czarny kociak, Koszalin - akcja ĆMA

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 05, 2013 18:35 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Na razie na pytania, czy ją ogłaszam, odpowiadam że tak - zgodnie z prawdą, bo jedno ogłoszenie jej wywiesiłam :wink: (zaraz na samym początku, tuż po znalezieniu, pewnie już dawno ktoś je zerwał :wink: ).
Kociaste się zmęczyły. Carmen już zasypia na na kocyku, Ofelia jeszcze łazi, próbuje się włamać do szuflady w której jest troszkę chrupek i dwa kocie kabanosy, ale nic z tego :twisted: , szuflada zabezpieczona taśmą klejącą!
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 05, 2013 18:41 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Hm, a dokładnie dlaczego Twoim rodzicom przeszkadza Mała Czarna? Rozumiem, że sama koty utrzymujesz, bo pracujesz, tak? Chodzi o to, że to rodzice pod Twoją nieobecność Ofelią się zajmują? Przecież posprzątanie kuwety i danie trochę więcej jedzenia prawie nic nie zmieni w tej opiece, więc nadal nie rozumiem tej ich stanowczości. Przecież masz prawo we własnym domu do swoich własnych porządków. No i dzieckiem nie jesteś.
Ufam, że mała zostanie. Jakoś nie wyobrażam sobie, że ją oddajesz (nawet jak dom będzie wspaniały) bez żalu do rodziców, że do tego Cię przekonali.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Wto lut 05, 2013 18:58 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Moi rodzice wogóle nie za bardzo są za zwierzętami w domu. Jeden kot to przesada, a dwa to zbieractwo. Jka byłam dzieckiem, to szczytem możliwości zazwierzęcenia były chomiki, później papugi, a i to z trudem. Kot? Pies? Nigdy w życiu!!! Teraz stanowczo lepiej, bo mieszkam na swoim, zarabiam, ale jak gdzieś wyjadę to ktoś mi się musi kotami opiekować. Do tej pory Ofelia jechała do rodziców i było ok. Nie wiem czy mnie z dwoma kotami wpuszczą do domu :?
Na razie spróbuję nagrać filmik z Ofelią myjącą uszka Małej Czarnej i wyślę tacie. Zobaczymy co powie. Tylko muszę jutro kupić nowe akumulatorki do aparatu, bo starych już raczej nie zreanimuję :(
A oddać Carmen byłoby szkoda - przede wszytskim ze względu na Ofelię. Myślałam, że nigdy nie będzie w stanie zaakceptować innego kota, a tu po niecałym miesiącu jest już mycie uszek, wspólne gonitwy itp. Nawet Książniczka lepiej je i lepiej siusia (bo ma więcej ruchu). Po prostu chyba mi się udało trafić na idealnego kota do dokocenia. Taka okazja może się już nigdy nie trafić.
No i już trochę kasy wydałam na leczenie Carmen plus testy Felv/Fiv :twisted:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 05, 2013 19:06 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

MB&Ofelia pisze:Moi rodzice wogóle nie za bardzo są za zwierzętami w domu. Jeden kot to przesada, a dwa to zbieractwo. Jka byłam dzieckiem, to szczytem możliwości zazwierzęcenia były chomiki, później papugi, a i to z trudem. Kot? Pies? Nigdy w życiu!!! Teraz stanowczo lepiej, bo mieszkam na swoim, zarabiam, ale jak gdzieś wyjadę to ktoś mi się musi kotami opiekować. Do tej pory Ofelia jechała do rodziców i było ok. Nie wiem czy mnie z dwoma kotami wpuszczą do domu :?
Na razie spróbuję nagrać filmik z Ofelią myjącą uszka Małej Czarnej i wyślę tacie. Zobaczymy co powie. Tylko muszę jutro kupić nowe akumulatorki do aparatu, bo starych już raczej nie zreanimuję :(
A oddać Carmen byłoby szkoda - przede wszytskim ze względu na Ofelię. Myślałam, że nigdy nie będzie w stanie zaakceptować innego kota, a tu po niecałym miesiącu jest już mycie uszek, wspólne gonitwy itp. Nawet Książniczka lepiej je i lepiej siusia (bo ma więcej ruchu). Po prostu chyba mi się udało trafić na idealnego kota do dokocenia. Taka okazja może się już nigdy nie trafić.
No i już trochę kasy wydałam na leczenie Carmen plus testy Felv/Fiv :twisted:


