Gdynia/Sobotek [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 16, 2013 13:39 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

mpacz78 pisze:A faworki mgj to jest miszczostwo świata w kategorii faworków, wiem bo miałam okazję próbować :mrgreen:


Dziękuję za pochwałę.
O Tobie tez nie zapomnę. Mam nadzieję, że znajdziesz wolna chwilkę i wpadniesz skosztować i w tym roku (między 9 a 16 lutego)
Haniu, Ty też czuj się zaproszona. Musimy tylko poźniej dogadać termin pasujący wszystkim.
Obrazek

mgj

 
Posty: 12144
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro sty 16, 2013 21:52 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Dziękuję. :D
Na faworki łasuch jestem. :oops:

Z Sobotkiem widziałam się dzisiaj przez chwilkę. Pił wodę, miaukolił.
Jak na swój stan - czuje się nieźle.
Wczorajszy kurczak sensacji nie wywołał, a RC Renala w mieszance - wprawdzie bez entuzjazmu, ale też bez zbytniego obrzydzenia - podjada.

CatAngel - rozmawiałam z wetką o Twoich chrupeczkach. Bardzo chętnie ciutkę przyjmiemy, na wypadek gdyby się Sobotkowi Renal odwidział, żeby sprawdzić, czy jest sens (smakowy) zamawiać, te, które je Twój nerkowiec.
Pw piszę.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 5:47 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Obrazek

Kurczaczek na dzień następny jest fuj. Nie będzie jadł. Znaczy ciocia Hania nie może ugotować na zapas na dwa dni, tylko ma świeże mięsko dostarczać :mrgreen: . Na szczęście (!) wchodzi do brzuszka ładnie Renal wymieszany z Intestinalem i tym, co Monikaa przysłała aromatycznym i pachnącym (sprawdziłam Exigent). Chyba Renal się smakowo-zapachowo wśród Intestinala i Exigenta ukrywa, więc Sobotek go zjada. I ma ładną kupkę. I miaukoli na mnie. I w ogóle to go kocham.

Usiłuję w akcie desperacji wcisnąć go mojej niezazwierzęconej aktualnie koleżance na dożycie. Co jest fatalnym w gruncie rzeczy rozwiązaniem, bo nie ma jej całymi dniami w domu (a czasem i nocami), byłby to jej pierwszy kot (i w dodatku bardzo chory i mało współpracujący), no i jeśli w ogóle, to dopiero od końca lutego. Profilaktycznie - gdyby się okazało, że u mpacz nie może jednak być - urabiam tę koleżankę, chociaż wiem, że wiązałoby to się dla mnie z dostaniem kluczy i codzienną jazdą na Grabówek ( 8O chyba zwariowałam), żeby kota zaopiekować, w tym medycznie, bo o michę i kuwetę moja koleżanka umiała by zadbać, ale podać Sobotkowi jakąkolwiek tabletkę czy zastrzyk ... W każdym razie nie powiedziała kategorycznie, że nie, a jest asertywna, więc myślę, że pomysł rozważa. Dom jest bez dzieci, tyle że nie jest w żaden sposób do kota dostosowany (różne ukochane kwiatki, niezabezpieczone okna, brak doświadczenia, oj ...). Do tego jej TŻ (a mój przyjaciel od lat, dzięki któremu się poznałyśmy) nie jest prozwierzęcy, tzn. absolutnie krzywdy nie zrobi i swojego kota bym się nie bała zostawić pod jego opieką, bo jak trzeba, to by się zajął, ale ma do zwierząt stosunek ... hmmm ... obojętny? Tzn. zwierzęta owszem, ale najlepiej na wolności, bo w domu się męczą i nie daje mnie się go przekonać, że jest inaczej. Ale na pewno by nie wypuścił. Też nie powiedział, że nie - raczej decyzję zostawia Marzence. Jak teraz to czytam, co napisałam, to widzę, że to faktycznie desperacja ... I jedyne, co lepsze, to to, że jednak dom a nie lecznica... Ale nic pewnego, i w ogóle ...
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 11:54 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Ale wydaje misię, że on jakby już całkiem biały na mordce, czy to tylko zdjęcie przekłamuje?
A jakich medycznych zabiegów będzie potrzebował pózniej? jakies stałe branie tabletek lub zastrzyków? Czy pisząc o zabiegach miałaś na myśli tylko sytuacje awaryjne? Bo codzienne jeżdzenie na Grabówek, to by był z Twojej strony heroiczny wyczyn.
Jak znajomi nie mówią od razu nie, to juz pół sukcesu. A "obojętny TZ" może się okazac później największym przyjacielem kota i odwrotnie.

