Sisajka i Jimmy - to już rok!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 14, 2013 20:13 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Przeczytałam wątek, też mam dwie szylkretki - czarną i niebieską. Twoja jest śliczna.

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Śro sty 16, 2013 12:39 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Dziękuję za odwiedziny ;)

Monika no ona taka jakaś długa się zrobiła... Zamiast wszerz rosnąć to ona chyba koszykarką chce zostać...

Wystraszyła mnie wczoraj. U nas grypa i polegliśmy. Wczoraj się zorientowałam, że od dwóch dni nie sprzątnęłam jej kuwety :oops: Patrzę a tam jedna rzadka kupa. Nie chciało mi się grzebać w tym żwirku więc wywaliłam wszystko, umyłam kuwetę, zapodałam świeży żwirek a ona hop do niego i znów na rzadko... Ja już panika bo może się od nas zaraziła jakimś wirusem i tak na nią podziałało. W te pędy do kompa i szukać informacji co podać bo do weta nie mam szans wyjść. Trójka dzieci leży z gorączką, ja sama chodzę po ścianach jak pijana... Pisze, że jakies lakcidy można dać no to dałam. Najpierw sierota wysypałam jej to na talerzyk, myślałam, że wyliże. powąchała, kichnęła i tyle widzieli lacidofila :D Drugą ampułkę wymieszałam z serkiem, wylizała. Kolejne kupy już normalne, uff...
Nie wiem po czym to było bo nie pije mleka już od dawien dawna. Śmietanki też ostatnio jej nie dawałam, generalnie ostatnie dwa dni to jadła głównie saszetki i suche bo nikt nie miał siły na dogadzanie kocinie. Jedynie co dzień wczesniej rozmroziłam jej porcję serc, może to jej zaszkodziło? Mogę też podejrzewać obierkę z ziemniaka bo staram się ją pilnować ale ona sprytna jest i kto wie czy nie wyjęła sobie z kosza i nie schowała gdzieś?

Jutro mam iść z nią na szczepienie, nie wiem jak ja tam dotrę, czy ktoś wie ile mogę odłożyć takie szczepienie? Druga dawka Nobivac Tricat Trio.
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Śro sty 16, 2013 14:08 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Bedetka jako nieco tylko starszy kociarz :D proponuję jednak abyś tak bardzo się od razu nie stresowała.
Zdarza się czasem i nic nie musi to być strasznego.
Umawiamy się tak, że zaczynamy się leciutko martwić w drugim dniu.
Stop- wróć . Martwić w drugim dniu to złe słowo.
Zaczynamy najpierw " przedsięwzięwziać " wszelkie możliwe środki zaradcze :mrgreen:
To jest właściwe słowo - moje na szybko wymyślone .
Po tym jak "przedsięwzięwziamy" już wszystko i wet też - dopiero wtedy używamy słowa martwić.

Zgoda ? :ok:


----Tu pise Yoko jesce - sylkretowe sie nigdy nicym nie martfiom bo to gópje jezd tak od razu sie martfić kawałkiem sracki "
:mrgreen: :ok:
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Śro sty 16, 2013 14:13 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Prawda, jednodniowymi słabościami nie ma się co bardzo przejmować.
Zasada jest tak, że jak dolegliwści są dłużej niż jeden dzień, bądź się nasilają, to trzeba zacząć działać.Oczywiście mówimy tu o rzecach typu biegunka, wymioty, gorsze samopoczucie.
:ok: :ok
Obierki to Safik też lubił kraść, oj lubił! :P :
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw sty 17, 2013 9:10 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Obiecujem się dostosować do Waszych zaleceń :wink: i zawsze najpierw przedsięwzięwziąć środki. Zaradcze środki.

Ale wiecie, jak człowiek leży z gorączką, wokoło wszyscy chorzy i tu się pojawia kot z biegunką, ukochany kot, malutka kicia - chyba nie myśli się racjonalnie...

Dzis postaram się zebrać w sobie i pojechać na to szczepienie choć nie będzie łatwo.

Młoda do tego wszystkiego zrobiła się jakaś taka... przytulna? Już dwa razy spała mi na kolanach a nie robiła tego już chyba od dwóch miesięcy. Może moja podwyższona temperatura ją przyciągnęła ;)

Jesteśmy chorzy i nie ma komu rozebrać choinki. Sisajka się za to zabrała, sukcesywnie, dzień po dniu coś z choinki znika... Zaczęła od łańcochów ;) Wspinanie po gałązkach już opanowała do perfekcji...