Rozumiem, że Twoi rodzice mają taką, a nie inną opinię, ale no właśnie - to ich opinia, nie Twoja. No i Twój dom, Ty się zajmujesz kotami, kupujesz jedzenie, leczysz. To Twoje porządki. Rodzice nie muszą tego akceptować. Po prostu.
A w Koszalinie nie masz kogoś zaufanego, coby im koty powierzać?
Broń bogini, nie na namawiam Cię do jakiegoś buntu, ale jesteś już dorosła, decyzję podjęłaś. Nie musisz w tej sprawie słuchać rodziców.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Wto lut 05, 2013 19:11 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Mam awaryjną opiekę w Koszalinie, ale wiem że rodzice dobrze się opiekowali Ofelią (wiedzą że jakby jej się coś stało to bym im urządziła piekło!). No nic, na razie borę ich na przetrzymanie. Byle mój tata miał okazję zobaczyć Carmen z Ofelią - jak się bawią, myją, śpią koło siebie - to jest duża szansa że zmięknie. Tylko jak na razie u mnie nie był, odkąd jest Mała Czarna :? . No ale zobaczymy, co powie na filmik.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 05, 2013 19:16 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

MB&Ofelia pisze:Mam awaryjną opiekę w Koszalinie, ale wiem że rodzice dobrze się opiekowali Ofelią (wiedzą że jakby jej się coś stało to bym im urządziła piekło!). No nic, na razie borę ich na przetrzymanie. Byle mój tata miał okazję zobaczyć Carmen z Ofelią - jak się bawią, myją, śpią koło siebie - to jest duża szansa że zmięknie. Tylko jak na razie u mnie nie był, odkąd jest Mała Czarna :? . No ale zobaczymy, co powie na filmik.


Okej, to Twoja strategia (niech się sprawdzi :ok: ), mam nadzieje, że nie wejdę tu kiedyś i nie natknę się na post, że Małą oddałaś, bo szkoda by było :(

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Wto lut 05, 2013 22:11 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Mycie przechodzi powoli z uszu Carmen na inne części Małego Czarnego futerka. A w tej chwili mamy jogging połączony z zapasami. Co jakiś czas Mała kwiczy, bębni ogonem w podłogę, a po chwili zabawa zaczyna się od nowa. Lepsze to od telewizji.
A ja padam. Upiekłam szarlotkę, zrobiłam obiad na jutro, do tego pranie, zmywarka, sprzątanie po akcji obiadowo - pieczeniowej. Nawet nie miałam czasu zjeść kolacji i jakoś już nie jestem głodna. Może coś jednak wyjdzie z mojego odchudzania...
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 05, 2013 22:34 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Odchudzanie przy szarlotce... ciekawy sposob ;) Ja bym nie wytrzymala i jeszcze ciepla zjadla ;)
Fado [*] 27.02.2019 r., Rysiek [*] 15.10.2023 r.

Karena

 
Posty: 4729
Od: Czw wrz 20, 2007 20:09
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 05, 2013 22:43 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Spoko, szarlotka pieczona "na zamówienie", ja się pewnie załapię tylko na kawałek :wink:
Mam nadzieję, że nie przypaliłam, bo ciut mocniej pachniała :strach:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lut 06, 2013 1:44 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

MB&Ofelia pisze:Spoko, szarlotka pieczona "na zamówienie", ja się pewnie załapię tylko na kawałek :wink:
Mam nadzieję, że nie przypaliłam, bo ciut mocniej pachniała :strach:


a daj przepis, każdy inaczej szarlotkę piecze, a ja łakoma bestia jestem i bezdietna 8)

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Śro lut 06, 2013 9:56 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Szarlotka MB to wyśmienita sprawa. Az ślinka mi pociekła na samą myśl. :)

