Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 20, 2012 12:24 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mój Deniś też miał białaczkę zakaźną i wyleczył się. Mokatek tez się wyleczy :ok:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2012 13:52 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Na razie jest co dzień to lepiej; ona miała powtarzane testy na tę białaczkę, więc ma trwałe zakażenie, a nie tylko chwilową wiremiozę, ale na razie umie walczyć z wirusem lepiej niż on z nią (przynajmniej na to wygląda); ciekawe czy jest możliwe, aby udało jej się kiedyś go całkiem zwalczyć :? białaczka jest nieuleczalna metodami ludzi, ale czy na pewno żadnemu kotu nie udało się jej zwalczyć jak jego organizm ogólnie się porządnie wzmocnił? Przecież u niektórych ludzi też dochodzi do remisji nowotworu z bliżej nieokreślonego powodu w sytuacji, gdy już są przerzuty i dają im kilka dni życia... Poza tym czytałam o przypadkach, gdzie koty z nią spokojnie żyły po 10 lat przy dobrej opiece, więc jest szansa, że przed malutką jeszcze wiele szczęśliwych dni (ona ma koło roku... a może nieco mniej?).

Na razie jeszcze nie bryka, ale ciekawi ją znowu wszystko, więc jest lepiej... no i nadal sporo je próbując nadrobić to, co schudła przez chorobę. Mam nadzieję, że niedługo znowu zacznie szaleć jak przedtem :-)

Zalecili mi, żeby za jakiś tydzień zaaplikować jej advocata i później po miesiącu, bo może mieć też bardzo wredną postać glist i to one jej tak non stop podtruwają wątrobę (chodziło o jakieś larwy wędrujące, które przez gardło jakoś tam jej się do układu pokarmowego dostają nie wychodząc nawet do kuwety). No i znowu szczepienie (szczepionka też z chalmydią), żeby jej organizm był maksymalnie odporny jak się da. Chyba obydwie pani doktor, które się o nią troszczą (tu chodzę) sobie postawiły za punkt honoru postawić małą na nogi i to na długo; jak to mówią - co dwie głowy to nie jedna, a do tego wyznają zasadę, że usypianie zwierzaka to ostateczność i uratowały już niejednego, któremu inni nie dawali szans.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt gru 21, 2012 7:50 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Maleńka nadal ma apetyt i znowu śpi na moim fotelu lub na kocu na łóżku :1luvu: No i wczoraj już troszkę biegała za sznurkami :kotek:

Teraz śpi mi na kolanach - już oddycha spokojniej i rozciąga się pokazując brzuszek :D cieszę się, że się tak poprawia, bo chwilami było naprawdę źle - bałam się, że ją stracę, bo taka słabiutka była i tak patrzyła smutna / przerażona... a to taki kochany stwór, że nawet nie chcę myśleć jak strasznie by było bez niej. Wiem, że na pewne rzeczy nie ma się wpływu, ale... cieszę się, że maleńka powoli dochodzi do siebie :1luvu: dzięki za kciuki - pomogły :ok: mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej - ponoć myślenie pozytywne pomaga :D
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie gru 23, 2012 18:37 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Z Mokate znowu gorzej - od dwóch dni znowu jakaś markotna, coś tam je, ale szału nie ma (Animondy dla kotów wrażliwych też nawet nie tknęła - wypróbowałam już chyba wszystkie mokre); suchej acany wild też nie chce (a tam są zioła i dobrze by jej to zrobiło).

Dzisiaj znowu mocno obrzęknięty brzuch - twardy i jak u tłuścioszka, a przecież ona jest drobniutka i żółta biegunka (a je ciągle to samo) - w desperacji poję ją herbatą z rumianku i mięty, bo już nie mam pomysłów (czytałam o kimś, komu już weterynarze po tygodniach prób rozkładali ręce, bo nic nie pomagało, a zioła pomogły); może jutro będą te wyniki z trzustki - jak nie, to dopiero po świętach. Niestety, u niej stres przy kontakcie z wetem jest kosmiczny - ma wielkie oczy i nerwowo oddycha jeszcze kilka godzin po powrocie, a wiadomo jak stres łatwo aktywuje najgorsze świństwa typu białaczka czy FIP (a i tak ma spory stres z powodu gości od 2 miesięcy - 2 dzieci, a teraz doszło 2 dorosłych - będą do połowy stycznia; głaskam ją ile mogę i przytulam, żeby choć trochę mniej się stresowała - ale i tak nie jest dobrze, bo ona nie znosi hałasu jak ja... i siedzi cały dzień tylko w moim pokoju, a normalnie to po całym mieszkaniu biegała); a leki też obciążają dodatkowo wątrobę i trzustkę, które i tak są w złym stanie - dlatego próbuję ziół... lepszych pomysłów już nie mam: szukam od wielu dni jakby można jej pomóc, ale niczego już nie umiem wymyślić, a nie chcę, żeby na niej zbyt wiele próbowano (w wynikach widać "tylko" zajechaną wątrobę i źle pracującą trzustkę - na ile źle to się okaże jak dojdą wyniki).

Chyba jej brzuch jako tako nie boli, bo leży zwinięta w kłębek i smacznie śpi, ale martwi mnie to... choć po przyjeździe ze schroniska było tak samo i dopiero po odrobaczeniu poczuła się lepiej (jutro idę po tego Advocate); mam nadzieję, że jej się nie pogorszy po Advocate - wiem, że odrobaczanie to obciążenie dla organizmu, ale bez tego ona tym bardziej nie da rady - toksyny robali ją też będą truły i to chyba mocniej... trzymajcie kciuki i życzcie nam szczęścia, bo będzie nam bardzo potrzebne.

Chwilami się zastanawiam, czy dobrze, że ją wzięłam - nie mam doświadczenia z kotami, a może ktoś bardziej doświadczony by coś lepszego wymyślił i umiał jej lepiej pomóc... tak mi żal tej malutkiej, że nie da się opisać słowami - taki maluszek, a tak cierpi... Choć wet mówi, że z kotami to jest tak, że każdy trochę inaczej wszystko przechodzi i różnie na różne leczenie reagują, więc nie ma prostego sposobu leczenia i nigdy nic nie jest pewne... a najgorsza jest ta bezsilność - choćby człowiek oddał wszystko, to co ma, to i tak nie umie sprawić, żeby ona czuła się dobrze... wygląda na to, że czekają mnie naprawdę ciężkie święta - mój kochany wesoły koteczek leży i tylko za mną patrzy wspinając się na kolanka kiedy tylko się da... i ugniata te kolanka - czasami nawet kilka razy dziennie... mój Mokatek...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon gru 24, 2012 8:44 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

gpolomska - Mokate żyje dzięki Tobie. Dzięki Twojej opiece, miłości i zaangażowaniu.
Doświadczenie nie ma tu nic do rzeczy.

Wszystkiego dobrego na Święta i na Nowy Rok.
Zdrowia dla Mokatka i dla wszystkich domowników

Spokojnych, radosnych i zdrowych Świąt
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23787
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 24, 2012 10:36 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Dziękuję za życzenia - Tobie i Twoim bliskim (zwierzaczkom też) również wszystkiego dobrego.

Mokatka od wczoraj poję tą miętą z rumiankiem i do tego pokrzywa, tymianek i szałwia - ze wszystkiego robienapar i daję jej 3 x dziennie po 5 ml (niewiele, ale po trochę wszystkiego) - mi to swego czasu pomogło, więc może jej też (dobre na trzustkę i wątrobę, a skutków ubocznych brak). Na razie trochę je (najchętniej RC dla alergików suche) i jakaś spokojniejsza po tych ziołach... no i nie goni jej do kuwetki, a do tego brzuszek jakby mniej nabrzmiały. W końcu to kotek-naturalista, więc może właśnie zioła jej pomogą (a przynajmniej nie będą dawały efektów ubocznych).