PS. Stwierdziłam ostatnio, ze ponieważ nie mogę bywać i się z nim widywac tak często jak Ty, a wizyta od czasu do czasu bardziej go raczej stresuje niż sprawia przyjemność , nie będę wetom i jemu zawracac "gitary". (Bardziej mam wrażenie byłaby to przyjemnośc dla mojej duszy niz jego). Dobrze myślę, czy nie?
Obrazek

mgj

 
Posty: 12144
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 13:42 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Raczej o sytuacjach awaryjnych myślę. Tabletki to raczej nie, bo Sobotek niechętny do współpracy dopyszcznej, więc bardziej zastrzyki, ewentualnie kroplówki na wypłukanie mocznika. Reszta to myślę, że lecznicza karma będzie go trzymać.
Niestety - zdjęcie jeszcze przekłamuje, ale robi się bielszy. Przy jego powiększonej wątrobie te żółte fragmenty białej sierści mogą nie zbieleć.

Pomysł uraczenia ciężko chorym kotem na dożycie u moich znajomych jest naprawdę aktem desperacji, jakby u mpacz nie mógł się zadomowić. Wolałabym ich uraczyć zdrowym koteczkiem ... albo dwoma ... po urobieniu ich do dostosowania mieszkania. :wink:

Myślę, że w chwili wolnej spokojnie możesz podjechać, Sobotek tylko na początku będzie syczał (jeśli w ogóle będzie) i się ucieszy. Ja też czasem wetom głowy nie zawracam, bo np. widzę, że światło się na sali operacyjnej świeci, albo w poczekalni są pacjenci z opiekunami, to przychodzę (przyjeżdżam) za czas jakiś, a w międzyczasie inne sprawy załatwiam. Ale ja mam wygodnie i blisko. Sobotkowi zawsze mówię, że wszystkie cioteczki jemu głaski przesyłają i kciuki trzymają za zdrówko, i że cioć ma coraz więcej. A Sobotek mi tak słodko odpowiada na każde moje zdanie: "Miau" a czasem nawet "Miau-miau".

Mpacz - Ty się licz z tym, że się ode mnie nie opędzisz, jak Sobotek będzie u Ciebie, bo ja się za nim zatęsknię. :D
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 15:15 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Słupek pisze:Raczej o sytuacjach awaryjnych myślę. Tabletki to raczej nie, bo Sobotek niechętny do współpracy dopyszcznej, więc bardziej zastrzyki, ewentualnie kroplówki na wypłukanie mocznika. Reszta to myślę, że lecznicza karma będzie go trzymać.
Niestety - zdjęcie jeszcze przekłamuje, ale robi się bielszy. Przy jego powiększonej wątrobie te żółte fragmenty białej sierści mogą nie zbieleć.

Pomysł uraczenia ciężko chorym kotem na dożycie u moich znajomych jest naprawdę aktem desperacji, jakby u mpacz nie mógł się zadomowić. Wolałabym ich uraczyć zdrowym koteczkiem ... albo dwoma ... po urobieniu ich do dostosowania mieszkania. :wink:

Myślę, że w chwili wolnej spokojnie możesz podjechać, Sobotek tylko na początku będzie syczał (jeśli w ogóle będzie) i się ucieszy. Ja też czasem wetom głowy nie zawracam, bo np. widzę, że światło się na sali operacyjnej świeci, albo w poczekalni są pacjenci z opiekunami, to przychodzę (przyjeżdżam) za czas jakiś, a w międzyczasie inne sprawy załatwiam. Ale ja mam wygodnie i blisko. Sobotkowi zawsze mówię, że wszystkie cioteczki jemu głaski przesyłają i kciuki trzymają za zdrówko, i że cioć ma coraz więcej. A Sobotek mi tak słodko odpowiada na każde moje zdanie: "Miau" a czasem nawet "Miau-miau".

Mpacz - Ty się licz z tym, że się ode mnie nie opędzisz, jak Sobotek będzie u Ciebie, bo ja się za nim zatęsknię. :D


Kciuki trzymam mocno,mocno codziennie myślę o Sobotku.Pomysł oddania go do zna-
jonych,kyórzy nie mieli nigdy kota wydaje się chyba nie do końca dobry.
Sobotek wymaga specjalnej troski,tylko doświadczona osoba i właśnie mpacz wydaje
mi się najlepszym rozwiązaniem,o ile Jej warunki oczywiście pozwolą.
Wszystkim tymczsowiczom znalezienia dobrych domków,rezydentom kochających
opiekunów,bezdomniaczkom zawsze pełnych misek i ciepłych budek w Dniu Kota
serdecznie życzę

pdbz

 
Posty: 373
Od: Pt paź 21, 2011 8:45

Post » Pt sty 18, 2013 15:35 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Zajadamy, zajadamy:
Obrazek
Mniam ...
Obrazek

Zniknęłam na chwilę, bo kurier przyniósł paczkę m.in. z Renalem do wysłania dla Pestki. Ponieważ Pesteczka jest chwilowo zaopatrzona, a naszej lecznicy Renal będzie dopiero w poniedziałek, to poleciałam z jedną pestkową saszetką do Sobotka i nadzieją, że będzie jadł i że okaże się mokry Renal dla niego nie tylko dobry nerkowo, ale i smaczny. No i okazał się, co udało mi się dla Was uwiecznić z jęzorkiem na wierzchu. :D

Monikaa - wiem, że czytasz wątek Sobotka, więc od razu bardzo Pestkę i Ciebie przepraszam za opóźnienie. Kartonik przeznaczony dla Pestki dostał dzisiaj Sobotek. Kartonik przeznaczony dla Sobotka odbiorę w poniedziałek i najpóźniej we wtorek wyślę Pestce.

Pdbz - też mam nadzieję, że jednak mpacz, bo to najlepsza opcja dla Sobotka.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 15:40 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

My jutro wyślemy :ok:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt sty 18, 2013 15:55 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Oj, bałaganiarz z niego straszny (jak to chłop :lol: )-komentarz do zdjęcia.

To może namówisz znajomych na przygarnięcie jakiejś ślicznotki od mpacz?
Prawdę powiedziawszy, ja też, nie mając doświadczenia w opiece nad kotem, obawiałabym się wziąć na siebie taką odpowiedzialność (w sensie, że osoba mało "oblatana" w kocich zwyczajach, zachowaniu, zawsze może przeoczyć jakiś ważny symptom).
Obrazek

mgj

 
Posty: 12144
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 18, 2013 17:00 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Haniu, na zdrowie niech Sobótkowi wyjdzie. Ja dzięki Bluettte mam na razie całkiem spory zapasik. Do tego trzy różne smaki. Sama chciałam Ci napisać, żebyś spróbowała z mokrym: O ile Pestka suche je tak sobie, to mokre bardzo chętnie. Niestety, szczytem luksusu jest dla niej dorwać się do Mruczkowego Kitekata :evil: , ale walczymy i pilnujemy, żeby nie było rotacji między miskami. Exigenta Mruczkowego też specjalnie ci podesłałam: jak żaliłam się forumowej Jasdor, że nijak Pestka nie chce jeść suchego Renala, tylko pcha się do miski Mruczka, poradziła mi pomieszać renal pół na pół z exigentem. A potem tego exigenta wmieszać coraz to mniejsze ilości. :wink:
Tego też mam zapasik jakby co :D
ObrazekObrazekObrazek

Monikaa

 
Posty: 394
Od: Sob lut 18, 2012 19:28
Lokalizacja: Prabuty

Post » Pt sty 18, 2013 17:05 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

mgj pisze:Oj, bałaganiarz z niego straszny (jak to chłop :lol: )-komentarz do zdjęcia.

