
W Warszawie też jest nijako – rano gdy byli na nartach przez 2 godziny świeciło słońce. Potem zrobiło się szaro i ponuro. Prześwituje trawa, wszędzie woda i roztopiony lód a miejscami lód pod wodą…

Za Maluszki i za Was nadal nieustająco



Kończą się Święta! Jutro mam jeszcze urlop i na godzinę 8:00 mamy dojechać poza Warszawę zawieźć samochód do przeglądu.

Pytałam o potrawy

My tradycyjnie:
Zupa rybno-grzybowa z łazankami,
Ryba smażona,
ryba po grecku,
kapusta z grzybami ( zawsze są w niej suszone śliwki a w tym roku była dodatkowo soczewica z cebulką),
kapusta z grochem,
Barszcz czerwony i uszka z grzybami,
pierogi z kapustą i grzybami, w tym roku były też krokiety z grzybami)
Śledzie są różne i zostają do śniadania:
W tym roku były – z cebulką w oleju, na słodko z rodzynkami i pomidorami, w sałatce ziemniaczanej w sosie majonezowo-śmietankowo z rozmiksowaną cebulką i jabłkami, które w tym roku zamiast wkrojone były wmiksowane do sosu.
Zawsze równocześnie w tym samym sosie robię sałatkę – jarzynową.
Sernik, makowiec, piernik.
Kompot z suszu owocowego – śliwki, jabłka, gruszki.
Tutaj nie przyjęły się inne potrawy –

Karp w piwie z rodzynkami – lubiła Teściowa ale nie smakuje Mężowi i Krzysiowi.
Paluszki z makiem i ze śmietaną też – za słodkie…
Dziś usłyszałam – "Mamo poproszę coś słodkiego" – więc było pieczenie „Ciasta szefowej” wg przepisu Alusi. Z upieczonego popołudniu w tej chwili jest połowa tortownicy…

Pytałam Was o ciekawostki albo coś przeniesionego z domu rodzinnego do obecnego życia
My mamy taką dzwoniąca choineczkę. Kupili ją w NRD ponad 40 lat temu Moi Rodzice. Na końcach jej gałązek były maleńkie banieczki – do tej pory większość się rozbiła. Lubię słuchać jej dźwięk – przenoszę się wtedy myślami do swojego domu rodzinnego, do czasów gdy żyli Moi Rodzice. Wygląda tak:

Oto świąteczny Maluszek - łobuz przyłapany prawie od tyłu na gorącym uczynku :

Pozdrawiamy Ewa&Choco&Nero