Yoko ma rację. Szylkretowe gupie jest. Ale przynajmniej jest nam wesoło.
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Czw sty 17, 2013 10:43 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Yoko piseee znuf Bedetko - ja pisałam ze zmartfienia som gópje a nie sylkretowe. 8) :ryk:
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Czw sty 17, 2013 10:48 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Kot zawsze wyczuwa chorobę i wtedy stara się w jakiś sposób wspomagać nas.
Jedne z dalsza inne z bliska.
Bedetko Twoja kotka jest terapeutką dyplomowaną.
Mój pierwszy kot przekonał mnie to tego gatunku, przybłąkał się do mnie dawno
temu gdy moje dzieci były tycie, tycieńkie i nie opuszczał na krok mojego młodszego
syna który miał wtedy problemy zdrowotne.
Nie wierzyłam póki tego nie zobaczyłam , byli jak płaszcz i podszewka - trudni do rozprucia :mrgreen:

Trafiłaś na super kota Bedetko :ok:
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Czw sty 17, 2013 10:59 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Monika_Krk pisze:Yoko piseee znuf Bedetko - ja pisałam ze zmartfienia som gópje a nie sylkretowe. 8) :ryk:


Tak to jest jak się siada do forum z gorączką :ryk: Yoko wybacz forumowej cioci!!!
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Sob sty 19, 2013 1:08 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

przeczytałam wątek i będę zaglądać ;) kicia cudnej urody z błyskiem w oku :kotek:
a zdjęcia robisz PRZEPIĘKNE! :ok:
Thousands of years ago, cats were worshipped as gods. Cats have never forgotten this.

ewiczka

 
Posty: 80
Od: Nie gru 30, 2012 23:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 19, 2013 10:25 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

ewiczka bardzo mi miło :D

Nasza kocina ewidentnie nie lubi dnia. W ciągu nocy jest przymilną, miziastą kotką, nieraz śpi mi prawie na głowie, wlazi pod kołdrę, mruczy przy pierwszym dotknięciu. Za dnia uszy jak radary i rejestruje. Jeśli ją głaskam a ona w tym czasie cos usłyszy to zaraz się spina i odsuwa mnie od siebie - czasem bardzo drastycznie bo pazurkami albo zębami i nasłuchuje w gotowości. Potrafi ją każdy szmer wytrącić z równowagi. Nie to, że ucieka ale musi wiedzieć co się dzieje, najlepszą zabawę przerwie jeśli coś ją w drugim pokoju zaintryguje. Nie wiem czy to prawo wieku czy pozostałość dziczka z budowy.
Ciągle pracujemy nad nią i widać już efekty, złagodniała, nie rzuca się za każdym razem z pazurami i zębami choć jeszcze się jej zdarza. W dzień ręka nie służy do dawania przyjemności, głaskanie za bardzo odpręża a ona przeciez musi czuwać! W nocy za to, kiedy jest spokój to sama przychodzi po głaskanie choć też jakis niespodziewany dźwięk potrafi ją spiąć. Jak myślicie - czekać, pracować nadal czy pomyśleć nad jakimiś wyciszaczami?

Monika Borys był takim strachajłą, jaki on był za kociaka? Pytam bo pewne zachowania jego są takie same jak u Sisuli. JAk pisałaś o jego oczach kiedy przyjechała do Was Yoko to jakbym o Sisi czytała, ona też ciągle ma takie 8O oczy...


EDIT: a jeszcze poszczepienne informacje - waga 2,400. Wg weterynarza - mamy spokój ze szczepieniami bo skoro Sisaja niewychodząca to ani wścieklizny ani białaczki na razie nie musimy się bać, jak to jest...? Akurat nie było "naszego" weta tylko jakiś inny bo nie dałam rady pójść z nią wczesniej z tą grypą.
Pod koniec lutego, początkiem marca mamy się umówić na sterylkę. Dobrze będzie jak zdążymy przed pierwszą rują ale też Sisi nie może być za młoda bo wtedy źle się robi zabieg na bardzo małych narządach.
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Sob sty 19, 2013 14:20 Re: Półdzika mała Sisi zamieszkała z nami - jest coraz lepie

Bedetko Borys był bardzo strachliwy , on z dużej hodowli i myślę, że socjalizacja była zerowa. Trudno to nadrobić potem. Mimo świętego spokoju w domu do dziś nie lubi obcych np. chowa się do szafy i znika na cały dzień.
Ma jedną no góra dwie osoby, które toleruje- w sensie wyjdzie jak one są w domu.
Nie lubi głaskania ani brania na ręce.
To znaczy ja mogę ale tylko tyci tyci. Jak Ci się chce przeczytać jaki był, to tu gdy chciałam adoptować Yoko
opisałam go dość dokładnie -ale w pigułce charakter :
viewtopic.php?f=13&t=148453

Teraz widzę naprawdę duuuuuże zmiany na plus.
Gdybym ja miała się kiedykolwiek jeszcze decydować to dwa koty od razu biorę:
Obrazek
Wiadomo z dorosłymi trudniej , łatwiej maluchy - ale mnie się udało.

