Dzwoniłam po południu, Tosia jest spokojna i nic niepokojącego jej się nie dzieje. Wpiła trochę mleka i siedzi grzecznie w boksie. Jest cały czas pod obserwacją. Jutro wetka zrobi jej też test na białaczkę

, oby wynik badania mnie nie zasmucił.. Szczerze mówiąc, staram się o niej nie myśleć zbyt wiele, zajęłam się pisaniem pracy, bo serducho mi pęka jak sobie uświadomię, że ona tam sama siedzi, może jej zimno, może jest głodna, może się boi..

Nigdy wcześniej nie była na noc poza domem

Jutro zaraz po pracy pędzę po nią
Tak przy okazji, zarzucił Wam ktoś kiedyś, że przesadzacie z troską o kociaczka? Bo ja to słyszę na okrągło
