Dagmara...
Wracam z pracy, a Pucuś leży, nie chce jeść, gorący jak piecyk. Na szczęście przemiła pani wet zgodziła się przyjechać do mnie, zbadała, osłuchała Puca, miał ponad 40 stopnie gorączki, i coś go jakby boli w brzuszku. Dostał zastrzyki, przy których darł się przeokropnie. Elfik zaraz przybiegła go ratować. Potem leżał sobie, ale już w takiej bardziej zrelaksowanej pozycji. A teraz jadł troszkę i pił i położył się gdzie indziej. Co mu się dzieje? Nie wiem. Rano był w świetnej formie.
Bardzo mi go żal, on nigdy nie chorował, odkąd urósł, mój chłopczyk kochany.