No z drugiej strony persica mej mamy chce być jedynaczką i mimo prób nie zaakceptowała nigdy niczego co ma futro.
Rybki akwariowe były... jak żył jeszcze mój tata i to jej się podobało.
Inne koty/psy/futrzaki powodują u niej stan wścieklizny ciągły i niebezpieczny dla otoczenia. 8O :twisted:

Sisi Twoja 8O takie oczy :mrgreen: to ma raczej z żądzy przygód - jak na nią patrzę to tak to oceniam.
Przynajmniej ze zdjęć to ona mi wygląda na notorycznego :
Obrazek tygryska z Kubusia Puchatka.
Ona się "płoszy" według mnie bardziej dla powodu do "wybryknięcia" niż ze strachu.
No ale może się mylę.
Koty są z gatunku "zawsze czujni, zwarci i gotowi do akcji" - brytyjczyki najmniej bo są misiowate, ale inne zawsze tak mają.
No z wiekiem przechodzi ... jak w bajce Bonifacy i Filemon, starszy kot już nie taki wyrywny do brykania , więc i mniej się "płoszy dla usprawiedliwienia" tegoż bryknięcia.
Ja bym przeczekała i nie zwracała na to uwagi.
Jak się zwraca uwagę na coś to się "wzmacnia to coś" :ok:
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Pon sty 21, 2013 12:33 Re: Sisajka - od dzikuska do pięknej panny

Monika nasza Sisaja też nie była socjalizowana jak trzeba, do mnie trafiła mając wg weta 6 - 7 tygodni, wczesniej była podobno 2 tygodnie u kobiety, która wyłapała całą rodzinkę więc ile mogła być z matką? 4 - 5 tygodni? Nie wiem czy da się tak wczesnie oddzielić kociaki od matki więc może tamta kobieta troszkę zaokrągliła czas jaki miała Sisajkę, teraz to już nie ma znaczenia.
U nas widać postępy. Pierwsze dni spędzała gdzieś "pod". Właziła pod szafki w kuchni, pod łóżka, pod meble... Potem stopniowo było ją coraz więcej widać. Zaczynała się wspinać na krzesła i tam podsypiała, w nocy kładła się u dzieciaków na kołdrach. Głaskanie - napadała na głaszczącą rękę, na ręce nie lubi do dziś. W ciągu dnia mało kiedy da się pogłaskać, zwykle się odsuwa albo ostrzegawczo paca łapką - teraz już bez pazurków. Nie przychodzi sama na kolana. W nocy kładzie się w nogach na kołdrze, może ze dwa, trzy razy położyła się koło mnie ale tylko na chwilkę, pewniej jednak się czuje w nogach. Ciągle się jej uczę.
I masz rację, ona to taki Tygrysek jeszcze. lubi brykać zwiedzać poznawać.

Potrzebujemy transporter. Do tej pory wszędzie jeździła w koszyku wiklinowym, takiej piknikówce. Uwielbia go i w ciągu dnia w nim sypia ale koszyk jakoś się kurczy pomału i trudno ją już z niego wyciągać - np. u weterynarza. A mam przed oczami wizję sterylki kiedy to wpół uśpionego kota trzeba będzie do tego transportera wsadzić i przewieźć do domu po zabiegu. Koszyk się nie nadaje. Wyjścia mam dwa. Pierwsze - pożyczyć od mojej babci transporter na ten jeden raz bo potem w sumie nie będziemy go używać (a może się mylę? Bo jednak czasem do weterynarza z kotem jechać trzeba). Kupować nie chcę bo nie mam za bardzo miejsca gdzie go trzymać. Drugim wyjściem jest więc zakup torby transportowej - pytanie czy ona się sprawdza, macie używacie? Sisajka jest kotką więc zakładam, że nie będzie miała sporej wagi, kot moich rodziców w takiej torbie nie mógł podróżować bo się pod nim dno załamywało ;) A taka torba to po użyciu da się poskładać na płasko i schować.
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Pon sty 21, 2013 19:16 Re: Sisajka - od dzikuska do pięknej panny

