Wieczorem był ze mną, Milenką i Fibi w domu. Odszedł na moich rękach. TŻ i mój brat nie zdążyli dojechać, byli w domu 10 min po wszystkim.
Fibi też go pożegnała i pocieszała mnie, zlizując łzy z mojej twarzy.
Tak te jego plamy były jedyne w swoim rodzaju. Będzie mi ich brakowało i jego zielonych oczu, mruczenia z ugniataniem, jego całego.

Cóż teraz pozostały mi tylko zdjęcia i pamięć dotyku jego futra.
Tak Figaro witał Milenkę w domu:

Tak biedactwo wyglądało po pierwszej nocy z Milenką w domu. Chyba był w gorszym stanie niż my:

Jego sposób na majowe upały:______Fibi podobnie:


Cóż teraz pozostała mi tylko Fibi do rozpieszczania i pewnie dlatego jest zawsze (dosłownie) pod ręką i broi za dwa koty. Dobrze że jest z nami bo było by mi znacznie ciężej a przy małym dziecku nie zdecydowała bym się jeszcze na nowego kota a bez futrzaka nie wyobrażam sobie domu.