nie wytrzymaliśmy wczoraj i ubraliśmy choinkę
a choinkę w tym roku mamy nie byle jaką, jest to spełnienie moich marzeń, wysoka na 1,80cm i żywa, pachnie przepięknie
Stała w domu już kilka dni i nikt, zupełnie nikt się nią nie interesuje. To znaczy źle napisałam, zainteresowanie było ogromne, ale jest to świerk kujący to i zmalało jak każdy się naciął.
Wczoraj Maciej zakupił w Tesco lampki i ją ubraliśmy. No cudna jest. No taka zupełnie jak chciałam. Siedzę i się do niej szczerzę - dosłownie ->
To ubieranie to było mistrzostwo świata, bo najpierw musieliśmy rozebrać nasza starą choinkę, która od lat mieliśmy ubrana i wtykaliśmy ją tylko na zakończenie sezonu do wora plastykowego w komplecie. No to najpierw tamtą rozebraliśmy. Oczywiście nie dało się normalnie, trzeba było bombki pourywać. Potem znowu trzeba było je ponawlekać więc kupa roboty. Ja byłam ta od wieszania. Maciek był ten od wiązania, Gizmo był ten od podziwiania drzewa na którym rosną piłki, reszta była może i zainteresowana ale po niezbyt miłych doświadczeniach z kującym świństwem wolała trzymać się z daleka. Poszło dosyć sprawnie, zwłaszcza, jak Maciek odbił bombkę od podłogi a ta poszybowała prosto na gałązkę i sama się powiesiła. Mistrzostwo świata

Zesikałam się przez to w majtki
Moje węzły z lekka maleją ale wciąż mam gorączkę, w każdym razie nie panikuję już tak mocno bo maleją. No i od dziś zaczęłam maraton dentystyczny, który rozpoczyna ogólny maraton wizyt lekarskich do zrobienia przed przeszczepem - dzięki Magdaradek mam najważniejszych specjalistów, nieosiągalnych prawie na nfz w tak krótkim terminie już na 2 stycznia!
dentysta za to mnie z lekka załamał, znaczy źle, dentysta nie, tylko pani na recepcji wręczonym rachunkiem
a przede mną jeszcze przynajmniej 5 wizyt bo mam nieszczelne plomby buuuu
edit: zdjęcie choinki ale bez monochromów, nikt nie chciał zapozować, trzymają się od niej z dala na metr
