Gumowce w obecną pogodę by się nawet i przydały

A wracając do tematu, to Monisia zamieszkała w naszej kuchni. Po powrocie Diablo zaczęła być agresywna do wszystkich kotów. Rano pogryzła w złości naszego Lucka i pogoniła z pazurami własne dzieci. Tosia ze strachu zaczęła na mnie warczeć, Tiger schował się pod łóżko, jedynie Diablo nadal mruczał. Nasze koty pochowały się po kątach i bały wyjść na papu. A jeśli Lucek nie wychodzi na papu, to to już oznacza koniec świata.
Dlatego postanowiliśmy ją odizolować, ale staramy się często przebywać z Monisią, która na początku bardzo płakała sama w kuchni, a teraz okupuje parapet i sobie drzemie.
Tosia i Tiger nie poznali swojego braciszka. Warczą na niego i przepędzają. Ale jak im wymyślam wspólną zabawę to się zapominają i fajnie razem bawią. Staram się rzucać myszkę pomiędzy, albo sznureczkiem zwabiać je wszystkie ku sobie nawzajem. I jest dobrze.
Diablo kocha wszystkie koty. Mruczy, stara się łasić. Krystynka na początku myślała, że to Lucek tylko schudł, więc go olewała, ale teraz już czuje, że to jakiś nowy przybysz i obserwuje z daleka.
Faktycznie ciężko go złapać. Udaje się to jedynie wtedy, jak jesteśmy na tym samym poziomie. Lubi głaskanie, bo nawet jak przebiega a ja zdążę go jedynie dotknąć, to od razu unosi ogonek w górę

Wczoraj Katalina widziała jaki jest już fajny Tigerek. Tajguś sam przychodzi na kolana, a dziś leżał na fotelu za mną i mnie lizał po plecach
Jutro postaram się wrzucić zdjęcia maluchów, które już po mału nie są maluchami, a domków nie widać
