No i wyszło szydło z Rudej Pokraki.
Miał dziś czyszczoną paszczę. Dwa zęby usunięte, kamień też - no brylantowy uśmiech się zrobił.
Przynosi mi wetka transporter. Zaglądam - pusto. Macam - w samym kąteczku strasznie malutkie coś ciepłego.
Wetka była w szoku. To pierwszy stwór, który się przed nią nie otworzył.
Siedział tyłem do niej, prawie się nie odzywał, a jak już to używał wyrazów. Takich na s, w, o, k...
Żadne łaskotki, żadne pieszczotki nie były w stanie go rozruszać.
W końcu warknął:
rób, co masz robić i nie odzywaj się do mnie!W domu wyszedł powoli z transportera, rozglądając się uważnie dokoła, uchylił się przed moją ręką, odwrócił przodem do mnie i wykrzyczał:
Zostawiłaś mnie!!! N i g d y w i ę c e j t e g o n i e r ó b ! ! ! Z r o z u m i a ł a ś ? ! Z R O Z U M I A Ł A Ś ? ! ? !Po czym małe, rude coś skoczyło mi w objęcia, wtuliło się z całych sił i wyszeptało do ucha:
Nigdy więcej mnie nie zostawiaj, dobrze?W końcu zszedł na podłogę, poprawił ubranko i stwierdził niedbałym głosem:
głodny jestem