key_west pisze:Obie córki kochają nasze koty i dbają o nie. A mimo to, rok temu przy adopcji trzeciego, młodego kota ustalone było wprost, że gdyby coś nam się stało, to one przejmują opiekę nad kotami.
ja swojej mamie wielokrotnie powtarzałam, że gdyby coś mi się stało, bierze Łajzę do siebie do Warszawy. nie ma gadania. bo babcia (z którą mieszkam) bardzo go lubi i tak dalej, ale nie zapewni mu odpowiedniej opieki - nie będzie podawać odpowiedniej karmy ani leków, nie zabierze na czas do weta, nie będzie pamiętać o szczepieniach.
u mnie to też jest "zaopiekowane", wprost i z przyrzeczeniem.