ja się dzielę poważnymi emocjami związanymi z Bystrą, a Wy mnie tak. z buta. i popraw widelcem, i jeszcze dołóż z bara.
trudno, komuś się i tak muszę pochwalić sukcesem.
dałam mu wołowinkę dzisiaj, surową. troszkę, żeby zobaczyć, jak wejdzie. najpierw podsuwam w miseczce; obwąchał, nie zrozumiał.
ale czerwone to są zabawki...paczy do góry, na mnie.
co ty, idiotę ze mnie robisz? zabawek się nie je, tylko morduje - wyciągnął na podłogę, pacnął łapą na próbę, znowu paczy.
o ja Ci dam, specjalne własne mięsko rozciapciać po kuchni.
zaniosłam troszkę sera, położyłam na martwej krowie. jak będzie go wciągał, posmakuje też krwi, może załapie.
załapał, ale w tę drugą stronę - wyciągnął sobie łapą ser i tak zeżarł.
tak ze mną pogrywasz, bestio piekielna? za karę przykryjemy wołowiną ukochane frupki. albo się nauczysz, albo zdechniesz z głodu, Łajzo.
siedzimy sobie w salonie, aż tu nagle kot znika i słyszę nieśmiałe z początku, a potem całkiem żwawe ciamkanie. nie chciałam go spłoszyć, bo jeszcze by się chłopina stropił, że zjada
dziwne czerwone niezabawki i że może nie powinien, więc poczekałam, aż umilkło.
poszłam do kuchni i... kot się oblizuje od ucha do ucha i szuka jeszcze
patent z położeniem na chrupkach (znany zapach jedzenia) podziałał.
jutro kolejna porcyjka.
