JoannElle pisze:Ja tam bym nie dawała persa komuś, kto nie lubi wydawać pieniędzy na weta...
jo.anna pisze:JoannElle pisze:Ja tam bym nie dawała persa komuś, kto nie lubi wydawać pieniędzy na weta...
chyba żadnego kota, dachowiec też może ostro nadwyrężyć budżet
...
A tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cqkoteczekanusi pisze:Z punktu widzenia tej sytuacji to nieprzyjemna. Natomiast ogólnie rzecz biorąc, to pani po prostu brakuje naszego uświadomienia i podejścia. Z kolei z drugiej strony - w normalnych warunkach - to fundacja nie powinna wydawać kotów nieprzebadanych, nie zaszczepionych, nie zaczipowanych i o których stanie zdrowia nie jest w stanie zbyt wiele powiedzieć itd. Nawet w schronisku to robią. Ale wiemy, że oczywiście brak kasy, a sytuacja jest taka, jaka jest i trzeba zrobić to, co się da i znaleźć domy, które pokryją koszty i wezmą kota w ciemno. Nic dziwnego, że ktoś się waha wziąć kota, o którym nic nie wie. Sama byłabym w niezłej rozterce, gdybym wzięła kota, a on miałby białaczkę lub FIV (choć na białaczkę właśnie moje koty szczepię) - przecież nie narażałabym moich.
W każdym razie - jak napisałam - jeśli pani znajdzie kota, który jej podejdzie, to będzie to dobry dom.
Pani chodzi do weta ze swoim i w ogóle się o niego trzęsie, to dlatego chce wiedzieć, jaki jest stan zdrowia kota, którego bierze. Też bym chciała. Chodzi tylko o to, że fundacja nie ma na to kasy.
jo.anna pisze:nie wiem co robią w schronie, ja wzięłam kotkę "tylko" po strylce, bez testów, ryzyko głupie, ale moje szczepione, resztę włącznie z odrobaczeniem robiłam sama, wszystko to, to są mega koszty, moim skromnym zdaniem jeśli ktoś zdecyduje się na kota---ma zew serca, to nie patrzy ani na rasę, ani na kolor ani na ew koszty leczenia, ale może tylko ja tak myślę

koteczekanusi pisze:Dziewczyny, nie róbcie polowania na czarownice, proszę. Pani nie chce ratować świata - chce towarzysza dla swojego kota, ale nie chce, by się ten kot czymś zaraził. Zapłaci za testy kota, jeśli go weźmie - i tyle. O swojego kota dba i chodzi z nim do weta. Kot jest rozpieszczony, ma zabezpieczony balkon itd. Nie do końca podoba mi się sposób żywienia, ale mi się rzadko u kogo podoba.
koteczekanusi pisze:Dziewczyny, nie róbcie polowania na czarownice, proszę. Pani nie chce ratować świata - chce towarzysza dla swojego kota, ale nie chce, by się ten kot czymś zaraził. Zapłaci za testy kota, jeśli go weźmie - i tyle. O swojego kota dba i chodzi z nim do weta. Kot jest rozpieszczony, ma zabezpieczony balkon itd. Nie do końca podoba mi się sposób żywienia, ale mi się rzadko u kogo podoba.
jo.anna pisze:nie wiem co robią w schronie, ja wzięłam kotkę "tylko" po strylce, bez testów, ryzyko głupie, ale moje szczepione, resztę włącznie z odrobaczeniem robiłam sama, wszystko to, to są mega koszty, moim skromnym zdaniem jeśli ktoś zdecyduje się na kota---ma zew serca, to nie patrzy ani na rasę, ani na kolor ani na ew koszty leczenia, ale może tylko ja tak myślę
...
A tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości