Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz.IV;-)

Taniec św. Wita. :wink:

I znowu w temacie g.... :lol:

Tym razem wyszły robale nieliczne. No!! Przynajmniej światełko w tunelu. :ok:

Jeszcze kilka tygodni i będzie gówienko bez wkładek. :ok:

Do tego czasu Noise puści mnie z torbami, bo wpitala za pozostałą piątkę.

Żeby tak jeszcze było tak po nim widać przyrost masy, to byłabym kontenta.
Cierpliwa będę. Jeszcze troszkę!

musi chłopak nadrobić :mrgreen:

a to nie takie proste :kotek:

Ano proste nie jest. Kurczę! Już 4 miesiące z robactwem walczymy. Luty będzie piąty. Coś mi się zdaje, że w czas kuracji będzie zbliżony do czasu donoszenia ciąży.

niestety ale robale to strasznie ciężkie do wytępienia..ale uda się :ok:

selene00 pisze: Coś mi się zdaje, że w czas kuracji będzie zbliżony do czasu donoszenia ciąży.

Iwonko

zauroczył mnie Twój optymizm :mrgreen:

Czy już próbowałaś zalać robaczka czy muszę w tym celu się do Was oddelegować? :wink:

Buziole dla Was tak gorące i rozpląsane jak tylko to możliwe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Asiu

musisz przyjechać, bo sama nie pamiętam żeby się napić. :lol:

Co nowego u Miss Episi i spolki miauczacej? :1luvu:

Nowego, to chyba nic się nie dzieje. Zaobserwowałam tylko jedną zmianę z kocich zachowaniach, a mianowicie Noise jest mniej wkurzony i nie stroni już tak od reszty kotów. Jego dobry humor jednak pryska, gdy w polu widzenia pojawia się Kaszmir. :wink:

Kaszmirek na wszystkich kocich pobratymców działa jak płachta na byka. Nie dziwię im się, bo Kaszmuś to cham i brutal, który nie ma pojęcia o zabawie. Episia go chronicznie nie cierpi! Za to on łaknie jej bliskości. Chyba najlepiej towarzystwo Kaszmira znosi Silence. Jej jeszcze nigdy skutecznie nie napadł. Skubany, wyczekuje moment, gdy któreś rzyga, kicha lub się dławi i wtedy napada. Samiec alfa z niego wyrósł, czy co. :roll:

Iwonko

, kiedy czytam o Kaszmirku mam wrażenie, że opowiadasz o moim Bąblu. Zdaje się, że rozpieściłyśmy te nasze ślepki do nieprzytomności :roll:

Uprzejmie donoszę, że gdy tylko lody stopnieją i na świecie zapanuje wiosna, przybędę do Was zalać robala. Z najwyższą przyjemnością wesprę przepędzanie obcych

Planuję wiele innych aktywności, np: radowanie się, zamęczanie Footerek czułością etc. :mrgreen:

Niech już ta zima da nam spokój :wink:

Buziole!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Podobno w środę ma być odwilż. :twisted:

Sprawdzałam prognozę pogody. :lol:

Siedzę z mruczącym i roznamiętnionym Miodziem :1luvu:

na kolanach i przypomniały mi się myśli sprzed dwóch lat. Myślałam wtedy, że Miód nigdy nie będzie oczekiwał czułości ode mnie, bo chciał ich tylko od Noisa. :lol:

Myślałam, że nigdy nie przyjdzie do mnie na kolana, bo jedynym nakolankowcem był Astuś. Miodzio w tym aspekcie swej kociej osobowości przeszedł ogromną przemianę.

A Episia! Pamiętacie jak pisałam, że ona nigdy do mnie nie przyjdzie, bo zawsze pamiętać będzie czynności pielęgnacyjne czynione przy jej kikutku. Episia :1luvu:

najbardziej się cieszy z moich powrotów do domu i wyraża tę radość całą sobą.

Kiedyś pisałam też, że kocham moje koty miłością nieodwzajemnioną :wink:

, ale to też się zmieniło.

Jak ja lubię weekendy!!! Dziś się z moimi ukochaniami nabędę i nic to, że obudził mnie pawik Silence. :lol:

Iwonka, chyba to poranne słoneczko tak wpłynęło na Twój nastrój

Chyba słoneczko i dzień wolny. :mrgreen:

Prawda jest taka, że zmęczona jestem, ciągle poddenerwowana, humoru nie mam. Potrzebuję urlopu, a szans na niego nie mam.
Dziś udało mi się trochę wyluzować. Fajny sen miałam. Nie wiem zupełnie o co w nim chodziło, ale śniły mi się bernardyny. Za ich sprawą obudziłam się w dobrym nastroju, choć z migreną. Hm... pewnie szczekały. :lol:

jak zapewne wiesz migrena jest chorobą dnia wolnego :evil:

więc to nie przez bernardyny :mrgreen:

No nie wiem. :mrgreen:

Dziś mi się nie śniły i łeb mnie nie boli.

Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz.IV;-)

Kto przegląda forum