Aniołek ['] - przepraszam

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 03, 2013 12:01 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Jeszcze jedno: czy jest możliwość, żeby KOTYlion (lub ktoś inny) wspomagał finansowo leczenia Aniołka? Tak często robi jedna fundacja z Bielska (szczególnie przy kotach białaczkowych), bo nie ukrywajmy, że taki kot w domu to wydatki na samych wetów nieporównywalnie większe niż w przypadku kota względnie zdrowego (wiem od kumpeli, która właśnie takiego kota ma), a może udało by się znaleźć domek, gdzie ktoś nie ma aż tak dużych dochodów, że móc miesięcznie kilkaset zł na badania itp. wydawać, ale zapewniłby Aniołkowi dużo serca i bardzo dobrą opiekę? To zapewne zwiększyło by jego szanse na znalezienie domku.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 03, 2013 12:09 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

gpolomska
zgadzam się z Tobą w 100%. Jestem przekonana, że wiele domków po prostu, najnormalniej w świecie nie stać na utrzymanie chorego kotka. Takie koszty są bardzo wysokie: karma, leczenie, kroplówki, leki etc.
A jestem prawie pewna, że znalazłoby się dużo chętnych na podjęcie sie opieki nad tymi biedakami gdyby nie aspekt finansowy.
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 03, 2013 12:56 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Piszę to, bo wiem z doświadczenia - ja jakoś dałam radę z Mokate (i z kosztami badań oraz leczenia, i czasowo z opieką do samego końca), bo jestem programistą i nie mam sztywnych godzin pracy ("pracuję" na zlecenia), a do tego trochę oszczędności na inne cele miałam, więc było z czego brać, gdy się okazało, że to nie jest jednak kotek zdrowy i tylko bez łapki do odkarmienia (FeLV+ i dość zniszczona wątroba oraz nie do końca sprawna trzustka wyszły dopiero u mnie), ale dużo jest osób, które albo stać, ale czasowo nie wyrobią (a przy takim chorym kocie trzeba więcej czasu niż przy zdrowym), albo mają w miarę czas, ale zarabiają tyle, że na karmę (nawet specjalistyczną) i żwirek plus trochę leczenia wyrobią, ale na całość na pewno nie, a mają serca tyle, że kilka Aniołków by obdzieliły. A jeśli ktoś jest odpowiedzialny, to nie będzie się pakował w coś, o czym z góry wiadomo, że nie da rady.

Szkoda tego kotka, a w schronisku nie ma szans, żeby ktoś mu poświęcał tyle czasu, ile można w domu, bo potrzebujących kotów tam mnóstwo. Tak samo z dietą, która tu jest bardzo ważna. Choć w Aniołka jestem zapatrzona od dawna, ale z racji Mokate FeLV+ nawet nie myślałam o drugim kocie w domu, to trochę mi się prywatnie namieszało i nie dam rady go wziąć (czeka mnie wyprowadzka od rodziców /punktem zapalnym było "to tylko zwierzę" - później poszła już lawina, a że byłam wykończona 3-miesięcznym pobytem rozwrzeszczanych dzieci brata, to.../, więc teraz już nie mam tu warunków dla kotka, ale postaram się to jak najszybciej zmienić i wtedy będę mogła mieć nawet dwa, żeby im smutno nie było, bo człowiek to nie to samo co drugi kot).

Staram się pytać po znajomych, ale sami mają po kilka kotów i do tego dzieci, a dla Aniołka potrzebny jest opiekun, który ma więcej czasu i może mu poświęcić należytą uwagę; niemniej jednak pytam kogo mogę, bo mi się serce kroi jak widzę jego smutne zdjęcia.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 03, 2013 13:02 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Zastanawiam się, na utrzymanie dożywotnie ilu kotów chorych właścicielskich stać Kotylion...

Fundacja zawsze może pomóc, zakładając osobne subkonto dla konkretnego kota, także właścicielskiego w trudnej sytuacji.
Potrzebuje aktywnej pomocy właściciela kota - teksty na stronę i do apeli o pomoc, allegra cegiełkowego, przesyłanie faktur itd.
Darczyńca musi wiedzieć, na jaki konkretnie cel pójdą jego pieniążki - nie można dopuścić do sytuacji, by wyczyścić konto fundacji ze środków, łożąc na utrzymanie kotów w domach stałych, i by zabrakło dla kotów faktycznie bezdomnych. A znając polskie realia, znalazłoby się sporo domów, których nie stać na kota.

