alcia03 pisze:Wysłałam nie zamazane, więc teraz nie gadaj,że są rozmazane, wtedy były chyba ale to dlatego,że mam gówniany internet. Te zdjęcia nie będą jakieś słodziaste, bo nie są w domu na kanapach itd, to co mam niby zrobić? Poza tym Daria nie pisałam,że Ty masz je wziąść odchować i wyleczyć, bo nic takiego nie powiedziałam, więc nie wiem o co Ci teraz chodzi... Miałam na myśli o tym wspomnianym przez magradz zbieraniu kasy,może ktoś pomoże dorzuci się itd. Nie oburzaj się Daria, bo nie było w ogóle mowy byś miała za cokolwiek płacić dośc już zrobiłaś... A jakbym miała kasę, to uwierz bym na pewno ją dała, ale nie pracuje od września i tak trochę mi siostra pomaga i kupuje jedzenie dla kotów, ja kupuje w miarę moich możliwości, też wszelkie pieniądze co zarobię na avonie idzie na małego a na prawdę mam ich wielkie gówno...
Nie, te zdjęcia nie są rozmazane, nie napisałam, że te. Ale mało z nich nadaje się do ogłoszenia tak, aby przykuć uwagę. Nie napisałam też, że gdziekolwiek zaznaczyłaś, że mam je wziąć itd.
Co do tego, co pisze magradz – tak, to jest bardzo dobry pomysł, ale żeby napisać, że dam coś nowemu domowi, muszę to mieć. Póki co nie mam, z nieba mi nie spadnie, więc nie mogę tego po prostu napisać. Oburzam się, bo robię, co mogę, a tylko czytam komentarze typu „czy ktoś tu szuka domów tym kotom?”. Póki co, powystawiałam na allegro to, co mogę, żeby im coś móc zapewnić.
Nie wymagam od Ciebie żadnych pieniędzy – znam Twoją sytuację finansową. Chodzi mi o to, że przegląd, kastracja itd.=kasa. Ja jej nie mam. Rozumiem, że pomogłoby to wypromować, ale nie jestem w stanie. Póki co wzięłam stamtąd trzy koty, z czego jeden jest w domu stałym, a i te się tu zadomowiły. Zdaję sobie sprawę, że jest to niewiele i świata nie zbawię, ale robię, co mogę, żeby pomóc jeszcze tej dwójce i mam dość, że potrafię tu przeczytać, że ten wątek nie żyje (choć wiem, że to prawda, ale nie wiem, co zrobić, aby zwiększyć jego popularność). Poogłaszałam je, staram się podbijać, ogłoszenia robię płatne, bo jest większa szansa na dostrzeżenie. Miałam dwa telefony – jeden od dziewczyny chcącej kotki, a pan jak usłyszał o konieczności kastracji, którą postaram mu się zafundować, zjechał mnie jak psa. Co chwilę słyszę jakiś negatywny komentarz, a ja już po prostu nie mam pomysłu, co jeszcze mogę zrobić, żeby te koty znalazły dom?