» Czw gru 27, 2012 12:21
Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem
Po ziołach obrzęk brzuszka nieco spadł, czyli to raczej nie FIP (bo wtedy tylko rośnie).
W nocy malutka miała kryzys (ja prawie nie spałam) - w jednym momencie prawie nie oddychała, była bezwładna jak poszewka na poduszkę i nie reagowała - otworzyłam okno i położyłam na parapecie (żeby ją dotlenić - omdlenia przy złym natlenieniu krwi akurat nie są niczym zaskakującym), trochę się ocknęła - wtedy na łapkę miód, do pyszczka woda - po chwili nawet siedziała; mocz się poprawił po wczorajszym nawadnianiu strzykawką do pyszczka (znowu tylko lekko zielony lub normalny żółty), ale biegunka nadal (może znowu robale - ostatnio też ustąpiło dopiero po odrobaczeniu).
Odnośnie wyników trzustki - amylaza OK, lipaza podniesiona, ale wg weta wystarczy dieta, bo ona ma skłonności do zapaleń trzustki, ale tragicznie nie jest; wit. B5 w normie, ale B12 wysoka (tak jest przy białaczce lub u jelitowców - ona ma dwa w jednym).
Całe święta kopałam, analizowałam i dzisiaj skonsultowałam z wetem, który powiedział "w dumie to możliwe". Anemia zakaźna kotów (FIA) - to mi wyszło, szczególnie przy czytaniu wątków FIPowych; po przestudiowaniu góry materiałów na różnych stronach dokopałam się, że czasami w krwi tylko krótko są zmiany w morfologii (zależnie od tego, czy jest wysiew itd.), ale jest problem ze stawami, tkliwość wątroby /plus paskudne wyniki/ i śledziony, apatia, osłabienie i trudności w oddychaniu (łatwe męczenie), blade dziąsła lub żółtaczka, brak apetytu lub słaby apetyt, skoki gorączki nawet do 41.5-42 st., możliwe zapaści, tachykardia. A do tego może być remisja samoistna (samoleczenie kota), ale każdy nawrót jest gorszy, a koty białaczkowe przechodzą to gorzej /jeden może to było jak była znaleziona - dlatego tyle spała, drugi po przyjeździe do mnie, a teraz byłby trzeci - w każdym razie jak zaczęła słabnąć i futerko coś mniej błyszczy, to miałąm deja vu z 12 września jak ją przywiozłam/. Nosicielem są np. pchły, których na małej było pełno i pogryzły ją szczególnie po pyszczku po prawej stronie, gdzie nie ma łapki.
Więc wet pobrała krew na rozmaz i poogląda - może zobaczy zmienione erytrocyty (nie zawsze się to udaje - dlatego tak trudno to diagnozować na etapie, gdzie jeszcze jest wyleczalne, a jak już są mocne łatwo widoczne zmiany, to nawet transfuzja nieraz nie pomaga), a tymczasem wdrożyliśmy leczenie:
- unidox (doksycyklina, czyli z grupy tetracyklin w odpowiedniej dawce - rozpuszczam w rosołku lub siemieniu lnianym),
- lakcid osłonowo,
- hepato force,
- profender (zamiast advocate - bałam się go użyć przed świętami, bo w razie komplikacji trudniej wtedy o pomoc), żeby jej nic nie podżerało jedzonka.
Dzisiaj miała trochę gorączki, więc dostała lek przeciwgorączkowy w zastrzyku.
Oprócz jedzenia (mało je - tak po łyżeczce mięska gotowanego i ze 2 łyżeczki RC chrupków dla alergików, ale 3-4 razy dziennie), daję jej calo-pet (wcina ze smakiem).
Potrzebne kciuki i to dużo... ale malutka naprawdę dzielnie walczy. Silna z niej dziewczynka.
To jest nasz ostatni pomysł poza opcją rozwijania się białaczki... ale rany jej się goją dobrze, więc jest nadzieja, że to nie białaczka ją tak męczy. Chyba, że macie jeszcze jakiś pomysł, co to może być... będę wdzięczna za każdą podpowiedź.
...