Zadaniem fundacji jest też edukacja - po to są umowy adopcyjne. i po to są zapisy statutowe.
Po to szuka się odpowiednych domów.

I żeby nie było - Aniołek jest mi bardzo bliski. Ale muszę pamiętać o innych potrzebujących kotach.

Tak się składa, że mam kota nerkowego i mam oprócz niego 5 własnych i dwa babcine pod opieką. Koszta miesięczne nerkowca: karma 2kg (starcza na 2 miesiące) - ok. 80-90zł, leki - ok. 40-50zł, kontrola krwi profil nerkowy i pierwiastki - ok. 60zł, mocz ok. 10zł. Podliczając to wcale nie wychodzą jakieś dramatyczne kwoty. Więcej wydaję na urine off, feliwaya i proszek do prania, dla innego sikającego kota.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie lut 03, 2013 13:13 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Sis z całym szacunkiem, ale Twoje wyliczenia w kwestii kosztów utrzymania i opieki nad kotem nerkowym zupełnie nie pasują do wydatków jakie my ponosimy (zdecydowanie większe).

Nie będę się bawić w wyliczanki, bo chyba sama, kierowana instynktem samozachowawczym ;) nie chcę sumować kwot, które pochłaniają potrzeby mojego Skarba.

Wcale nie chodzi mi tez o wywoływanie zbednej dyskusji, bo nie o to przeciez chodzi, nie mniej jednak, z autopsji znam temat doskonale i są to wydatki na naprawdę wysokim poziomie.

Pozdrawiam
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 03, 2013 13:38 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Sis pisze:nie można dopuścić do sytuacji, by wyczyścić konto fundacji ze środków, łożąc na utrzymanie kotów w domach stałych

Zgadzam się z Tobą; ja bym poszła wręcz dalej i wskazywała weta, któremu można robić przelewy zz leczenie danego konkretnego kota.

Swoją drogą to masz bardzo taniego weta, a raczej bardzo tanio robione badania, a do tego wet chyba nie kasuje za wizyty albo sama pobierasz krew? Bo u mnie w mieście ceny są zupełnie inne (i nie bardzo zróżnicowane; w Katowicach jest jeszcze drożej). A doliczyłaś kroplówki i inne takie? Mnie za jeden zastrzyk dla Mokate kasowali 35 zł (o ile był ze środkiem przeciwgorączkowym) lub 27; za każdą kroplówkę - 18 zł; za morfologię z biochemią (robią tylko rozszerzoną, bo stwierdzili, że inna niewiele pokazuje) - 90 zł, badanie na trzustkę - 215 zł itd., a każda wizyta też płatna /bo weci w większości myślą tylko o kasie, a nawet jakby się chciało jeździć kilkadziesiąt km do takiego z sercem, to dla odmiany na transport się wyda - finansowo jeden kit/, do tego dobre pasty witaminowo-energetyczne (bo chory kotek zwykle nie je jak trzeba) itd. - lista jest naprawdę długa. A czasami wydatki trzeba ponieść bardzo pilnie i możne nie zdążyć zdobyć środków (był taki przypadek w jednym temacie, gdzie kroplówka pilna mogła dać kotu szansę, ale opiekun nie miał na to pieniędzy - i co? Kazać mu przestać jeść czy przeprowadzić się do kartonu? Bo nie każdy ma od kogo pożyczyć, nie mówiąc już o tym, czy będzie miał z czego oddać, a na kredyt też mało który wet leczy).

Sis pisze:by zabrakło dla kotów faktycznie bezdomnych.

Pytanie, ile kotów mogło by mieć domy gdyby właśnie nie koszty leczenia... niestety.