Dyktatura

 
Posty: 11911
Od: Pon paź 12, 2009 8:40
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 06, 2013 10:15 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

maneki pisze:
MB&Ofelia pisze:Spoko, szarlotka pieczona "na zamówienie", ja się pewnie załapię tylko na kawałek :wink:
Mam nadzieję, że nie przypaliłam, bo ciut mocniej pachniała :strach:


a daj przepis, każdy inaczej szarlotkę piecze, a ja łakoma bestia jestem i bezdietna 8)

Ja też kce przepis :oops: plisssss :mrgreen:
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Śro lut 06, 2013 10:40 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Musi być dokładny? Bo ja tak trochę na oko robię...
Kostka margaryny, 4 żółtka, ok. 2,5 szklanki mąki, ok. łyżeczka proszku do pieczenia, łyżka cukru, aromat do ciast - z tego zagnieść kruche, częścią wyłożyć dno formy, zrobić lekko podwyższony brzeg (i wydaje mi się że warto by lekko podpiec, zwykle tego nie robię ale chyba zacznę). Drugą część do zamrażarki.
Jabłka - ja mam gotowe starte, podduszone z cukrem i cynamonem, zapasteryzowane w słoiku, jak się nie ma to trzeba na bieżąco zetrzeć i poddusić. Ilość - ja lubię jak jest duuuużo jabłek. No, na pewno ma być kilkucentymetrowa warstwa. Jabłka wykładamy na kruchy spód.
Z białek ubijamy sztywną pianę, dalej ubijamy dosypując cukier (ok. pół szklanki). Ubita pianę wykładamy na jabłka. Na wierzch ścieramy na grubych oczkach tarki resztę ciasta kruchego (tego z zamrażarki). Wsadzamy do piekarnika i pieczemy ok. godziny w temp. ok. 175 stopni.
Niestety, zwykle mi nie wychodzi piana, nie wiem czemu :evil:
A tym razem jeszcze mi wyszedł lekko zakalcowaty spód. Co prawda zjedli i pochwalili, ale jakoś nie jestem z mojego "dzieła" zadowolona. Tak to bywa, że jak się człowiek mocno stara, to nie do końca wychodzi.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lut 06, 2013 11:46 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

MB&Ofelia pisze:Musi być dokładny? Bo ja tak trochę na oko robię...
Kostka margaryny, 4 żółtka, ok. 2,5 szklanki mąki, ok. łyżeczka proszku do pieczenia, łyżka cukru, aromat do ciast - z tego zagnieść kruche, częścią wyłożyć dno formy, zrobić lekko podwyższony brzeg (i wydaje mi się że warto by lekko podpiec, zwykle tego nie robię ale chyba zacznę). Drugą część do zamrażarki.
Jabłka - ja mam gotowe starte, podduszone z cukrem i cynamonem, zapasteryzowane w słoiku, jak się nie ma to trzeba na bieżąco zetrzeć i poddusić. Ilość - ja lubię jak jest duuuużo jabłek. No, na pewno ma być kilkucentymetrowa warstwa. Jabłka wykładamy na kruchy spód.
Z białek ubijamy sztywną pianę, dalej ubijamy dosypując cukier (ok. pół szklanki). Ubita pianę wykładamy na jabłka. Na wierzch ścieramy na grubych oczkach tarki resztę ciasta kruchego (tego z zamrażarki). Wsadzamy do piekarnika i pieczemy ok. godziny w temp. ok. 175 stopni.
Niestety, zwykle mi nie wychodzi piana, nie wiem czemu :evil:
A tym razem jeszcze mi wyszedł lekko zakalcowaty spód. Co prawda zjedli i pochwalili, ale jakoś nie jestem z mojego "dzieła" zadowolona. Tak to bywa, że jak się człowiek mocno stara, to nie do końca wychodzi.

Jak bialko albo śmietana nie chcą się ubijać, to trzeba dodać szczyptę soli.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 06, 2013 11:47 Re: czarny kociak, Koszalin - myjemy sobie uszka :)

Ubić to się ubija pięknie, ale po upieczeniu opada :(
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35083
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 32 gości