No widzisz, jeden miot i taka różnica. Maka ich zawsze miała cztery kocięta, teraz wyjątkowo miała piątkę. Widocznie ten jeden był nadprogramowy i dlatego taki malutki. Tym bardziej miał szczęście, że został szybciej złapany, bo te oczka, może był niedożywiony jako osesek, nie miał siły przebicia, najsłabszy z miotu.
Tak, na pewno jednak miał dużo szczęścia że żyje, że dostałyśmy go w swoje szpony
Jeszcze bardziej go za to kocham, że by taki biedniutki. Teraz czeka go dobre życie