Mam wielu znajomych, którzy maja koty znajdy ze wsi i całe lata zero wydatków na leczenie poza morfologią raz na rok plus ewentualne szczepienia - to zupełnie inne wydatki niż w przypadku kota PRZEWLEKLE chorego (czy to PNN, czy białaczka). A nie uświadamianie tego jest niezbyt fair, bo później taki opiekun jeden skombinuje środki albo choć do jakiejś fundacji uderzy, a drugi wyrzuci kotka na bruk, żeby "natura dokończyła dzieła" (być może nawet tak było z Mokate zanim trafiła do schroniska), trzeci "zwróci" kotka do schroniska. Możliwych scenariuszy jest wiele - szkoda tylko, że w większości z nich ucierpi kot. To jak z ludźmi, którzy nie mają środków do życia - jeden pójdzie do MOPS, drugi straci przytomność z niedożywienia na ulicy, a trzeci - popełni samobójstwo.


Napisałam o partycypacji w kosztach leczenia i żeby o tym napisać w ogłoszeniu, bo mogłoby to wydatnie zwiększyć szanse Aniołka na to, że znajdzie dom, w którym ktoś o niego zadba tak jak w schronisku nie ma szans choćby nie wiem jak kto chciał, bo warunki są tam takie a nie inne, a nie każdy zdaje sobie sprawę, że można się gdziekolwiek udać po jakąś pomoc i w jakim zakresie. Ale widać zamiast pomóc, to chyba wsadziłam kij w mrowisko.
Ostatnio edytowano Nie lut 03, 2013 13:42 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 03, 2013 13:41 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

niewątpliwe jest możliwość by KOTYlion pomógł Aniołkowi uzyczając konto do zbiórki na ten cel
sama korzystam z tej formy pomocy KOTYliona dla swoich zwierząt
wymaga to ode mnie pracy, żeby te pieniążki zebrać (pisanie tekstów do allegro, aktualizacje na stronę) - ale dzięki tej pracy moje zwierzęta sa zabezpieczona na tyle, na ile sama - obecnie nie pracując i nie osiągając żadnych dochodów - nie byłabym w stanie ich zabezpieczyć.
KOTYlion może takze dołożyć do opieki nad kotem jeśli sam ma wystarczająco dużo srodków by to zrobić, ale nie jesteśmy Fundacją której kwoty darowizn są oszałamiające - 1% z poprzedniego roku to raptem nieco ponad 8 tyś.zł - piszę to tylko po to, że jeśli ktos się waha ze względów finansowych by dac dom Aniołkowi - musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie czy będzie w stanie być czynny w zbiórce pieniędzy dla niego, czy też przyjmie postawę bierną - jesli bierną, KOTYlion niestety nie pomoże, gdyż najnormalniej w świecie - nie stać nas na to
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2013 13:47 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Nie tyle wetknęłaś kij w mrowisko co dotknęłaś największego problemu naszego kraju - wszechobecna bieda... Taka prawda - kto weźmie kota chorego, jak bolesnym wydatkiem jest kupowanie dla zdrowego dobrej jakościowo karmy i żwirku? Sama jak szukałam teraz kota na dokocenie to z żalem, ale szukałam zdrowego, bo zwyczajnie samo posiadanie kotów jest problematyczne finansowo... I jak tu usłuchać serca, że chory kotek bardziej by mnie potrzebował? Nie mogę przecież utonąć w długach, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie... Pocieszam się tylko tym, że każdy, nawet zdrowy kot potrzebuje domu, ale wciąż mi wstyd, że muszę patrzeć na finanse :oops: :cry: .
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 03, 2013 13:49 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Wielu ludzi nie wie, że są jakieś możliwości wsparcia - czy to finansowego, czy w zakresie KNOW HOW.
Magija pisze:niewątpliwe jest możliwość by KOTYlion pomógł Aniołkowi uzyczając konto do zbiórki na ten cel

piszę to tylko po to, że jeśli ktos się waha ze względów finansowych by dac dom Aniołkowi - musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie czy będzie w stanie być czynny w zbiórce pieniędzy dla niego


Wielu osobom nawet nie trzeba by dawać gotówki - wystarczyło by podpowiedzieć jak zbierać środki. A wpis w stylu, że KOTYlion może ewentualnie wspierać zbieranie funduszy na leczenie kotka (wpierać != dać) jeśli ktoś się boi, że finansowo nie da rady i że szczegóły na maila czy coś w takiego dla osoby, która nie wie ani o KOTYlionie, ani o innych organizacjach, które mogą pomóc choćby fachową wiedzą, taka informacja bardzo wiele zmienia.

