<Drapie się po głowie, niczego nie kumając>
Z KRONIKI DEFEKACYJNEJ.
Leon wychodzi na dwór. Sika pod jednym krzakiem, pod sosną, pod jaśminem. Wraca.
Kroczy dostojnie w kierunku posłania. Metr przed nim zaczyna robić kupę, nie zatrzymując się ani przez sekundę. Stawia sześć klocków i spokojnie kładzie się na posłanku. Pańcia głupieje i bez słowa idzie po papierowe ręczniki.
Późny wieczór, bardzo późny. Ze swojego łóżeczka na górze wstaje Fistasz. Przez dwie minuty kiwa się w przedpokoju na górze, potem schodzi na dół. (Tu obserwację zwierza przejmuje pańcio) Fistasz wolno idzie w kierunku okienka, koło fotela nagle stwierdza, że przecież już sikał (co okazuje się faktem) więc zawraca i wspina się z powrotem na schody. Pańcio idzie po mopa i wysuwa wniosek, że Fistasz lunatykuje.
Bądźcie z nami! Ciąg dalszy bez wątpienia nastąpi!
