MalgWroclaw pisze:Nigdy nie mam rękawiczek na podwórku, Asiu, rozumiem Cię bardzo dobrze. W rękawiczkach nie umiem, a trzeba sięgać do pojemnika z mokrym mięsem. Na grabiejące ręce polecam noszenie w wiadrze małej butelki plastikowej z wrzątkiem. W wolnych chwilach trzymam ją sobie, jest przynajmniej trochę cieplej.
Też nie umiem w rękawiczkach dawać jeść.Ale potem idę ok kilometra do innych kotów i wtedy ręce mi grabieją.
Ewa, dorcia44 jakiegoś rudego zgarnęła.Znajdę watek to podrzucę.Szkoda kota i właściciela.Moment nieuwagi a tyle bólu i rozpaczy.
Szyszka ma paskudnie paskudne oko. Nic nie dało rady zobaczyć co i dlaczego.Opuchlizna zejść musi.Zaliczyła kilka zastrzyków.Wkrapiamy 2 rodzaje kropelek.W aptece tłum dziki to się nastałam.Tradycyjnie, Wigilijne jutro też musimy iść.
Które to Święta z kolei spędzamy wspólnie z naszymi wetami
Julka usznie i nie tylko obadana i plan został walki e świerzbem przyjęty. Zakupiłam stranghold i będziemy się kropić.Odłożone zostało szczepienie "na potem".
Piotruś zaszczepiony. Oj, jak on napłakał się przy kujce.Nawet na syczał.Ale na tym skończył się bunt kota. Potem puścił w domu pawia.Tylko kłaki były,ufff.
Miś śpi.Miś udaje,że nas nie widzi. Słabieńki bardzo jeszcze.
Telefony są o maleńtasy. Nawet za godzinę mogą ludziska podjechać i wybawić nas od kłopotu.