Nadbużańskie koty - do zamknięcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 05, 2013 9:20 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

marta-po pisze:W weekend jak wracałam z karmienia kotów, to zatrzymałam się w lesie, bo w ładnej okolicy jest drewniany dom do kupienia, chciałam sobie popatrzeć. I duży teren wokół. Co jak co, ale okolica u mnie ładna.

Drewniany :love: :love: ? Marzy nam się taki. Marta, zrób zdjęcie domkowi, proooszę.
Saintpaulia, akwarium nie jest jakieś zachwycające i dawno nie czyszczone, aż wstyd robić zdjęcie. :oops:
Cypisek ogólnie jest gwiazdą, wszystkim się podoba ale to Lusia zyskuje po bliższym poznaniu. Chętnie przychodzi na zawołanie, ociera się, mruczy, goście są zachwyceni, a ona by tylko kolanka zmieniała. Argo to przyjaciel całego świata, można powiedzieć pies-terapeuta. Wcześniej przebywał u behawiorystki i pomagał jej w pracy z trudnymi psami, pomagał przełamywać ich lęk przed człowiekiem.
Argo ma swój wątek na psim forum i ostatnio pisałam tam chyba we wrześniu :oops: tu pewnie byłoby tak samo :oops: przyznam szczerze, że wolę podczytywać Wasze historie niż pisać o swoich :lol: Przedstawiłam moje towarzystwo, już znacie moją gromadkę, teraz oddajemy wątek Marcie. Marto, to czekam na zdjęcie drewnianego domku :1luvu:
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Sob sty 05, 2013 18:42 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

viewtopic.php?f=13&t=149646 - mała Neska z szopki doczekała się swojego wątku. Jest jeszcze trochę zainfekowana, ale niech świat już o niej usłyszy.

Zrobię zdjęcie domku, ale mam awarię aparatu. To problem przeogromny, bo przy adopcjach ten sprzęt muszę mieć sprawny. Zdjęcia Neski też odszukałam takie z przed 2-3 tygodni.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob sty 05, 2013 20:24 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Super, że założyłaś jej wątek. Piękna jest, powinno być spore zainteresowanie.
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Sob sty 05, 2013 20:56 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Ma śliczny filigranowy nosek.
Infekcja jej się długo trzyma, ale wet powiedział, że to długo się leczy. Dlatego jeszcze trochę się wstrzymam z ogłaszaniem jej.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 12:12 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Dziś był dzień kastracji dzikuna, który od kilku tygodniu przebywa u mnie. Dzikun miał zapalenie płuc, ale już wyzdrowiał. Wymyśliłam sobie, że skoro oswoić się nie da, a pogoda jest sprzyjająca to wykastruję i wypuszczę.

Obrazek dzikun

Po stoczeniu walki, dostał zastrzyk na sen. Wet stwierdził, że kocur ma bardzo grube karczycho, ciężko igła przeszła. Jak to u kocura. Nie usnął, trzeba było dołożyć środka. W końcu padł. Został ułożony na plecki i okazało się, że kocur jest kotką . . .
Ale wtopa. Ale dziki dzikun nigdy nie dał się obejrzeć, zawsze ogon podkulony. Nie wiem czym się sugerowałam stwierdzając, że to kocur . . .
Podczas oględzin okazało się, że na brzuchu, brodzie i wewnętrznej stronie łapek ma zmiany. Grzybica. Od jutra leczymy. A sterylizacja ujawniła spore już zmiany wewnątrz - ropomacicze.
Tak więc ta sterylka była w sama porę, żeby ukazać dwie choroby. Tak więc plany wypuszczenia za kilka dni wykastrowanego kocura wzięły w łeb. Kotka pobędzie u mnie, aż wyleczymy grzybicę. Kilka długich tygodni. W izolacji. Super. Blokada klatki na inne koty. Muszę wydać tymczasy, albo kupić kolejną klatkę.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 15:55 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Martuś, a reszta grzybicy od niej nie załapała?
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon sty 07, 2013 16:06 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Mam nadzieję, ale nie pewność. Jutro chcę wszystkich zabrać do weta na oględziny i lampy. Czytam teraz wątek o grzybicy, spisuję sobie nazwy sprawdzonych leków. Mają mi sprowadzić ketokonazol, ale jutro chce jechać do innego wet i skonsultować to. Zabiorę te koty, które miały styczność z dzikunką, a więc Ciapka, Neskę i Klausa. Nie mam jak ich odizolować od siebie. Dzikunka siedzi sama w klatce, ale pozostała trójka razem. Jeśli któryś to załapał, to już nie mam gdzie odizolować. Nie tylko będzie z problem z ich leczeniem, to przyblokuje mnie to ze sterylizacjami wolnożyjących.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 16:08 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Bądźmy dobrej myśli.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon sty 07, 2013 17:27 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

A akurat dziś rozmawiałam z wetami i powiedzieli, żebym już zaczęła u nich sterylki, bo w zimę maja zastój. W dodatku zima łagodna, więc można robić. Wiosną to oni są bardzo zajęci i trudno będzie z terminami. Zaczną się szczepienia przeciwko wściekliźnie i wtedy jeźdzą od wsi do wsi i szczepią. Teraz mam tak, że złapię kota, dzwonię i mówią mi: to proszę przyjechać. Więc jadę. Sterylki praktycznie zawsze od ręki. Ponadto jak wiosną te kotki hurtem zajdą w ciążę, to nie ogarniemy ich. Dlatego, dobrze byłoby już napocząć to stado.
Dziś zadzwoniła do mnie koleżanka, z którą zajmujemy się tym stadem. U niej na wsi, u pewnych ludzi jest suczka, która właśnie ma cieczkę. Wiadomo - tabun psów pod ogrodzeniem. Właściciele denerwują się z powodu przybyłych zalotników, więc wyklinają własną sukę, słowami podlegającymi cenzurze. Mówią, np: ty, k . . . żebyś zdechła.
Miło się robi. Koleżanka chce ich zapytać, czy możemy ich sukę wysterylizować po cieczce. Może będą na tyle łaskawi i pozwolą . . .
Tak więc roboty do nie przerobienia. A tu grzyb. Do pełni szczęścia tylko grzyba mi brakowało.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 17:36 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Ludzie nie przestaną mnie zadziwiać. :(
A Ci twoi weci to na gminę już robią? Bo u nas dopiero od marca chyba będą fundusze.
Poszło coś na bazarku?

A jak wyglada odkarzanie klateczki po grzybie?
Jakby co, to my się grzyba nie boimy. :P
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon sty 07, 2013 17:58 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Na razie to robimy tak na wariata. Tutaj są trochę inne zależności i układy, więc nie trzeba czekać do marca, ale jaką pulę przewidzi gmina na ten rok, to jeszcze nie wiem. Wybieram się na rozmowę do pani burmistrz.
Bazarek stanął, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Dziś majątek wziął kurier, a przyszedł tylko standard: żwirek, sucha, puszki. Sucha dla domowych taka lepsza, ale mimo wszystko, strasznie drogo.

Do odkażania najtaniej i najprościej, choć nie idealnie można użyć wody z octem. Ręce myć sokiem z cytryny. To niszczy grzyba. Ale są też środki mocniejsze, które można kupić u weta lub w aptece.

Wiem Ilonka, bardzo dziękuję, bo jestem w podbramkowej sytuacji. Jutro przebadam Neskę, Klausa i Ciapka i ustalimy plan działania. Oczywiście już ich obejrzałam. Tak więc, na chwilę obecna Neska nie wzbudza moich podejrzeń. Za to nie jestem pewna co do pozostałej dwójki. Ciapek ma łysą plamkę na szyi. Ma ją od czasu, gdy Klaus uderzył do niego w konkury. Myślałam, że zostawił mu ślad, jak go zębami za karczycho ścisnął. Ale teraz obawiam się, że to może być TA plamka. Jedna jedyna, ale jest. A Klausik ma taką jedna łysą plamkę na łapce przy pachwinie. Jest się czego obawiać? Jest . . .
Jeśli mała jako jedyna nie ma grzyba, to wiadomo - natychmiast trzeba ją oddzielić i obserwować. Jeśli ma, to też trzeba oddzielić, łatwiej będzie leczyć indywidualnie niż grupowo.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 20:06 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

O rany, ale się porobiło. :roll: Marta, a jakie wymiary musi posiadać klatka dla kota? Przeglądam ogłoszenia, może coś udało by się taniej kupić żebyś jednak mogła robić te sterylki.
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Pon sty 07, 2013 20:31 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Iwlajn, czytasz mi w myślach. Jak tylko wróciłam od weta, to zamówiłam klatkę w zooplusie http://www.zooplus.pl/shop/psy/transpor ... towe/32926 tą największą XL. Nadszarpnęło to już budżet, ale bez niej nie da rady. Klatka na razie będzie u mojej koleżanki. Będziemy robiły po dwa koty na raz, bo się znają więc nie powinno być konfliktów, że siedzą razem. Jak u mnie się sytuacja wyjaśni, to wtedy będzie u mnie.

Na chwilę obecną możemy już chyba oficjalnie ogłosić, że obowiązki nad Neską i być może Ciapkiem przejmie Saintpaulia. Oczywiście zapewnię im dobra materialnie, a Ilonka zajmie się całą opieką, podawaniem ewentualnie leków, wycieraniem pupek, socjalizowaniem i kochaniem ich. Kobieto strasznie mi pomożesz w ten sposób.
Wtedy u mnie zostanie dzikunka. Niech jej Klara będzie. Jeszcze u mnie długo pomieszka przez tego grzyba, więc niech ma imię. A więc zagrzybiona Klara. Niepewny Klausik, ale jutro go zdiagnozujemy. No i nie zapominajmy o whiskasowym Romanie. Tak, kot tego gospodarza został Romanem na cześć swojego pańcia . . .
Roman pięknieje i tyje i mizia się. Musimy namówić pana, żeby pozwolił go wyadoptować. Tak więc zostanę z trzema kotami. W tym jednym, lub dwoma zagrzybionymi. Jeśli Klausik jest zdrowy i znajdzie DS, to wtedy Roman zajmie jego miejsce w pokoju i zwolni drugą klatkę, bo w pierwszej siedzi Klara. Wtedy byłoby miejsce na działkowe sterylki. Ale do tego czasu koty będą robione i trzymane w nowej klatce u mojej koleżanki. Wszystko byłoby proste, gdyby nie ten grzyb.

Trochę chyba zagmatwała, ale próbuję to jakoś logistycznie ogarnąć.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon sty 07, 2013 20:55 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Super, Ilonka będzie miała nowe tymczaski :piwa: Ale czy to oznacza, że one są zdrowe?
Naprawdę niezła logistyka z tymi kotami. :lol: Jak kot Romek będzie gotowy do ogłaszania, to dawaj znać, bo liczę, że właściciel ustąpi.
Obrazek

Iwlajn

 
Posty: 515
Od: Śro paź 21, 2009 19:35

Post » Pon sty 07, 2013 21:01 Re: Nadbużańskie koty - bar na kółkach - str. 7

Ilonka podjęła się opieki nad nimi niezależnie od grzyba. Ma możliwość izolacji, będzie przestrzegała pewnych zasad higieny i zajmie się leczeniem tymczasków. Jest to proces długotrwały, więc będzie to dla mnie duża pomoc. Ale na razie grzyb nie jest potwierdzony, więc nie ma co się na razie pesymistycznie nastawiać.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, lucjan123 i 72 gości