WY siedzicie w TYM po uszy - ale wiele osób nie ma pojęcia co i jak. Może tego nie widzicie, bo patrzycie "od środka", ale od zewnątrz takie "drobne" informacje mocno zmieniają obraz całości i mogą zdecydowanie zmienić szanse na znalezienie domu w przypadku kotów wymagających stałego leczenia. Dla WAS internet, allegro i takie tam to oczywistość, ale w swojej pracy zawodowej spotkałam wielu mgr /szczególnie humaniści/ w wieku 30-40 lat, dla których wysłanie maila z załącznikiem jest głębszym problemem.

Robicie bazarki, gdzie czasami są naprawdę piękne rzeczy i wiele osób by kupiło u Was zamiast w sklepie czy na Allegro, a o tym nie wiedzą... z drugiej strony wielu posiadaczy chorych kotów umie robić różne fajne rzeczy, a nawet nie przyjdzie im do głowy, że można tak zdobywać finanse (z pomocą formalną KOTYliona, bo inaczej ciężko od strony formalno-prawnej). Jakbym nie trafiła na MIAU, bo trafiłam na Mokate z Łodzi, to sama bym o KOTYlionie jeszcze pewnie długo nie wiedziała (o ile kiedykolwiek).

Nie wiem, czy Wam się to, co napisałam, do czegoś przyda, ale może jednak...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 03, 2013 14:30 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Właśnie rozmawiałam z moim TŻ, możemy Aniołka sponsorować :kotek:
Teraz też chyba przydałoby mu się jakieś dodatkowe leczenie (pobyt w klinice?), ma strasznie wysokie wyniki :(
Obrazek

JoannElle

 
Posty: 390
Od: Pt wrz 21, 2012 20:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2013 15:09 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

gpolomska to bardzo cenne uwagi, warte głębszego przemyślenia
ale tutaj tez jest inna przeszkoda - kot jest kotem schroniskowym a my - nie współpracujemy jeszcze ze schroniskiem oficjalnie (co mam nadzieję, niebawem w końcu po prawie 5 latach ulegnie zmianie) - są działania, których nie możemy zrobić. Kot nie jest pod naszą opieką - chociaż to KOTYlion płaci za leczenie Aniołka, badania i karmę nerkową (nie mogąc oficjalnie zbierać na to pieniędzy, robimy to za ogólne, których jak pisałam - jest mało a musi starczyć na wiele)
JoannElle - to wspaniały gest z Waszej strony! Ogromnie jestem Wam wdzięczna! Być może dzieki takiej deklaracji, ktoś, kto obawiał się wysokich kosztów zdecyduje się na adopcję Aniołka
Aniołek do kliniki moze pojechać, ale przecież nie na zawsze, moim zdaniem im szybciej znajdzie się opiekun dla niego tym szybciej będzie można mu pomóc
Niestety żadna z nas nie może dac mu domu, nawet w przypadku pokrycia w 100% kosztów jego utrzymania. Do lecznicy ze statusem kota niczyjego też nie oddamy go na "niewiadomo ile" gdyż byłby to drugi tam kot, który najnormalniej w świecie nie może zostać na głowie pań doktor, tym bardziej, że właściciel lecznicy nie prowadzi przecież jej charytatywnie i może w pewnym momencie mieć dość
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2013 15:24 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Asia :1luvu:
Byłoby cudownie...

Ale Kochani..
Napiszę wprost...

Wsparcie JoannElle - jest nieocenione
ale żeby z niego skorzystać
Aniołek MUSI znaleźć dom.
To podstawa wszystkiego, wszystkich naszych działań i prób pomocy. Bez domu nie da rady.
Aniołek w schronisku nie ma szans na normalne leczenie - to chyba kazdy rozumie
Do lecznicy może pojechać na chwilę - ale może tam być krótko. Lecznica to nie dom, a jej włąściciel ( a nie są nim lekarki z którymi współpracujemy) - nie zgadza się na trzymanie tam długo kotów bezdomnych czy nawet fundacyjnych.
Aniołek jest pod opieką Schroniska - Kotylion nie może w tej chwili zbierać na niego pieniędzy.
Za badania zapłaciliśmy opczywiście i za dotychczasowe leczenie ze środków Kotyliona, bo ktoś za to zapłacić musiał, a Schroniska na to nie stać, ale wspieranie tego leczenia dalej - bez możliwości zorganizowania zbiórek - przekracza możliwości finansowe Fundacji. Po prostu.
Nie mamy też gdzie umieścić Aniołka. Potrzebujemy dla niego DOMU.

