Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 12, 2011 9:54 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Spróbuję, jakaś odmiana :)

Koleżanka karmi swojego szczeniaczka rozdukanym kurczakiem z gotowaną marchewką i masłem. Podobno jedna z niewielu potraw jakie może przemycić.

Nasze koty od mniej więcej dwóch lat regularnie dostają pasztet doprawiony solą, pieprzem, papryką i majerankiem (serce, wątroba, boczek, słonina, buraki, marchew i kukurydza) + puszka. Niestety tylko raz nam się udało zrobić idealny pasztet, ale nie pamiętam jakie proporcje i składniki, dlatego mieszamy z puszką 1:1 lub 2:1. Dla kotów, które są nieprzyzwyczajone do tego pasztetu jest to prawie niejadalne ;) Artemida by mogła żyć na samych "czipsach"

Dlaczego bez soli? Wszystkie kupne produkty są słone i pikantne... czasem bardzo.

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Śro kwi 13, 2011 12:18 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Wątek o żywieniu rozwija się dalej tu, jakby co: viewtopic.php?f=1&t=126579&view=unread#unread

Kotka miała robione badanie krwi, które potwierdziło chorobę autoimmunologiczną?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro kwi 13, 2011 12:22 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

malawika pisze:
Mam nadzieję, że koteczka wyjdzie z tego.
Drugi dzień po sterydzie zaczęła w końcu jeść. Wczoraj zjadła około 1 kocią miseczkę przez cały dzień, a dzisiaj tyle na śniadanie(puszka z pasztetem, wędzona makrela, twarożek i posiekana łopatka). Przez 3 dni podawałam jej wszystko, co koty lubią jeść, ale kończyło się na kilku kęsach i polizaniu co chwilę. Pewnie wcześniej miała podawane sterydy, skoro na początku (pierwsze 2-3 dni) jak u nas się pojawiła, miała pełno energii i jadła wszystko i ciągle chciała więcej. Posypało się po 3 dniach i sypie się... Niestety nie przepada za tranem (!)

Reszta kotów jest tak zazdrosna, że prawie w ogóle nie śpię, tylko się z nimi bawię. A jak się rozgadały!
... i oczywiście tyją na smakołykach :ryk:



malwnika, przeczytaj rady dotyczące własciwego karmienia na swoim watku dot. pasztetowej diety

Niewłaściwie karmisz swoje koty.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11996
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro kwi 13, 2011 13:40 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Jestem pewna, że znacznie lepiej niż ci, którzy podają puszki i chrupki z lidla czy z biedronki. Znam osoby, które podają puszki dla psów "bo taniej"... I nie dadzą sobie powiedzieć, że kot jest mięsożerny i musi dostać surowe... a te 4 czy 5% mięsa to odpadki, które raczej niewiele mają wspólnego z wartościowym mięsem... Dodatkowo we większości gotowych produktów jest cała kolekcja z tablicy Mendelejewa.

Fredziolina, jakbyś miała jakieś podpowiedzi odnośnie żywienia, zapraszam:
viewtopic.php?f=1&t=126579&start=0
Kwestie sporne można wymienić w temacie, który założyłam.
Sporo się dowiedziałam, ale też w wielu kwestiach utwierdziłam.

W zeszłym roku Szarada miała badaną krew - wszystkie parametry miała idealne. Zrobiliśmy szersze badanie krwi, które też wykazało, że Szkaradek to okaz zdrowia :P Okazało się, że jej słabe samopoczucie to zalegające kłaczki :) ponieważ nie stosowałam odkłaczaczy. Chcę moje koty jak najbardziej odgraniczyć od preparatów i chemii, ale niestety się nie da.

Chciałabym polepszyć zdrowie i odporność Pandory, więc prosiłabym o podpowiedzi względem PZM.
Dzięki :) .

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Śro kwi 13, 2011 14:07 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Więc cały czas:
Szalony Kot pisze:Wątek o żywieniu rozwija się dalej tu, jakby co: viewtopic.php?f=1&t=126579&view=unread#unread

Kotka miała robione badanie krwi, które potwierdziło chorobę autoimmunologiczną?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro kwi 13, 2011 22:17 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Tak, wraz z testami na FIV i FeLV Ma leukocytozę i jest odwodniona, generalnie totalny chaos. Albo coś za nisko, albo za wysoko, w diagnozie pomogła również jej reakcja na sterydy... nieszczęsne sterydy.

Poza tym cały czas świszcze, gwiżdże i podczas snu chrapie. Weterynarze mówili, że to od zapalenia krtani i tchawicy, ale zastrzyki ma do czwarku i świzdy-gwizdy się nie zmniejszyły. Psikanie na szczęście tak. Temperatury już też nie ma, nosek wraca do normy i coraz mniej płynu surowiczego się wydziela z oczu i jest bardziej klarowny, bo przedtem był lekko krwawo zabarwiony.

Jest bardzo dzielna, prawie bez stresu daje sobie smarować dziąsła, a po rozmowie i namowie da sobie zrobić zastrzyki. Ma penicylinę i jeszcze dodatkowo jeden antybiotyk na te zapalenia. Pewnie gdyby miała jakiś tłuszczyk, jeszcze lepiej by to znosiła... ale i tak jest nieprawdopodobnie dzielna. Wczoraj wojowałam z Artemidą z 1,5 godziny i w końcu dała się namówić na zastrzyk... cwaniara ;) Jej pomysłowość nie ma granic :) Z kolei CMYK myśli, że taki zastrzyk to uszczypnięcie do zabawy :D Heba dzisiaj cały czas kaszle (zawsze kaszle jak jest zdenerwowana), a Szarada udaje focha, ale tylko udaje, bo jak zagaduję i głaszczę resztę to leci na złamanie karku by się popieścić ;) Ta czwórka ma podwójną dawkę, więc stres mają co dwa dni, Pandora musi dostawać dzień w dzień do piątku włącznie.
Wczoraj też pierwszy raz robiłam zastrzyk całkowicie samodzielnie, więc jak wróciłam dzisiaj z pracy to dziąsłowa Pandorka się mnie trochę bała. Przekupiłam ją mięsem, zagadałam, poprzytulałam i zabrałyśmy się za film... Nie mogłam się zebrać, żeby jej zrobić te zastrzyki. W końcu dałam jej strzykawkę do powąchania, pogadałam, przytuliłam i choć się wyrywała, to dała sobie zrobić, a potem moglam ją pogłaskać i pochwalić. Wczoraj była obrażona i krzyczała ze szlochem.
Cały czas tęsknie patrzy na drzwi i chce wyjść do innych kotów. Biedna.

Jest jeszcze jedna kwestia - od zeszłego piątku dostaje kroplówki do picia. Pierwszą saszetkę zużyłam namawiając ją do picia za pomocą strzykawki. Druga się w większości zmarnowała (miałam rozcieńczoną w miseczce z której mogła pić) i podczas zabawy ją wylała, rozrobiłam trzecią i pije sama. Mam wrażenie, że teraz smakuje jej bardziej niż woda. Zastanawiam się, czy to nie za dużo. Od soboty wypiła około 2 saszetek (rozcieńczam zamiast w 200 ml to w 400 ml), czyli jakieś 0,8 litra (!) oprócz wody. Steryd dostała w sobotę i praktycznie zaczął działać w poniedziałek późnym wieczorem - zaczęła wcinać i pić, a wczoraj i dzisiaj się trochę pobawiła, chociaż szybciutko się męczy.

Dzięki lekarstwom dziąsła mniej krwawią, ale przeczytałam, że sachol zawiera salicylany, które koty nie są w stanie strawić i może doprowadzić do odwapnienia kości... Na razie jest więc na Metronidazolu i szałwii z rumiankiem. Dwa razy posmarowałam jej aloesem. Zastanawiam się czy nie smarować jej jeszcze wit. C? U weterynarza dostała witaminy w zastrzyku, między innymi była tam wit. C, ktorej niedobór, jak u ludzi, prowadzi do szkorbutu. Czytałam, że niektórzy smarowali kotom dziąsła witaminą C... Ale mam mieszane odczucia, bo kiedyś trafiłam na informację, że ta witamina jest dla kotów niezdrowa.
A już wogole sobie nie wyobrażam wodą utlenioną, którą co niektórzy stosowali (!)

Temperatura w mieszkaniu jest tak ok. 23-24 stopni, bo przeczytalam gdzieś, że koty lepiej dochodzą do siebie jak jest cieplej. Nie chcę przedobrzyć...

Pozdrawiam :)

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Pt kwi 15, 2011 13:40 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Wczoraj zrobiłam "rosołek" - porcję rosołową i włoszczyznę. Zdrowe dostały chrząstki i mięsko i spojrzały na mnie ze zdziwieniem, bo zepsułam mięso.
Mięso wydukałam dukaczem do puree wraz z marchewką i dałam trochę Pandorze, a Pandorka jak to powąchała aż ją wstrząsnęło, wręcz odrzuciło :lol:
Stwierdziłam, że sama zjem, bo wyszło sporo, a te marudy i tak nie chcą. Artemida ze względu na to, że "to coś" wylądowało u mnie, dossała się do mojego talerza i opiła jak bąk :)

Co do postępów leczenia - dziąsła są mniej obrzęknięte i chyba troszkę się cofnęło. Minęły dwa tygodnie i widać efekty!
Nie są to jakoś kolosalne postępy, ale jest lepiej :ok:
Gorzej z jedzeniem. Jednego dnia wciąga wszystko, a następnego grymasi. Ma kilka miseczek, talerzyków, tackę i wszystkiego nałożone po trochu... a i tak grymasi. Jak się ją głaszcze i opowiada, to zaczyna jeść... No i generalnie nic nie przytyła :(

Myślałam, żeby podawać jej żółtko. Zacznę po trochu, bo może dostać rozstroju.
Co jest bardzo wartościowe i tuczące??

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Pon kwi 25, 2011 9:59 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Niestety kotkę musiałam uśpić. Stało się to prawie tydzień temu. Wmawiałam sobie, że jest lepiej, ale nie było. Zbyt mocno cierpiała. Drżała na całym ciele, mało jadła, bardzo mało spała. Gryzła mnie z niewiadomych przyczyn, nawet nie mogła pokazać, bo przewracała się na plecy w pozycji poddanego. Sikała bardzo śmierdząco, a dziąsła nadal mocno krwawiły i miała "uszminkowane" ząbki. Poza tym katar, kaszel, świzdy gwizdy i kroplówka do picia.

Niestety zaraziła wszystkim rersztę kotów, mimo, że była oddzielnie (poza 3 dniami na początku). Dostają 4 antybiotyk, kasztą, wloką się, są apatyczne i wszystkie mają zaczerwienione dziąsła, a Heba już ma "uszminkowane" ząbki mimo, że czuje się najlepiej. Koci katar, calici, zapalenie krtani i gardła, pzd. Tego było za dużo. Szarada od 3 dni prawie nie wstaje. Leży koło kuwety, bo jak do niej weszła to musiałam ją wyciągnąć, bo nie mogła wstać.

Gość, który oddawał mi chorą Pandorę twierdził, że kotka jest zdrowa, tylko ma dziąsła do wyleczenia. Wiedział, że kocham moje koty i wiedział o spacerkach w lesie, wiedział, jak te kotki kochają życie. Teraz nawet okna nie mogę otworzyć, bo od razu bardziej prychają i psikają, nawet nie wiedzą jaka jest pogoda, bo leżą i stękają. Zastrzyki mają tak bolesne, że krzyczą i boją się z bólu przez kilka minut ruszać. Mają smarowane dziąsła, dostają środki immunologiczne, pastę multiwitaminową i probiotyk, ale jest coraz gorzej. Co jeden się lepiej poczuje to następny, dopiero co dwa dni było lepiej, znów się pokłada i sapie i prycha.

Co to za człowiek, że skazał te koty na takie cierpienie? Jak zadzwoniłam do niego dwa tygodnie temu z płaczem powiedzieć mu, że jest egoistycznym chamem i że bardzo mi przykro, że już nie będą mogły biegać po lesie czy łące to powiedział, że jak mi ten kot sie nie podoba to może go wziąć spowrotem (!) i że to wszystko było u kotki wyleczone i myślał, że jest zdrowa. Co za abstrakcyjne myślenie. Co za brak empatii wobec zwierząt. Już nie mówię, że kicie są dla mnie jak rodzina, że kocham je ponad wszystko. One cierpią. Zamiast cieszyć się życiem, chorują na jakieś kretyńskie choroby i walczą z masą wirusów i bakterii. A ja sama je na to skazałam. Całe życie miałam koty, niegdy nie chorowały, nigdy nie miałam problemów z jakimiś chorobami "autoimmunnologicznymi"... nie podejrzewałam, że mogę je skazać za takie cierpienie.

