Trafiła do schroniska jako podrzutek postawiony w zawiązanym sznurkiem kartonie pod bramą.
Oceniona przez schronisko na 2 lata.
W dobrej kondycji, śmiała i pewna siebie.
Miała na sobie zbitą w kamienie sieć filcu. Nawet nie mam co mówić o kołtunach, bo nie było tam żadnych kołtunów, tylko taki zbity filc, tak blisko skóry, że naprawdę takiego czegoś jeszcze nigdy nie widziałam. Z trudem została ostrzyżona na zero, jedynie resztki ogona i sierści na głowie się uchowały. Filc pokrywał szczelnie całe ciało, więc Krystyna teraz chodzi i nie może się nadziwić swojemu nowemu życiu bez związanych i ciągnących części ciała.
Apetyt ma, wygląda na zdrową, oczy z lekkimi czarnymi obciekami- chyba nikt jej wcześniej naprawdę nigdy ani nie czesał, ani nie przemywał twarzyczki, bo nie wie o co chodzi, kiedy chcę umyć jej oczy. Zaczynam ją też czesać symbolicznie miękką szczotką z włosia po łysinie, żeby od początku przyzwyczajała się do tego, że czesanie istnieje

Kuwetowa.
Z apetytem- zjada chętnie puszki i RC dla brytyjczyków.
Oddam wysterylizowaną i zaszczepioną

Może ktoś jest wstępnie chętny?

Zdjęcia paskudne, nie oddają zupełnie cudowności Krystyny.
Aha- charakter całkowicie perski, odzywki typowo perskie. Czyli jednym słowem- cud nad wszelkie cuda, bo nie ma nic piękniejszego i doskonalszego niż kot perski, jak powszechnie wiadomo







