Maluszki się dziś rozbuchały chorobowo.Widać,że gorzej.Oczy, nosy...Martwi mnie Miś bardzo. Jedno oczko jakieś bez połysku jest.Dziś zauważyłam. On, co tak dobrze się trzymał teraz nie może się pozbierać.Będę dzwonić.
Koty kichają.
Dziś ciężki dzień i bardzo zalatany.Wcześnie się zaczął.
Nowa czarna kotłowniana to chyba dziewczyna. Nie wychodzi zza parkanu ale dziś łapę wsadziłam i nie ma nic pod ogonkiem.Boję się,że domowa. Bo jakoś obruszona nie była. Może to mama dzieciaków.
Nie będę kryć i owijać w bawełnę .Nie mam co liczyć na DT dla rudej posesjowej. A jest zimno. Coraz zimniej. Dziś marznący deszcz wali ze wszystkich stron.
Kot śpi z Danką w łóżku od dzisiejszego ranka. Mruczy, tuli się i wywala brzuch.Taki dziki dzik z niej.
TZ jeszcze nie wie.Obudzi sie a tu...Mikołaj kota przytargał.

Wczesna gwiazdka dla wyjątkowo grzecznych lub...mądrych inaczej
Nie jest fajnie i nie będzie. Mam nadzieję,że nic nie załapie.Albo odwrotnie.Pokój jest zablokowany i już po powrocie ze sklepu sprzątać musiałam. Głupich nie sieją.Sama się
wepchałm w ten interes.
Iwonko, dzięki za uodparniacze.W tej chwili wszystkie je dostają.
Taka jestem zła na siebie,ze tej babie podejść się dałam z maleńtasami.Tak pięknie wyglądało, był kontakt. Nie szczepiłabym je tak wcześnie nie mając widoku na dom.Osłabiłam je, potem doszło odrobaczenie i teraz jest jak jest. Oko Misia mnie załamało.