wspólne życie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 31, 2013 13:09 Re: wspólne życie

Witanko Koteczki z Dużą! Macie słoneczko?
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw sty 31, 2013 19:21 Re: wspólne życie

kalair pisze:Witanko Koteczki z Dużą! Macie słoneczko?


Mamy dużo mgły :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw sty 31, 2013 19:27 Re: wspólne życie

emkamara pisze:
Iwonami pisze:Gdy się tak głęboko zastanowię, to właściwie wszystkie koty wolałyby i powinny żyć na wolności. Niektóre nie miałyby szans na przeżycie, więc te nie, ale pozostałe zdrowe dachowce tak.
Tylko gdyby ich ludzie nie krzywdzili, pozostawili w spokoju.
Trudny to temat.


Absolutnie się zdgadzam, w 200%.


Też się podpisuję.

Co do Ignaca. Kiedy wyprowadzałam się z pracowni zabrałam go do mieszkania. Zbunkrował się na balkonie. I tylko leżał. Nie wstawał na jedzonko, podtykałam mu je pod nos, ale jadł z łaski. Przestał mruczeć przy głaskaniu, zagadywać. Jego oczy były coraz bardziej puste.
Po kilku dniach go wypuściłam na starych włościach. Odżył po minucie.
Mieszka w sklepie zoo. I jak u nas - wychodzi kiedy chce, przychodzi kiedy chce.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw sty 31, 2013 19:35 Re: wspólne życie

To dobrze, że ma opiekę i wolność. Mam w domu książki i w nich jest napisane, że dla kota to nie jest krzywda gdy mu się odbierze wolność. Że się z tym nie męczy. Że każdy da się przerobić na kota niewychodzącego i że nie cierpi z tego powodu.
Jest opisane jak to należy zrobić. Właściwie to tym się pocieszam gdy patrzę na moje dwie staruszki. No i zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby nie były u mnie w domu, to mogłyby już nie żyć.
Ale tu też nie wiem, może u zwierząt też tak jest, że nie wszystkim zależy na przeżyciu?
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sty 31, 2013 21:39 Re: wspólne życie

Iwonko, myślę, że każda istota żywa chce żyć. Jakby nie chciała to nie ratowałaby się w sytuacjach krytycznych ( np spadający z wysokości kot, który tak się ustawia, żeby spaść na łapki).
Co do przestawienia się kota z dziko żyjącego na domowego. No cóż gdyby mu tak źle było w domu, to nie leżałby na kanapie, a płakał pod drzwiami i domagał się wypuszczenia. Lub, tak jak u Marysi, zapadałby się w siebie.
Iwonko, nie szukaj sobie nowych problemów. Twoje koty na pewno są szczęśliwe :)
Wiatrusia [*] 27.09.2012 r. Kacperek [*] 02.12.2016 r.
Filemonek [*] 31.03.2017 r.

EVA2406

Avatar użytkownika
 
Posty: 7549
Od: Pt lip 27, 2007 13:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 31, 2013 22:13 Re: wspólne życie

EVA2406 pisze:Iwonko, nie szukaj sobie nowych problemów. Twoje koty na pewno są szczęśliwe :)

Święte słowa.
Nie porównuj Ignaca, silnego, odważnego faceta w kwiecie wieku do płochliwych staruszek. Różnicę widać gołym okiem.
Każdemu kotu potrzeba czegoś innego. Ale na starość ciepłe posłanko i spokój to grunt.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 31, 2013 22:31 Re: wspólne życie

Też chcę ciepłe posłanko i spokój.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Czw sty 31, 2013 22:41 Re: wspólne życie

Ja tak się bujam między świadomością, że wolność i trawka to ideał, a rzeczywistością wyboru - dzielnica, czy mieszkanie. Przetrawiam temat cyklami wciąż i wciąż. Na końcu cyklu wiem, że choć je kocham nie mogę zmienić przeznaczenia. Ktoś ratując im życie zabrał z dworu. Po paru miesiącach nie należały już do dzielnicy tylko do czterech ścian. Taki ich los, nie mogę go zmienić.

emkamara

 
Posty: 621
Od: Śro sty 19, 2011 17:26

Post » Czw sty 31, 2013 22:58 Re: wspólne życie

EVA2406 pisze:Iwonko, myślę, że każda istota żywa chce żyć. Jakby nie chciała to nie ratowałaby się w sytuacjach krytycznych ( np spadający z wysokości kot, który tak się ustawia, żeby spaść na łapki).
Co do przestawienia się kota z dziko żyjącego na domowego. No cóż gdyby mu tak źle było w domu, to nie leżałby na kanapie, a płakał pod drzwiami i domagał się wypuszczenia. Lub, tak jak u Marysi, zapadałby się w siebie.
Iwonko, nie szukaj sobie nowych problemów. Twoje koty na pewno są szczęśliwe :)

Oj, Ewuś. Mnie się nie chce żyć i to już od dawna :(
Postanowiłam już, że choćby nie wiem co się działo, to dziewczyn nie wypuszczę, bo zaraza antykocia w mojej okolicy rozszerza się coraz bardziej. One nie miałyby się gdzie schronić. Okoliczne karmicielki, już bardzo nieliczne są w autentycznej rozpaczy. I nie ma siły na łobuzów wyganiających koty z ich wieloletnich kryjówek. To jest ich własność i wszystko musi być tak jak oni chcą. Zastanawiam się tylko dlaczego tylko taka chołota odzyskuje budynki, moim zdaniem niestety bardzo często nieuczciwie.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lut 01, 2013 13:24 Re: wspólne życie

Witajcie koteczki z Dużą! :D :ok:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pt lut 01, 2013 16:13 Re: wspólne życie

Iwonko, musisz pamiętać też o tym, że ty mieszkasz w centrum Warszawy, a ja w małym, zielonym miasteczku bardzo przyjaznym wobec kotów. To jest ogromna różnica na starcie 8)
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt lut 01, 2013 16:58 Re: wspólne życie

No fakt duże miasta to przekleństwo do kotów..