Jeśli znalazłby się ktoś, kto zaadoptuje Aniołka - wtedy możemy więcej - możemy wystawić aukcje cegiełkową, prosić o wsparcie, pisać apele na stronie internetowej i wspierać leczenie czy utrzymanie Aniołka. Tak, jak napisała Magija.
Dom musi nam jednak w tym pomagać - wysyłać zdjęcia i aktualne informacje o Aniołku - czyli - być w kontakcie i uczestniczyć w zbiórkach.
Jeśli jeszcze np JoannElle zechciałaby wspierać Aniołka swoimi darowiznami - to naprawdę Kotylion mógłby finansowo pomagać. Nie możemy jednak obiecać, że będzie to pełne utrzymanie bo środki mamy ograniczone.
Tak, jak pisała Magija - wpływy z 1% podatku w zeszłym roku wyniosły trochę ponad 8.000 zł
Rachunki Fundacji z lecznic miesięczne często przekraczają 3 tys.
Pod opieką mamy sporo kotów...

edit - Magda już napisała..
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23787
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2013 15:57 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Kumpela mi napisała, że sama nie da rady, ale znajomi pytali ją o kotka - zapyta więc, czy by go nie wzięli i da mi znać (pomagałaby im i wiedzą, i w miarę możliwości - finansowo).

Co do związanych rąk odnośnie pomocy i tego, że MUSI NAJPIERW MIEĆ DOM - właśnie dlatego pisałam, żeby w ogłoszeniach dawać, że jak ktoś go weźmie, to Fundacja będzie mu pomagać choć częściowo w razie czego (także merytorycznie, bo odpowiedzialny człowiek może się bać, że po prostu nie da rady opiekować się kotkiem w tak poważnym stanie). Każdy kotek może zachorować, ale ten już jest chory i zdrowy nigdy nie będzie (chyba, że cudem mu się nerki zregenerują, w co wątpię).

Idę pytać kolejnych znajomych - może ktoś się znajdzie. Jak tyle ludzie szuka AKTYWNIE domu, to się musi znaleźć w końcu, nie?
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie lut 03, 2013 16:21 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Duszek686 pisze:Za badania zapłaciliśmy opczywiście i za dotychczasowe leczenie ze środków Kotyliona, bo ktoś za to zapłacić musiał, a Schroniska na to nie stać, ale wspieranie tego leczenia dalej - bez możliwości zorganizowania zbiórek - przekracza możliwości finansowe Fundacji. Po prostu.
[...]
Jeśli jeszcze np JoannElle zechciałaby wspierać Aniołka swoimi darowiznami - to naprawdę Kotylion mógłby finansowo pomagać. Nie możemy jednak obiecać, że będzie to pełne utrzymanie bo środki mamy ograniczone.


Leczenie i karmę specjalistyczną możecie obiecać - w moim imieniu :)
Mogę też finansować obecne leczenie w schronisku, jeśli to potrzebne.
Obrazek

JoannElle

 
Posty: 390
Od: Pt wrz 21, 2012 20:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2013 16:30 Re: Aniołek - wołanie tonącego :(

Kumpela pytała, czy można jakoś gdzieś coś wpłacić, ale żeby konkretnie na leczenie Aniołka poszło... a zbierać na niego formalnie nie możecie - no co za porażka! Powiedziałam jej, że na razie to tylko na KOTYlion jako taki można, ale konkretnie dla tygryska to się nie da.
Teraz już obydwie szukamy mu domu po znajomych (oczywiście tych odpowiednich do opieki nad nim) i znajomych znajomych. Ona umie sama robić kroplówki i takie tam, a do tego doskonale wie, co to opieka nad kotem z PNN (i co to szukanie dobrego weta, który się zna :evil: ).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, kasiek1510 i 70 gości