» Sob gru 15, 2012 8:43
Re: Kardamon i przyjaciele 2, Tymczasy szuk 7 - pp :(
Ludwiczek został na noc w lecznicy. Dostał zadanie, że ma tę noc przeżyć.
Zawiozłam go wczoraj, bo było coraz gorzej. Znikał. Temperatura 36 stopni, ledwo trzymał się na łapkach, nie był w stanie jeść nawet ze strzykawki. Miałam wrażenie, że jedzenie sprawia mu ból. Wieczorem jeszcze telefon od wetki, że mały trzyma się dzielnie i nie odpuszcza.
Przekiwałam się całą noc. Skoro do tej pory wetka do mnie nie dzwoni, to znaczy że mały żyje, prawda?
Franuś przez całą noc rozpaczał. Kwilił, płakał, histerycznie rzucał mi się w ramiona, nie mogąc znaleźć na mnie miejsca, w którym mógłby się utulić.
Nosiłam, kołysałam, głaskałam, całowałam, gadałam do niego...
Barbarka będzie miała operację w piątek.
Lusia zaszczepiła się.