andorka pisze:To własnie Inga może najwięcej powiedzieć na temat kotów wychodzących, bo jej towarzystwo przez jakis czas chodziło luzem i licze na rozsadna wypowiedź w tej kwestji

tak, tylko że wtedy nie było jeszcze Rastka. I tu może być problem największy - pies w mieszkaniu "swoich" kotów gonić nie będzie, natomiast na dworzu - różnie to może być...
Teraz w domu to mamy wolierę, ale co roku wyjeżdżamy z całym towarzystwem na ranczo na wakacje. To wiocha dechami zabita, i z taką samą niestety mentalnością

więc chłopcy chodzą w obróżkach. Kupuję specjalnie tylko jeden model Trixie - obroża jest cała gumowa, na zatrzask, który łatwo się otwiera. Zabieram przynajmniej 2 sztuki na kota, bo naprawdę je gubią... Do tego wybieram odpowiednio żarówiaste kolorki, żeby jakiś chłop zanim widłami rzuci miał szansę zauważyć, że kot jest czyjś.
Gabryś trzyma się domu, spędza całe dnie w krzakach pod czereśnią albo pod samochodem, ewentualnie na dachu garażu. Bo on jest nieśmiałek i musi mieć zaplecze (czytaj - dom) żeby się schować, jakby nie daj Boże ktoś do nas przyszedł. W sumie nie odchodzi od chałupy dalej niż 20 - 30 metrów.
Gadżet jest głuchy i pojebany, więc nie biorę go pod uwagę, bo jest nie statystyczny

Georg się szlaja po wsi. Znaczy po wsi nie, idzie w pola i poluje na myszy. Wiem, bo często znajduję jego obróżkę przy dziurze w płocie, zawsze od strony pola. Klemcik ['] też wyłaził za siatkę, ale właśnie raczej "na chałupki" czyli do sąsiadów.
i wracając do kotów wychodzących przy psach. Zdarza się niestety, że Rastek wyskoczy do któregoś z naszych kotów na podwórku. O ile Georg psa się nie boi i szybciej rudy w pysk zarobi niż Georg odbiegnie, o tyle z Gabrysiem sprawa wygląda inaczej: on kocha psa miłością wielką i na widok rudego - od razu wali mu baranka w szczękę i kładzie się na plecach, niestety Rastek często tych dowodów miłości nie docenia i goni Gabrynia. Ten nie wie co się dzieje i ucieka. Jak ucieka - tym bardziej pies go goni. Ja wrzeszczę i w końcu się to stado zatrzymuje, ale niestety takie sytuacje się zdarzają

nie wiem czemu, czy te psy węch tracą na podwórku i nie odróżniają "swoich" kotów od obcych?

tak samo Lolce się latem zdarzało pogonić Gabrysia... Gadżeta też gonią, ale on nie wie że jest goniony, więc taka zabawa się psom szybko nudzi
Więc zanim puścisz koty wolno - one MUSZĄ być w idealnej komitywie z psami. Najlepiej by było, żeby się tych psów nie bały. Jak kot nie ucieka to pies nie goni. A jak się nie da - muszą być kocie kryjówki porozmieszczane tak, żeby z każdego kąta podwórka kot zdążył uciec i się schować. To może być cokolwiek: stojący samochód, drzewo, u nas jest jeszcze stara obora, która ma dziurę w ścianie.
aha! i moje są nauczone, że jak tylko się ściemnia to mają wrócić do domu. Znaczy dobrowolnie i same z siebie to rzadko przychodzą, ale mam sposób - nie ma obiadu! Jest śniadanie rano, potem podobiadek najpóźniej koło 12.00, a potem miski chowam i dopiero wołam je na kolację. Drzwi zamykamy i jak zdejmuję im obróżki to wiedzą, że koniec wychodzenia na dziś i idą buszować na strych. Konsekwencja postępowania i da się te głąby nauczyć pewnych rzeczy
