Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu. Zazwyczaj.

Ja wczoraj ćwierć pensji wysłałam TŻtowi, wyszło na to, że moje chorowanie pochłania dużo więcej niżbym chciała :roll:

Odkąd Junior sprząta, dom zaczyna przypominać jaskinię Szeloby.

To ciekawe, ale faceci sprzątają wyłącznie powierzchnie płaskie DOLNE. Nie podnoszą wzroku powyżej kolan...

Zahodował nowe domowe źwierzątko :ryk:

Pająków to jest u nas całe mnóstwo, gdzieś za kompem zimuje taki jeden wielki bydlak, ale żeby taką pajęczynę wyhodować zimą, to naprawdę sztuka. I co autor się spodziewa upolować w styczniu...?
Chyba któregoś kota, albo nawet panią domu. Liczy na to, żem ślepawa odrobinę, skurczybyk.

Mole, pszepani, mole! Ewentualnie rybiki (wysokopienne) :twisted:

Codziennie o wpół do szóstej rano zastanawiam się, co to jest, do cholery, zdeb. Dziki zdeb, co siedział na gałęzi.
Dziś w końcu udało mi się nie zapomnieć sprawdzić.
Paczpani, to po prostu ryś po staropolsku.
Idę sobie, bo znowuż w weekend pracuję.

Ps - Szybki qwizik. Skąd mi się wziął dziki zdeb na gałęzi? :>

Sienkiewicz, Trylogia, stawiam na Ogniem i mieczem, tylko gdzie konkretnie...

Czyżbyś wyraźnie ujrzała parę błyszczących ślepiów na wysokości człowieka?

Hmmm, ciocia Wiki twierdzi, że żbik. A wujcio Gugiel, że to z "Pana Wołodyjowskiego"
Gałęzie drzew, poruszane powiewem, miały jakieś ruchy ludzkie: jedne kiwały na Basię .... Bo czy to było złudzenie czy może dziki zdeb siedział na gałęzi...

Hańka pisze:Hmmm, ciocia Wiki twierdzi, że żbik. A wujcio Gugiel, że to z "Pana Wołodyjowskiego"
Gałęzie drzew, poruszane powiewem, miały jakieś ruchy ludzkie: jedne kiwały na Basię .... Bo czy to było złudzenie czy może dziki zdeb siedział na gałęzi...

Ano, że Sienkiewicz odgadłam. No i okolice

Siean pisze:
Hańka pisze:Hmmm, ciocia Wiki twierdzi, że żbik. A wujcio Gugiel, że to z "Pana Wołodyjowskiego"
Gałęzie drzew, poruszane powiewem, miały jakieś ruchy ludzkie: jedne kiwały na Basię .... Bo czy to było złudzenie czy może dziki zdeb siedział na gałęzi...

Ano, że Sienkiewicz odgadłam. No i okolice

I z głowy to wiedziałaś, nie z netu :ok:

Megana pisze:Odkąd Junior sprząta, dom zaczyna przypominać jaskinię Szeloby.

U nas są Fryderyki

Przy Frycku XVI straciłam rachubę i przestałam numerować towarzystwo, uwielbiane skądinąd przez kocura (mam teorię, że leniowi się much nie chciało łapać, a Frycki odwalały robotę ;P) Dziewiąty dostał eksmisję jak zaczął przypominać mastodonta i nie mieścił się pod szklankę, a kot omijał go z nabożnym szacunkiem :lol:

Inteligentne bestie przeżyły bez szwanku remont całego mieszkania przenosząc się sprytnie z pomieszczenia zagrożonego do innego w asyście kierownika budowy :kotek:

Kot kierował remontem bardzo sprawnie, bo przecież ekipa wykonawcza była wybrana pod niego, dwie pierwsze poleciały z wizgiem po głupich uwagach i niestosownym w stosunku do kierownika zachowaniu. Trzecia była idealna, front robót nieco kulał, ale kocur był brudny i szczęśliwy, zabawiany jak udzielny książę :mrgreen:

Sama słyszałam rozmowę dwóch panów: "Piotrek, weźże trochę tych pakuł i idź się z nim pobawić, on lubi! Bo ja tu płytki będę ciął i jeszcze mu się co stanie" Chichotałam w duchu jak głupia

tinga7 pisze:
Megana pisze:Odkąd Junior sprząta, dom zaczyna przypominać jaskinię Szeloby.