Dzisiaj w nocy malutka spała mi na poduszce - nawet 2 razy skulała mi się na twarz prosto w nos :-P a rano krzyczała, że chce jeść, więc na razie dobrze nie jest, ale i tak nie jest tak dwa tygodnie temu. Zioła działają wolniej niż chemiczne środki, aczkolwiek nieraz sprawdzają się w sytuacjach, gdzie farmacja jest bezsilna (to wiem po ludziach w rodzinie i to po niejednym przypadku). Trzymajcie kciuki za małą - ona bardzo chce wyzdrowieć: widać to po niej. Mój kochany Mokatek :1luvu:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro gru 26, 2012 9:24 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Wczoraj trochę się bawiła, ale dzisiaj jest gorzej - znowu żółtawa biegunka, ledwo chodzi (wielki brzuszek); je normalnie, ale sika mniej (3 razy zamiast 5) - daję jej strzykawką trochę wody, żeby więcej piła. Jutro załatwię ten hepatoforce - jeśli to wątroba, to powinno trochę pomóc; powinny też być wyniki z trzustki. Dzisiaj nasikała na pomarańczowo - albo odwodnienie, albo doszły nerki... ale na razie ugniata mnie łapkami i mruczy... i tuli się jak dziecko.

Niby w teście wyszło, żen ie ma koronawirusa, ale test ma bardzo średnią skuteczność, więc zaczynam się bać, że dopadło ją najgorsze (krótko po jej zabraniu umarła kotunia na FIP w schronisku - jak o tym przeczytałam, to już się zaczęłam martwić). Na razie się chwilami ożywia. Płynu nie dam jej ściągać, bo po przestudiowaniu mnóstwa wątków na forum doczytałam, że po ściągnięciu zbiera się jeszcze szybciej, a do tego jej wątroba jest w takim stanie, że samo znieczulenie/narkoza to gigantyczne obciążenie. Do kuwetki już jej dzisiaj muszę pomagać wchodzić, na kolana też ma problem wskoczyć. Ale malutka walczy... stara się. Niestety, FELV + bardzo zniszczona wątroba + problemy z trzustką (to było od samego początku) nie wróżą najlepiej... potrzebujemy cudu, bo chęci do walki małą ma kosmiczne (ja też). Niemniej jednak nie chcę jej zamienić życia w koszmar, żeby jej ewentualnym ostatnim wspomnieniem był strach i umęczenie przez zabiegi u weta... dlatego jej daję wodę strzykawką a nie kroplówki, bo je bardzo źle znosiła, a do tego przy takim brzuszku jeszcze jej coś dołożyć to byłaby masakra; łapkę ma już dość obolałą od pobierania krwi - przemywałam jej ziołami, to strupek ładnie się wygoił... zresztą kilka dni temu na plecach sobie wydrapała 3 dziury (może stres, może alergia pomimo karmy dla alergików - nie wiem) - po przemyciu ziołami w ciągu niecałych 3 dni wygoiło się bez śladu, choć były normalne krwawiące dziury... i to mi jeszcze daje nadzieję, bo organizm walczy (inaczej by się nie goiło).
Nawet dla ludzi jestem zwolennikiem leczenia jak się tylko da... ale leczenia, a nie przedłużania agonii - sama chcę odejść z godnością i wszyscy znajomi wiedzą, że nie życzę sobie uporczywe leczenia itd. - chcę żyć długo, ale to musi być życie a nie nie bycie martwym.

Zioła nadal jej daję - one mają też działanie rozkurczowe i przeciwbólowe... ona miała bardzo zły stosunek albuminy/globuliny: 0,219 (albuminy: 14.6 /norma: 26-46/, globuliny: 66.8 .norma: 23-53), ale wetka mi powiedziała, że przy silnym stanie zapalnym i tak zniszczonej wątrobie to jeszcze nic nie znaczy. Na razie staram się nie tracić nadziei i liczę na cud, ale wygląda to coraz gorzej.

Od 2 dni zawijam malutką w ręcznik, ubieram czapkę i ciepłą bluzę, po czym 3 razy dziennie idziemy sobie posiedzieć na świeżym powietrzu - nieco ożywia się patrząc na latające ptaki czy zachodzące słońce... przynajmniej odrobinę ją to cieszy... ale i tak bardzo słabiutka jest...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro gru 26, 2012 22:46 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Cały czas jestem z Wami,
wiem, że Kicia nie mogła by mieć lepszej opieki pod słońcem
walcz Mokatku malutki i wygraj
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 26, 2012 22:50 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mokatku :ok: :ok: :ok: :ok:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Czw gru 27, 2012 12:21 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Po ziołach obrzęk brzuszka nieco spadł, czyli to raczej nie FIP (bo wtedy tylko rośnie).