To może namówisz znajomych na przygarnięcie jakiejś ślicznotki od mpacz?
Prawdę powiedziawszy, ja też, nie mając doświadczenia w opiece nad kotem, obawiałabym się wziąć na siebie taką odpowiedzialność (w sensie, że osoba mało "oblatana" w kocich zwyczajach, zachowaniu, zawsze może przeoczyć jakiś ważny symptom).



To byloby doskonale rozwiązanie,może uda sie znajomych przkonać do kotka
zdrowego,bezproblemowego.Bardzo dobry pomysł!
Wszystkim tymczsowiczom znalezienia dobrych domków,rezydentom kochających
opiekunów,bezdomniaczkom zawsze pełnych misek i ciepłych budek w Dniu Kota
serdecznie życzę

pdbz

 
Posty: 373
Od: Pt paź 21, 2011 8:45

Post » Pt sty 18, 2013 19:01 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Rozmawiałam przed chwilą z panią doktor.
Mokry Renal przez brzuszek Sobotka został zaakceptowany - na szczęście bez zwrotu.
I teraz gorsza wiadomość - kotuś zaczął po południu znowu kichać i wraca na antybiotyk. :(

CatAngel - dziękujemy. Bo Renal sam z siebie raczej by nie wchodził i Sobotek go je chyba tylko dlatego, że wśród innych, które mu pasują.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob sty 19, 2013 18:48 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Mizianki dla Sobotka.
Obrazek

mgj

 
Posty: 12144
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie sty 20, 2013 6:31 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

Wczoraj wymiziałam Sobotka dłuuugo i dokładnie od siebie i cioteczek. :D
Był przecudny - wyszedł do mnie z klatki, ocierał się, łepek sam wkładał w dłoń, żeby się głaskać, miaukolił jeszcze zanim wyszedł, później też. To kochany koteczek i bardzo przytulaśny. Zaprotestował całym sobą przed wzięciem na ręce. Nie, nie absolutnie żadne warknięcie czy gryzienie, drapanie ... Po prostu - jak włożyłam dłoń pod brzuszek od strony przednich łapek to się spiął i od razu próbował wyślizgnąć. Myślę, że ma tkliwą trzustkę i wątrobę i to dlatego. :(
Miałam ochotę go uprowadzić z lecznicy i już na transporterki łypałam, w którym. Powstrzymało mnie i otrzeźwiło stwierdzenie naszego doktora: "A Tygrysek pomyśli, że już go Pani na straty spisała...".
No tak. O Tygryska walczymy i nawet nienajlepszy stan stabilny jest dobry, dopóki pogorszenia nie ma i nie cierpi.
Dziś niedziela - lecznica tylko przez 2 godziny otwarta, ale spróbuję się czasowo wpasować i chociaż chwilę pomiziać. Bo weci - wiadomo - tyle czasu na zabawę nie mają, a Sobotek rąk spragniony.
Renal w saszetkach jest chętnie zjadany i chyba koci służy, za to suche mniej wchodzi. Ale w sumie apetyt dopisuje. Antybiotyk szybko podany już zadziałał i Sobotek kicha mniej.
Pytałam się o Hepatil albo inne takie na kocią wątrobę, ale doktor mówi, że wszystko, co dopyszczne to niepotrzebny stres, a przy tkliwym brzuszku jeszcze dodatkowy ból, bo dopyszcznie Sobotek współpracować nie chce.
Ale teraz mi do głowy ostropest przyszedł. Może z jedzeniem by się dało wymieszać. Zapytam, bo może akurat.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie sty 20, 2013 9:51 Re: Gdynia/Sobotek w lecznicy/str.6- nie jest dobrze

A może jemu branie na ręce, teraz kojarzy się z różnymi niezbyt przyjemnymi zabiegami? (Tak głóśno myślę)
Obrazek

mgj

 
Posty: 12144
Od: Czw mar 17, 2011 21:06
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości