Piotrze, całkowicie się z Tobą zgadzam.
Tylko popatrz sobie - Miron jest na kroplach (bo oczy miał naprawdę paskudne) od jakichś 3 tygodni chyba. Nie miał antybiotyku ogólnego właśnie z powodów przez Ciebie wymienionych. Dopóki problem był tylko z oczami nie widziałam ani ja, ani moj wet, który też jest raczej ostrożny, powodu do leczenia ogólnego. Do wczoraj zdarzały mu się pojedyncze kichnięcia i do wczoraj łącznie u weta był 2x, za każdym razem z oczami. Pojechał dziś, jak się rozkichał na dobre - to już nie były pojedyncze kichnięcia niestety. A dom na niego czeka. Wolę, żeby dostał lekki antybiotyk, wykurował się szybko i poszedł do domu, niz leczył u mnie własnymi silami miesiącami. Nawet jak ma sie znów rozłozyć w nowym domu, to go tam postawią na nogi w rozsądnym terminie. U mnie nie ma co na to liczyć. U mnie to już się ciągnie ok. 3 tygodnie
Wit - no sorry, nie zawsze dokładnie opisuję objawy

I póki nie jestem pewna, czego to są objawy, to już tak zostanie.
I również od paru dni dostaje krople do oczu, bo coś się dzieje. I też nie poleciałam z nim tydzień temu, jak tylko się coś zaczęło dziać. Jeśli "dzianie się" nie dotyczy malutkiego kociaka, zawsze czekam, aż będę pewna, że wizyta jest niezbędna.
I jemu prawie by sie upiekł ten antybiotyk do czasu zrobienia rtg, tylko 1) będę to robić w tygodniu, bo z całą pewnością nie muszę lecieć byle gdzie i na cito, więc pójdę tam, gdzie mi pasuje, 2) tak całkiem niespodziewanie się okazało, że ma też lekkie zapalenie tchawicy (być może wczorajszy popis to było tylko to, ale mi nie całkiem pasuje)

I to była ta ostateczna przyczyna, dla której antybiotyk dostał.
Nie jestem wielbicielką spędzania wolnego czasu do weta
A skoro uważasz, że
piotr568 pisze: wyeliminowanie z kociego otoczenia pewnych niekorzystnych czynników w szybkim czasie zredukowałoby w znacznym stopniu charczenie, kichanie, oczka bardziej
to droga wolna, zapakuję