W nocy malutka miała kryzys (ja prawie nie spałam) - w jednym momencie prawie nie oddychała, była bezwładna jak poszewka na poduszkę i nie reagowała - otworzyłam okno i położyłam na parapecie (żeby ją dotlenić - omdlenia przy złym natlenieniu krwi akurat nie są niczym zaskakującym), trochę się ocknęła - wtedy na łapkę miód, do pyszczka woda - po chwili nawet siedziała; mocz się poprawił po wczorajszym nawadnianiu strzykawką do pyszczka (znowu tylko lekko zielony lub normalny żółty), ale biegunka nadal (może znowu robale - ostatnio też ustąpiło dopiero po odrobaczeniu).

Odnośnie wyników trzustki - amylaza OK, lipaza podniesiona, ale wg weta wystarczy dieta, bo ona ma skłonności do zapaleń trzustki, ale tragicznie nie jest; wit. B5 w normie, ale B12 wysoka (tak jest przy białaczce lub u jelitowców - ona ma dwa w jednym).

Całe święta kopałam, analizowałam i dzisiaj skonsultowałam z wetem, który powiedział "w dumie to możliwe". Anemia zakaźna kotów (FIA) - to mi wyszło, szczególnie przy czytaniu wątków FIPowych; po przestudiowaniu góry materiałów na różnych stronach dokopałam się, że czasami w krwi tylko krótko są zmiany w morfologii (zależnie od tego, czy jest wysiew itd.), ale jest problem ze stawami, tkliwość wątroby /plus paskudne wyniki/ i śledziony, apatia, osłabienie i trudności w oddychaniu (łatwe męczenie), blade dziąsła lub żółtaczka, brak apetytu lub słaby apetyt, skoki gorączki nawet do 41.5-42 st., możliwe zapaści, tachykardia. A do tego może być remisja samoistna (samoleczenie kota), ale każdy nawrót jest gorszy, a koty białaczkowe przechodzą to gorzej /jeden może to było jak była znaleziona - dlatego tyle spała, drugi po przyjeździe do mnie, a teraz byłby trzeci - w każdym razie jak zaczęła słabnąć i futerko coś mniej błyszczy, to miałąm deja vu z 12 września jak ją przywiozłam/. Nosicielem są np. pchły, których na małej było pełno i pogryzły ją szczególnie po pyszczku po prawej stronie, gdzie nie ma łapki.

Więc wet pobrała krew na rozmaz i poogląda - może zobaczy zmienione erytrocyty (nie zawsze się to udaje - dlatego tak trudno to diagnozować na etapie, gdzie jeszcze jest wyleczalne, a jak już są mocne łatwo widoczne zmiany, to nawet transfuzja nieraz nie pomaga), a tymczasem wdrożyliśmy leczenie:
- unidox (doksycyklina, czyli z grupy tetracyklin w odpowiedniej dawce - rozpuszczam w rosołku lub siemieniu lnianym),
- lakcid osłonowo,
- hepato force,
- profender (zamiast advocate - bałam się go użyć przed świętami, bo w razie komplikacji trudniej wtedy o pomoc), żeby jej nic nie podżerało jedzonka.

Dzisiaj miała trochę gorączki, więc dostała lek przeciwgorączkowy w zastrzyku.

Oprócz jedzenia (mało je - tak po łyżeczce mięska gotowanego i ze 2 łyżeczki RC chrupków dla alergików, ale 3-4 razy dziennie), daję jej calo-pet (wcina ze smakiem).

Potrzebne kciuki i to dużo... ale malutka naprawdę dzielnie walczy. Silna z niej dziewczynka.

To jest nasz ostatni pomysł poza opcją rozwijania się białaczki... ale rany jej się goją dobrze, więc jest nadzieja, że to nie białaczka ją tak męczy. Chyba, że macie jeszcze jakiś pomysł, co to może być... będę wdzięczna za każdą podpowiedź.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Czw gru 27, 2012 13:32 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

jeszcze pomyślałam o kleszczu- bo przy odkleszczowych też dziwna morfologia i objawy...
http://www.vetmozga.com/artykuly/chorob ... zczowe.php