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Pt lut 01, 2013 20:43 Re: wspólne życie

Iwonko, jak szczury zaczną biegać stadami po ich budynkach, to może zmienią zdanie. Tak miała kiedy mieszkałam jeszcze w Warszawie w bloczku. Dozorczyni wściekała się, że karmię koty, więc jej spokojnie odpowiedziałam, że wolę koty niż szczury. Na spełnienie moich ostrzeżeń nie trzeba było długo czekać. Kilka miesięcy po mojej wyprowadzce byłam tam po coś i przechodząc pod oknem dozorczyni zobaczyła ją w oknie i zaczęłyśmy rozmawiać. W pewnym momencie pod oknem wzdłuż muru zobaczyłam 2 ogromne szczury. Pokazałam jej to.............i się ucieszyłam :evil:
Wiatrusia [*] 27.09.2012 r. Kacperek [*] 02.12.2016 r.
Filemonek [*] 31.03.2017 r.

EVA2406

Avatar użytkownika
 
Posty: 7549
Od: Pt lip 27, 2007 13:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 01, 2013 21:30 Re: wspólne życie

Ewa, szczurów jest zatrzęsienie i do tego chamstwa nic nie dociera. U mnie na podwórku widzę spacerujące szczury. Sama miałam kiedyś w domu szczura i wiem jak jest to nieprzyjemne.
Na sąsiednich podwórkach były pourządzane kąciki, specjalnie dla kotów. Ostatni został niedawno zniszczony. Był wydzielony kawałeczek trawnika, obsadzony kwitnącymi wiosną krzewami. Stał też drewniany domek. Wszystko zniszczono. Dom kupiła kancelaria prawnicza z Warszawy. Dom, w którym żyła Ogrynia z Babunią kupiła firma Cityboardmedia, to ta co stawia w Polsce reklamy bilboardowe. Dom stoi od miesięcy pusty. Chcą go wynająć, ale pewnie nie ma chętnych. Chodziłyśmy z prezeską pewnej fundacji do firmy, że postawimy w kąciku ogrodu domek dla kotów. Oczywiście nie mogło być o tym mowy.
Babsztyle z mojej wspólnoty też nienawidzą kotów. Wiem ile sama musiałam znosić gdy dokarmiałam koty. Ja wogóle nie rozumiem ludzi nienawidzących zwierząt. Tacy nie mogą być dobrymi ludźmi.

Co do małych miasteczek, to różnie to bywa. Dobrze, że Siedlce są przyjazne kotom. Pamiętam jak musiałam wzywać stamtąd inspektora TOZ do wsi w której mam działkę. Musiałam po niego pojechać, bo nie miał samochodu. To był jedyny raz kiedy byłam w Siedlcach :oops:

A wracając do przerabiania kotów wychodzących w niewychodzące nie pisałam w kontekście Ignaca, tylko ogólnie, także pocieszając siebie, że trzymam dziewczynki w więzieniu.
Gdy zabrałam z podwórka Piglusię, raczej nie miałam takich rozterek, ale może dlatego że byłam młodsza? Miałam inne spojrzenie na tzw. całokształt?
A może dlatego, że Piglunia więcej chodziła po mieszkaniu niż teraz dziewczynki? Była ona i dwa psy, one nigdy nie miały nic przeciw kotom, Piglusia je znała z podwórka, bo także nie raz razem zanosiliśmy jej jedzenie.
Dziewczynki cały czas siedzą na oknie i wpatrują się w to co za oknem. Wtedy mi się wydaje, że nie są szczęśliwe. Ale temat jest zamknięty, wypuszczenie ich byłoby skazaniem ich niestety na zagładę.
Byłoby lepiej gdyby Rysiek dał im spokój....
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lut 01, 2013 22:15 Re: wspólne życie

Moje koty też lubią obserwować to co za oknem , sa ptaszki coś tam sie rusza uwielbiają to..a nie mogą niektóre pamiętac życia na zewnątrz bo były małe czy chore ......Nie ma co się smucic myślec może , koty mają dobrze my o nie dbamy jak możemy ...My też lubimy oglądać telewizor coś tam sie dzieje , tak samo koty lubią patrzec na świat to dla nich taki żywy ekran ....Ech chciała bym być domowym kotem i zeby ktoś tak dbał o mnie ....'
Dokarmiam bezdomniaki i co one maja , wyć się chce siedzą pod śmietnikiem tam zostawiam im jedzenie żeby nikt nie widział bo każdemu coś zawadza , koty są przeganiane .Nie mają ciepłego schronienia ...kotki nawet gdyby nie chciały to rodzą to je tak osłabia chyba ze zdążymy ciachnąć a nie zawsze się uda ...małe jak przyjdą na świat to już niechciane , niepotrzebne ....no chyba ze dzieci te przytulą na krutko , są psy , choroby które zabijają prawie jak człowiek itd ....teraz liczy sie tylko kasa nie zwierze i nie człowiek , chyba że ktoś z tego ma kożyści itd.....Więc nie zgadzam się z tym że zwierze w domu jest nieszczęśliwe , ono patrzy przez okno bo śmieje się z tych ludzi którzy chcieli mu zrobć krzywde , myśli sobie popatrz głupcze chciałeś mnie zabić , skrzywdzić a ja teraz jestem szczęśliwy , i gówno mi zrobisz itd...tak myśle :ok:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 20 gości