Dobrze, że nie zbierałam paragonów, bo wysłałabym facetowi wraz ze świątecznymi życzeniami. Pal licho, że moja cała pensja poszła na leczenie, lekarstwa i środki wspomagające.

Te koty niczemu nie zawiniły, a tak strasznie cierpią.

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Czw lut 09, 2012 16:13 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Prawie rok po całym zajściu. Nasze koty są zdrowe. Dziąsła zaleczone. Wszystko wróciło do normy. Główny problem dziąseł to antybiotyki i lekarstwa, które je niesamowicie wymęczyły.

Najbardziej bałam się tego, że choroba autoimmunologiczna wystąpi i u nich. Jednak poznałam dwie najbardziej powielające się teorie - jedna jest taka, że jak kot jest bardzo osłabiony, to może wytworzyć tyle przeciwciał, że organizm nie wróci do równowagi. Druga jest taka, że cierpią na to koty w których mieszanka genetyczna powoduje koktajl Mołotowa (matka z synem etc.) Pewnie w przypadku kota, którego przygarnęliśmy miało miejsce jedno i drugie, skoro facet, który miał ją wcześniej pół roku, a potem nam ją oddał mówił, że musiał ją nauczyć jeść mięso (sic!) Była wysterylizowana, a po brodawkach weterynarze stwierdzili, że na pewno już karmiła.

Nie życzę nikomu takiego nieszczęścia i zestawu nieszczęśliwych przypadków. Słodko-gorzka naiwności...

malawika

 
Posty: 58
Od: Śro mar 23, 2011 17:57
Lokalizacja: Dębowy Gród

Post » Czw lis 29, 2012 13:19 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Jak długo borykałaś się z tym u swoich kotów

anaw

 
Posty: 1
Od: Czw lis 29, 2012 12:58

Post » Czw lis 29, 2012 16:47 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Malawiko.mam podobny problem wzięłam od gościa maine coona zapierał się że jest z nim wszystko ok.Przez pierwsze trzy dni wszystko wcinał pózniej tylko zlizywał.Byłam u jednego weta cheba był pijany -stwierdził ze wymyslam że z kotem wszystko jest ok. Po paru dniach poszłam do innego bo kot kichał i nadal nie chciał jeść i te zaczerwienione dziąsła.Stwierdził zapalenie krtani i tchawicy a na dziąsła stwierdził że u tej rasy to normalne.Robione były badania krwi ogólne i chemiczne -są ok.Kot dostał antybiotyk i zastrzyk na odporność przez 12dni.Generalnie ten wet równiez mnie oslabił wypowiedzią na koniec. Katar przeszedł kot wygląda wporządu ale dziąsła nadal są czerwone i kot nie je tylko zlizuje z wierzchu.Proszę dorać mi czym smarowac te dziąsła i jak leczyć?.Jak długo borykałaś się z tym u swoich kotów

marina27

 
Posty: 5
Od: Czw lis 29, 2012 16:37

Post » Sob sty 12, 2013 16:42 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Witam

jestem nową forumowiczką i panicznie szukam rad. W temacie o plazmocytarnym zapaleniu dziąseł żadnego odzewu od 04.01.2013

Mam 3,5 miesięcznego kocurka - Filemon. Znalazłam go na peronie jak miał 2 miesiące (był okropnie chudy - ważył 800g i ze względu na paskudną pogodę zmarznięty). Po paru dniach pobytu w domku wylazło mu okropne przeziębienie. 3 razy antybiotyki w zastrzyku plus jakieś tabletki na zwiększenie odporności, przeszło.

Jakiś czas temu zauważyłyśmy straszny smród z pyszczka, zmniejszenie apetytu, przesypianie większej części doby, nawet malutki katarek w postaci żółto zielonego "gila" kilka razy oraz w środę biegunkę.
Po telefonicznej konsultacji z wetem w piątek zgłosiliśmy się do lecznicy (bardziej nastawieni na odrobaczanie - to było trzecie z kolei).

