dalia pisze:to nie tylko kwestia kropelek na kark
to przede wszystkim kwestia codziennego czesania, wycinania kołtunków w razie potrzeby, okresowego pudrowania futra, obcinania pazurów, no i oczywiście okresowych wizyt u weta, choćby na pobranie krwi
o konieczności leczenia i zapodawania kotku tabletek nie wspomnę
Takie doświadczenie to spoko, mam, mam koty od 2001 roku (Maniuś) potem Lusia, dużo wcześniej (lata temu) miałam półpersa, tak że zabiegi na długim futrze nie są mi obce, talkowanie, kapanie, wycinanie dredów, wycinanie kłaków spod ogona.
Jedyne czego się boję to że będzie groźniejszy od moich (nie znam tej rasy) i mnie przestraszy ponadnormatywnie (bardziej niż zwykle koty) choć i przez moje bywam podrapana i pogryziona ale one się hamują bo się znamy i ja i one wiedza kiedy przestać. Nie wiem jaki jest Tomaszek. Piszecie o nim, że doświadczone osoby przestraszył i nie dają rady i to mnie przestraszyło trochę.