Bedetka pisze:
Potrzebujemy transporter. Do tej pory wszędzie jeździła w koszyku wiklinowym, takiej piknikówce. Uwielbia go i w ciągu dnia w nim sypia ale koszyk jakoś się kurczy pomału i trudno ją już z niego wyciągać - np. u weterynarza. A mam przed oczami wizję sterylki kiedy to wpół uśpionego kota trzeba będzie do tego transportera wsadzić i przewieźć do domu po zabiegu. Koszyk się nie nadaje. Wyjścia mam dwa. Pierwsze - pożyczyć od mojej babci transporter na ten jeden raz bo potem w sumie nie będziemy go używać (a może się mylę? Bo jednak czasem do weterynarza z kotem jechać trzeba). Kupować nie chcę bo nie mam za bardzo miejsca gdzie go trzymać. Drugim wyjściem jest więc zakup torby transportowej - pytanie czy ona się sprawdza, macie używacie? Sisajka jest kotką więc zakładam, że nie będzie miała sporej wagi, kot moich rodziców w takiej torbie nie mógł podróżować bo się pod nim dno załamywało ;) A taka torba to po użyciu da się poskładać na płasko i schować.


Ano potrzebujecie, bo jednak koszyk jest niebezpieczny, jeszcze nie daj boże coś przestraszy kota i wam ucieknie, jak będziecie wychodzić z samochodu? I nieszczęście gotowe, bo mała może czmychnąć i szukaj wiat... kota w polu. Poza tym wszak na szczepienia, na badania kontrolne (lub odpukać w czasie choroby) przetransportować ją musicie. Co do torby, to szczerze mówiąc nie wiem, jak się sprawuje, bo dla Lunka mamy kupiony transporter, o taki: http://allegro.pl/transporter-gulliver-2-55x36x35cm-pomaranczowy-i2917745819.html. Trzymam go pod stolikiem ikei, Lunek nawet lubi do niego wchodzić, ale tylko wtedy, jak już dawno nie był u weterynarza. Nienawidzi za to, jak jest pakowany i zamykany :twisted: Oj wtedy ładnie miaukoli nad swoją niedolą :kotek:

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pon sty 21, 2013 20:11 Re: Sisajka - od dzikuska do pięknej panny

z koszyka nie ucieknie bo to zamykany koszyk, o taki:
Obrazek
Ja dodatkowo jedną klapkę przywiązałam na stałe a druga ma dorobiony taki haczyk, jak koszyk stoi w domu to zahaczam klapkę do góry, przypinam do uchwytu, przez to Sisajka może tam wchodzić kiedy chce. A jak jedziemy gdzieś to zamykam klapkę i zahaczam haczyk żeby ona sama tej klapki nie otworzyła. Sisi swój koszyk uwielbia i nie protestuje nigdy jak jest w nim zamykana. Jedynie jak za długo jedzie autem ;)
Transporter Guliwera oglądałam ale mi włąśnie o ten gabaryt chodzi, nie mam tego gdzie trzymać...
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

Post » Czw sty 24, 2013 10:29 Re: Sisajka - od dzikuska do pięknej panny

Sisunia dorobiła się w końcu drapaka. Wczesniej nie był potrzebny bo nie drapała - jedynie dywanik w przedpokoju ale na to jej pozwalałam. A od kilku dni zaczęła się wyciągać na krzesłach i drapała oparcia. Dostała więc drapaczek, już widzę, że niebawem przyda się większy bo ona rośnie i rośnie... No ale ważne jest, że go zaakceptowała.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przy okazji jeszcze dwa zdjęcia ;)
Obrazek
Obrazek

Sisula jest notoryczną złodziejką. Taka sroka. To, że przepadały niewiadomo gdzie jej myszki to jeszcze jakoś przełknęłam. Ale ostatnio dzieciaki zostawiły na stole ubranka i akcesoria swoich laleczek. Rano znalazłam na dywanie ubranko i prześcieradełko z wózeczka, poduszeczki i kołderki do dziś nie odnalazłam... Sprawca się nie chce przyznać gdzie urył łup, znów czeka mnie gruntowne sprzątanie. Po ostatnim znalazłam dwie myszki i dwie bombki. O żołędziach i orzechach nie wspomnę...

Jest rozkoszna, zwłaszcza jak po kociemu goni swój ogonek... Taka wielka długa panna a jeszcze w niej drzemie mały kociak... Już nie pamiętam jak to było kiedy jej nie było...
Nasze kocie historie
ObrazekObrazek



Ludzie, którzy nie lubią kotów, widocznie jeszcze nie spotkali tego właściwego.
Deborah A. Edwards

Bedetka

 
Posty: 326
Od: Pt wrz 21, 2012 6:51

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Anna2016, muza_51 i 39 gości