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 27, 2012 15:08 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Przy boreliozie czy ehrlichiozie też tetracykliny, czyli unidox też powinien pomóc... na razie małej się nie pogarsza, a posiedzenie na balkonie (zawinięta w mój szlafrok i na moich rękach) nawet jej się podoba i odwraca głowę za przelatującymi ptakami (zimne powietrze ma więcej tlenu niż podczas upału, nie mówiąc o mieszkaniu, a jak jest problem z czerwonymi krwinkami, to każdy dodatkowy tlen się przyda).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt gru 28, 2012 10:24 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Wczoraj o 17 podałam jej profender (od kilku dni dostawała ziółka wspomagające pracę wątroby i heparenol, a od wczoraj rano do posiłku dostaje hepato force zamiast heparenolu, ale połowę kapsułki /cała jest do 10kg, a ona ma zaledwie 2.5kg/ rozrobione z wodą - widać, że ją po tym mdli, ale udaje się jej nie wymiotować). Boję się mocno takiego obciążenia jej wątroby (bo jeszcze unidox solutab /rozprowadzam w wodzie/, choć akurat on i tak jest - jak na antybiotyk - w miarę mało hepato- i nefrotoksyczny i dlatego go chciałam), ale urok przypadków ciężkich: zawsze jest ryzyko (to jak w medycynie ratunkowej: wiele rzeczy jest wybieraniem mniejszego zła i wiąże się z ryzykiem).

Malutka sporo śpi, ale apetyt ma i przestała się zadowalać chrupkami dla alergików - zje kilka i wrzeszczy o mięso siedząc pod lodówką... po jedzeniu idzie poleżeć, bo słaba jest, ale przechodząc obok drapaka przeciągnie się na nim zawsze. Biegunka nieco gęściejsza się robi - już nie jak woda. Dzisiaj jej dam probioset zamiast lakcidu, żeby inne bakterie popracowały (i tak antybiotyk wybija, ale jak codziennie będzie dostawać na przemian lakcid i probioset, to jej jelitka powinny lepiej to znieść).

I chwilami zagląda do kuchni, żeby sprawdzić co robimy... nadal ją na świeże powietrze daję po 3-4 razy choć na 5-10 minut, żeby lepiej jej się krew natleniała - lepszego pomysłu nie mam jak jej jeszcze pomóc. Z kuwetki ściągnęłam osłonę, żeby łatwiej jej było wejść i wyjść. Ale jest baaardzo słabiutka...

Malutka walczy dzielnie - potrzebne nam dużo szczęścia i kciuków...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt gru 28, 2012 17:09 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Witam, czy to było FIA?

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt gru 28, 2012 17:22 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Wetka nie dzwoniła, a dzisiaj mają czynne od 18, tylko jest ta druga, ale zapytam, czy tamta coś mówiła... tylko ona jest młoda, więc może chciała z kimś skonsultować to, co zobaczyła, bo ona jest taka, że 10 razy się zastanowi zanim coś powie (zawsze jak mówi, że da znać, to dzwoni). W rozmazie powinno być coś widać (uszkodzenia czerwonych krwinek) czy to przy FIA, czy przy tych odkleszczowych. Jak coś będę wiedzieć, to dam znać od razu.

Najgorsze jest to, że wygląda wszystko dokładnie tak jak wtedy, gdy ją przywiozłam - słaba, chuda (choć nie aż tak tym razem) i biegunka. No i znowu cały dzień mi się wspina na kolana jak tylko wejdę do pokoju (jak się dobrze czuła, to wskakiwała tylko rano i wieczorem, a cały dzień sobie spała gdzieś indziej i biegała). Tyle, że teraz już się nie boi, bo mnie zna i zna mieszkanie. Jak na złość od 3 tygodni sąsiad skuwa chyba jakieś płytki czy coś - codziennie po kilka godzin: ja już mam dość, a pewnie jej też to zdrowienia nie ułatwia.

Doczytałam tu na forum, że często różne choroby związane z pierwotniakami dają takie biegunki - ona miała robiony nawet ten najlepszy test na giardiozę (ponad 2 tyg. po przyjeździe) i wyszło, że nic nie ma. Chyba, że coś innego (wodę dostaje tylko przegotowaną, alej e surowe przemrożone mięso wołowe, a drobiowe tylko mocno sparzone -innego nie chciała od początku, żadnej mokrej karmy nie chwyci, suche teraz już trochę je, bo z początku też nie chciała tylko urządzała strajk głodowy, a przy wychudzonym kocie to najgorsza rzecz).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 14 gości