Dziękuję za odpowiedzi i rady - te dobre i te gorsze...
Nie napisałem tutaj, jakie warunki oferuję, bo to nikogo dotychczas nie interesowało.
Moje rozmowy wyglądały mniej więcej tak: dzwonię i mówię, że jestem zainteresowany kotem lub kotami; pada pytanie, jakie miałyby to być koty; odpowiadam, że przede wszystkim zdrowe, nie za stare i koniecznie łowne, płeć, kolor, itp. mnie nie interesują; i w tym momencie następował co najmniej zgrzyt i odpowiedzi, że koty, to nie pułapki na myszy, i że mogę je dostać w narzędziowym. I tyle. Nikt mnie nie spytał, jakie mam warunki, co dam kotom, itd. NIKT!!!
redaf pisze:Trzy koty? Masz chyba niekiepsko zamyszoną posesję.
Ciekawa jestem, jak wyliczyłeś, że akurat trzy koty są potrzebne do rozwiązania problemu?
redaf pisze:Zaciekawiła mnie metodologia zastosowana przez założyciela wątku.
Dlaczego akurat trzy koty chce adoptować - nie dwa, ale i nie cztery.
Mam nadzieję, że się dowiem.
Ciekawa bestia z Ciebie. Jest dokładnie tak, jak napisała Blue (cudowna osoba!).
Napisałem o trzech, bo na tyle mogę spokojnie sobie pozwolić, a uznałem, że byłoby im raźniej niż jednemu czy dwóm. Gdyby trafiły się cztery zżyte ze sobą, to też nie byłoby problemu, ale nie chciałbym zamiast stad myszy mieć całe stado kotów.
rysiowaasia pisze:Bo Twoje ogłoszenie zabrzmiało, jakbyś szukał zwierząt użytkowych , które maja zadanie do spełnienia. A te osoby wolałyby oddać swoich podopiecznych osobie kochajacej koty.
Nie napisałeś nic, co Ty ofiarowałbyś tym kotom.
Odpowiedź wyżej.
Rzeczywiście te koty przydałyby mi się przede wszystkim ze względów użytkowych, ale w zamian mógłbym zapewnić im dom.
Nie taki, w którym będą spały ze mną w łóżku, kuwetę miały w łazience, a miseczki w mojej kuchni, ale na pewno lepszy niż ulica, czy śmietniki.
rysiowaasia pisze:A jesli któryś przestałby polować ( np z powodu choroby, starości...) ?
A co z zapewnieniem im bezpieczeństwa ( samochody, psy,źli ludzie) ?
Jeśli przestanie polować, to przecież go nie utopię. Stary dożyje swoich dni u mnie. Chorego bym leczył, chociaż szczerze mówiąc, to nie nadaję się (i raczej nie byłbym w stanie) zaopiekować się niektórymi przypadkami, które tutaj na forum znalazłem (np. sparaliżowany kot, za którego trzeba się "załatwiać", czy taki, któremu trzeba kilka razy dziennie coś wstrzykiwać).
Wiem, że koty trzeba żywić czymś dobrym, oprócz myszy. Ja jestem przede wszystkim mięsożerny, więc mogę się dzielić (wiem, że wieprza nie można). Suchej karmy też by im nie brakło.
Stara rezydencja pod lasem. Jak napisałem w promieniu kilkunastu kilometrów prawie pusto. W domu ok. 300 m2 strych tylko dla kotów. Ogrodzony teren ok. 8000 m2 (oczywiście ogrodzenie nie jest jakieś specjalne "antykotowe").
W promieniu kilkunastu kilometrów praktycznie nie ma samochodów, psów, ludzi, itp.