Mieszkam od 10 lat w Knurowie (niestety), knurowskim kotom staram się pomagać na własną rękę (i własną kieszeń), jest kilka karmicielek, które dokarmiają koty - po nocach, bo większość mieszkańców jest temu przeciwna. Niszczą budki, wyrzucają miseczki - ogólnie paranoja.
Urzędnicy - a konkretnie ta urzędniczka, która w UM ma zajmować się ochroną środowiska jest nie posiada żadnej wiedzy praktycznej na temat kotów wolno żyjących.
18 kwietnia 2012 r uchwalono program opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Uchwała nr XIX/272/12
Ogłoszono przetarg, wybrano lecznicę.
Warunki, które trzeba było spełnić żeby uzyskać skierowanie na zabieg były oczywiście wzięte z kosmosu

W czerwcu, kiedy wybrany wet miał już zakupione klatki bytowe i przystosowane pomieszczenia do przechowywania kotów po sterylce i można było coś robić w tym kierunku okazało się, że UM zamilkł.
Wet wysłał pismo z pytaniem o podpisanie umowy.
Otrzymał taką odpowiedź : " Urząd Miasta informuje, iż Nadzór Prawny Wojewody Śląskiego badając Uchwałę nr XIX/272/12 w sprawie przyjęcia Programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie gminy Knurów, stwierdził jej niezgodność z art. 11a ust.2 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt (tj. DzU z 2003 r Nr 106 poz. 1002 z późn. zmianami. W świetle powyższego Urząd Miasta Knurów z przykrością informuje, iż nie może podpisać umowy na wykonywanie zabiegów weterynaryjnych obejmujących bezdomne i wolno żyjące koty"
Nie ukrywam tego co robię i nigdy nie ukrywam numeru swojego telefonu i w zasadzie kto chce mnie odszukać to nie ma z tym problemu. W związku z tym non stop ktoś do mnie dzwoni i prosi o pomoc w sterylizacji - nie daję już rady. Zadzwoniłam do UM z pytaniem jak wygląda sytuacja z zabiegami, kto to robi jak nie wet z Knurowa.
Usłyszałam, że robi to "przedsiębiorca z Rybnika". Knurów ma podpisaną umowę ze schronem w Rybniku już od kilku lat. Na samochód interwencyjny z Rybnika czeka się średnio 3 godziny.
Poprosiłam o informację co się dzieje z wolno żyjącymi kotami po zabiegu, jak zabiegi są rozliczane, czy ktoś kontroluje czy zabieg przez "przedsiębiorcę" faktycznie został wykonany, jak to jest ewidencjonowane - pani naczelnik nie wiedziała, poproszono mnie o numer telefonu. Odpowiedź otrzymałam po około 2 godzinach : koty są wypuszczane w okolicach rybnickiego schroniska.
Na moje pytanie kto je karmi w okolicach rybnickiego schroniska najpierw usłyszałam, że mają znakomite warunki, karmi je schronisko, powiedziałam, że bzdury mi gada (i jeszcze parę słów niekoniecznie cenzuralnych) to wtedy usłyszałam, że koty wolno żyjące są wolno żyjące i same sobie muszą dać radę ze zdobywaniem pożywienia.
Czyli wg mnie są skazywane na śmierć.
Na pytanie dlaczego nie odwożą kotów w miejsce bytowania do karmicieli stwierdziła, że sąsiedzi karmicieli nie zgadzają się na te koty, więc one nie mogą wrócić.
Na chwilę obecną kotów do sterylki jest kilkadziesiąt. I wyobraźcie sobie, że jakimś cudem schronisko je wyłapie ( nie wiem kto to ma zgłaszać, kto łapać , kto zapisywać ile tych kotów zostało złapanych - rozliczają się ryczałtem, więc schron bez nadzoru może wpisać co chce). I gdzie te koty wypuści ??? w okolicach schroniska ? Dla mnie to jest jakiś absurd.
Czy takie działanie UM można gdzieś zgłosić ? A może jest to prawnie dopuszczone ? Ratujcie.
Ewa