Amyszko

Dziękuję...
Co do szczegółów upadku Elfika, to wczoraj znowu balansowała na kabinie i się jej nóżka omsknęła... I kocinka spadła mi na głowę, ale zaczepiła przytomnie łapką o ręcznik i nie upadła całkowicie, tylko tak... nie do końca. Ciężko to opisać, grozą powiało...
Poza tym związałam się z gwałtownikiem i megaśpiochem.

Otóż mój wybranek, Gapcio, przesypia całe dnie, w nocy nawołuje, a rano drepcze za mną cały czas i domaga się tulenia. A kiedy go biorę na kolana na tulenie, on zaczyna mnie gryźć, i to boleśnie. I drapać! Taki on jest.
Przed chwilą była taka zabawa z Klocusiem i Guciem wędką, że paść można było. W końcu powinni być stateczni, ale gdzie tam. Gucio się ślizgał na panelach, wywracał, szalał... Jak mały kotek.
Kolejna kontrola stanu oczu wypadła pozytywnie, jutro wracam do pracy. Mam nowe soczewki kontaktowe, nowe okulary, do których się muszę przyzwyczaić, i w ogóle powinnam się czuć jak nowa.