U nas są Fryderyki
Przy Frycku XVI straciłam rachubę i przestałam numerować towarzystwo, uwielbiane skądinąd przez kocura (mam teorię, że leniowi się much nie chciało łapać, a Frycki odwalały robotę ;P) Dziewiąty dostał eksmisję jak zaczął przypominać mastodonta i nie mieścił się pod szklankę, a kot omijał go z nabożnym szacunkiem Inteligentne bestie przeżyły bez szwanku remont całego mieszkania przenosząc się sprytnie z pomieszczenia zagrożonego do innego w asyście kierownika budowy Kot kierował remontem bardzo sprawnie, bo przecież ekipa wykonawcza była wybrana pod niego, dwie pierwsze poleciały z wizgiem po głupich uwagach i niestosownym w stosunku do kierownika zachowaniu. Trzecia była idealna, front robót nieco kulał, ale kocur był brudny i szczęśliwy, zabawiany jak udzielny książę
Sama słyszałam rozmowę dwóch panów: "Piotrek, weźże trochę tych pakuł i idź się z nim pobawić, on lubi! Bo ja tu płytki będę ciął i jeszcze mu się co stanie" Chichotałam w duchu jak głupia

Też takimi względami się kierowałam przy wyborze ekipy remontującej mi chatę, bo przy 7-miu kotach i 2-ch psach - to nie lada wyzwanie. Ale się udało, bo "ekipa" miała prawidłowy stosunek do zwierzaków i sama prywatnie tez je posiadała. Remont się udał, wpadek nie zanotowano :lol:

Megana pisze:Codziennie o wpół do szóstej rano zastanawiam się, co to jest, do cholery, zdeb. Dziki zdeb, co siedział na gałęzi.
Dziś w końcu udało mi się nie zapomnieć sprawdzić.
Paczpani, to po prostu ryś po staropolsku.
Idę sobie, bo znowuż w weekend pracuję.

Ps - Szybki qwizik. Skąd mi się wziął dziki zdeb na gałęzi? :>

Bo wszystko co żyje już wie, że u Magany jest wspaniale.
Jak nic pewnikiem któreś wypaplało, no i się rozniosło po okolicy :ryk:

Apsa pisze:Czyżbyś wyraźnie ujrzała parę błyszczących ślepiów na wysokości człowieka?

No właśnie czekam na tę chwilę.

Na razie ujrzałam parę błyszczących ślepiów należących do haskiego, który szczęśliwie był zajęty swoimi sprawami i tylko mnie wyminął szybkim truchtem i drugą, przynależną do starego wilczura. Ten drugi wyglądał tak zaniedbanie, że nawet podjęłam próbę zawrócenia i zwabienia go do domu, ale nie okazał mi zaufania i oddalił się truchtem.
Najgorzej miał Junior, który kiedyś wracał po nocy do domu, średnio trzeźwy i w środku lasu stanął, by się za przeproszeniem wysikać. I nagle, w jednej sekundzie, ze wszystkich drzew poderwało się ogromne stado gawronów, wron, kawek i z głośnym krakaniem ruszyło w dalszą drogę. Junior aż przysiadł i o mało nie narobił w gacie...
Ja sama kiedyś akurat dochodziłam do furtki, kiedy takie stado, lecące z noclegu zaszumiało mi nad głową. No,ale ja jestem zboczona i tylko wyszeptałam - Crebainy...! Szpiedzy Sarumana!

Hańka, masz rację, to żbik, coś mi się pomerdało.

Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu. Zazwyczaj.

Kto przegląda forum