Pan doktor zdiagnozował zapalenie przyzębia. Pierwszy zastrzyk (antybiotyk).
Dzisiaj drugi zastrzyk u pani doktor (małżonka Pana doktora) i diagnoza PZD :( + środek na kark (pasożyty zewnętrzne i wewnętrzne)
W poniedziałek kolejny antybiotyk. Na razie Pani doktor wspominała o ewentualnej potrzebie usunięcia ząbków w przyszłości. Nie mówiła nic o sterydach i mam nadzieje, że to słowo nigdy tam nie padnie:/

W związku z młodym wiekiem Filemona cały czas się zastanawiam jakie kroki powinnam podjąć najpierw?
Czy czekać z nadzieją, że antybiotyk załatwi sprawę?
Czy jest szansa, że po wyjściu stałych zębów w miejsce mleczaków problem minie?
Czy powinnam zacząć od testu na białaczkę?

W poniedziałek zapytam pani doktor o stosowanie sacholu i orozymy lub pasty stoma.
Czy powinnam podawać kotu jakaś specjalną karmę?
Narazie podaję mu suche Royal Canin Kitten 36 i nie wiem czy moge go w tak młodym wieku przekwalifikować na karme specjalistyczna. Jak mam być szczera to sucha karma (pomimo, że ma do niej dostęp cały czas) stanowi znikomą cześć jego menu, a jeśli już po nią sięgnie to w większości zostaje połykana.
Przez jakiś czas jadł puszki Animonda Carny kitten ale teraz jakoś straciły polot (może to jest związane z bólem dziąseł - mokra karma się przykleja) i zalegają w spiżarni z nadzieja, że mu się odwidzi.
Ogólnie jest karmiony podgotowanymi podrobami i piersią z kurczaka.

Bardzo proszę o rady, bo chciałabym wiedzieć jakie tematy poruszać u wetki.

xxolcia1988xx

 
Posty: 22
Od: Sob sty 12, 2013 15:26

Post » Sob sty 12, 2013 23:33 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Kocięta nie chorują na plazmocytarne zapalenie dziąseł. Kot jest ogólnie chory i pierwszą rzeczą jest zrobienie testu na białaczkę, najlepiej PCR anie ELISA, dlatego że to kociak i w złym stanie ogólny, test ELISA (taki paskowy, w gabinecie) może nic nie wykazać czyli być ujemny bo kot może nie mieć (jeszcze) przeciwciał, test PCR wykrywa wirusa w krwi, czyli jak jest białaczka to będzie dodatni. Pobiera się krew i wysyła do laboratorium.
Chory kot nie powinen być odrobaczany, a zwłaszcza prepeparatami typu spot- on, czyli na kark, bo mu to jeszcze bardziej rozwala odporność. Kot z chorymi dziąsłami nie będzie gryzł suchej karmy bo go boli. Dobrze że go karmisz mięsem, to najlepsze w tej chwili. Daj mu też serek (najlepszy Bieluch), gotowane żółtko.
Powinien dostać antybiotyk + lek przeciwzapany + lek na odporność. Usuwanie kotu zębów z powodu zapalenia dziąseł TO BŁĄD W SZTUCE. Ja bym zaczęła od zmiany weterynarza bo ten jakoś niespecjalnie popisał się wiedzą. Poszukaj na wątku "Weci polecani" swojego miasta i może będzie tam jakiś mądry weterynarz.
AnielkaG
 

Post » Nie sty 13, 2013 0:02 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Plan na poniedzialek to test na bialaczke i pobranie wycinka do analizy. Nawet nie wiesz jak bym chciala zeby to nie było PZD. Oczywiscie nie wychodze z założenia ze usune zeby i spokoj. Ale jesli stane przed ostatecznym wyborem zeby lub sterydy to niestety sterydy odpadają. Na wetach polecanych nie znalazłam malborka ,ale zostawilam po sobie slad. Dzisiaj ku mej radosci slyszalam chrupanie z kuchni. I oczywiscie wieksza częstotliwość pielgrzymek di michy.

xxolcia1988xx

 
Posty: 22
Od: Sob sty 12, 2013 15:26

Post » Nie sty 13, 2013 0:40 Re: Plazmocytarne zapalenie dziąseł / jamy ustnej

Będę trzymać kciuki za dobre wyniki u twojego Filemona. Ja w pon też idę z moim Mikim na testy na FelV i FIV oraz morfologię i biochemię - Miki ma 8mscy i diagnozę eozynofilowe zap. dziąseł :/

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Paula05 i 71 gości