Teoś,Sara,Ori ze Sz-na-szukają kochajacych domów

Fionka już w formie. Kołnierz jej nadal przeszkadza, ale dziś pierwszy raz zrobiła siku do kuwety a nie na moją kołdrę :roll:

Oczko się bardzo ładnie goi.

Burasia u mamy raczej nie przeżyje i nie wiadomo, co jej jest. Od 3 dni nie je, a jeśli coś przełknie, to ma drgawki ??????????????

Fionusia już lepiej. Je, biega, bawi się z innymi kotkami i wydaje się pomimo swojego kołnierza, ze jest szczęśliwa. Już dziś mi nic nie posikała

W sobotę mamy kontrolę u pana dr i wtedy lekarza zadecyduje, czy kołnierz nadal potrzebny czy nie. Na moje laickie oko już nie i fajnie by było, gdyby Fionusia znalazła swój na zawsze kochający dom

Burasia chyba troszkę się ruszyła. Nie je jeszcze, ale troszkę wyraźniejsza. Dziś była u weta w Częstochowie i dostała kolejną partię zastrzyków. Jest chyba szansa, że się wyliże. Następna wizyta za tydzień. Mama dostała zastrzyki dla niej do domu. Nie wiadomo, co jej jest ?????

Niestety nadal nie mamy co zrobić z tą pogryzioną kotką.

Jak nie wiadomo co jej jest to jakie i na co dostaje zastrzyki??
Ja tak sobie czytam, żeby nie było, że ni z tego ni z owego...

Zastrzyki jakieś wzmacniające i jakiś antybiotyk, bo jej ten ropień pękł. Nie potrafię go sobie wyobrazić i umiejscowić, bo wiem tyle, ile przez telefon. Ale nie bardzo wiem, jak to wszystko poskładać.

A ona była porządnie diagnozowana? Choćby badanie krwi pełne i tp.? USG? A ew. zakażenie?

Nie. Ale nie mamy gdzie jechać, bo na Łódź nas po prostu nie stać.
Dziś rano było lepiej a teraz znów gorzej.

Czuję się bardzo zmęczona tym wszystkim już i bezradna.

? chyba nie rozumiem - pisałaś o Częstochowie..Piszę o Burasi, zrozumiałam, że jest u Twojej mamy...? Nie ma sensownego, normalnego weta?

Burasia chyba troszkę się ruszyła. Nie je jeszcze, ale troszkę wyraźniejsza. Dziś była u weta w Częstochowie i dostała kolejną partię zastrzyków. Jest chyba szansa, że się wyliże. Następna wizyta za tydzień. Mama dostała zastrzyki dla niej do domu. Nie wiadomo, co jej jest ?????

Tak chodzi o burasię. Mama jeździ do Częstochowy do najsensowniejszego tam weta i on nie wie, co kotce jest. Rozmawiałam z nim wczoraj przez telefon. Pnn wykluczył. Brzuch mówił nie jest tkliwy. Kotka jest słaba, nie je, drzy, chyba ma temperaturę.
Ten weterynarz nie ma jednak sprzętu do badania krwi.

Dziś czuła się już troszeczkę lepiej, a teraz znów jest beznadziejnie.

Do Łodzi nas nie stać, bo i daleko i tam jest na prawdę drogo, a my dopiero co zoperowałyśmy oko Fionki.

Ojej, Olu - współczuję. TAka sytuacja to trudne do opanowania.. i człowiek bezradny. Ale może jest inny wet w Częstochowie? Jak ma sie dowiedziec co jest kotu bez badania krwi i np. moczu, usg.. czy czegoś tam jeszcze? No, bo jeśli dostaje jakieś leki w ciemno...
Może załóż jej wątek [może masz?] z prośbą o pomoc, w tym merytoryczną? Może ktoś na coś wpadnie?

Mama pojechała dziś do innego weta, bardzo drogiego. Zrobiono pełną diagnostykę i mała ma obustronne zapalenie płuc, wirusowe zapalenie jamy ustnej. W tej chwili ma którąś kroplówkę z rzędu i do tego jest pod tlenem.

Ale my zdecydowanie pójdziemy z walizkami. Jeszcze musimy koniecznie 3 koty wysterylizować. Idzie odwilż, koty będą się zaraz marcować.

Z tymi walizkami to pójdzie z Wami kupa luda :mrgreen:

. Dołączę...
Wiem, ze to nie śmieszne...

Zapalenie płuc długo się leczy i rahabilituje.. Życzę cierpliwości.
I kasy .. skądś.

Ola, pw ci napiszę.

Ja jestem dostępna. Teraz mam ferie, to tym bardziej.

Morelowa - to pójdziemy razem z torbami, walizkami i z czym się tylko da.

Jutro kontrola Fionusi. Apetyt ma niesamowity. Wcina wszystko, aż miło patrzeć. Ostatnio nic mi nie zasikała, ale pod każdym kocem mam folię, jakby co, aby gdyby jej coś się znów odwidziało, nie zalała wersalek, bo koce można wyprać

Citka mało je. Bardzo jest fochliwa, jakby miała klimakterium. W sumie - 7 lat - na ludzi około 50 - to ten wiek

Jak Morela przed operacją zaczęła sikać na wykładzinę, a potem obawiając się jakichś niekontrolowanych odruchów [obyło się ] przykleiłam do materaca na łóżku, pod ochronne prześcieradło, te wieksze podklady - na całości. Z łóżka musiałam korzystać oczywiście, więc miałabym do prania całą resztę, ale materac był w tym momencie najważniejszy.
Podklady odrobinkę szeleściły ale nie tak jak folia :mrgreen:

A gdzie te podkłady kupowałaś w aptece?
Też myślałam o takich, ale na razie się wstrzymałam, bo przestała sikać na łóżko , ale boję się czy jej nie wróci :mrgreen:

Teoś,Sara,Ori ze Sz-na-szukają kochajacych domów

Kto przegląda forum