
Witam wszystkich i przedstawiam Wam moją Tosię.
O Tosi usłyszałam po raz pierwszy od koleżanki z pracy, która bardzo intensywnie poszukiwała dla niej domu.
Usłyszałam, że 3 miesięczna kotka po wypadku szuka kochającego właściciela. Z miejsca odmówiłam, bo gdzie tam kot do bloku, podrapie meble, obsika dywany a jakby tego było mało to jeszcze ma humory i przyjdzie się przytulić wtedy jak mu się zachce. Po 12 latach spędzonych z ukochaną suczką, która zmarła na raka, w życiu nie zamierzałam mieć kota. Dla świętego spokoju jednak obiecałam, że pójdę ją zobaczyć, to nic nie kosztuje, potem znowu odmówię i będzie po sprawie.
Jednak przewrotny los chciał, że już od pierwszej chwili kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że wrócę z nią do domu

Weterynarz położył przede mną małą, czarną kulkę, ze zlepionym futerkiem. Wystarczyło ledwo dotknąć łebka a Tosia przyklejała się do dłoni i miziała łebkiem po ręce, jakby sama chciała się pogłaskać.

Okazało się, że Tosia jako mały, prawdopodobnie bezpański kot, została potrącona przez pędzący samochód i oberwała w miednicę, która się złamała. Jakby tego było mało, właściciel samochodu przerzucił ją przez ogrodzenie na najbliższą posesję i odjechał. Właściciel domu, do którego przez ponad tydzień docierały cichutkie piski z ogrodu, postanowił wreszcie sprawdzić skąd one dochodzą. Tam, pod stertą mokrych, gnijących liści znalazł już prawie nieżywą Tosię i pojechał oddać ją do weterynarza. Tosia została podleczona, nawodniona i odżywiona i czekała na nowy dom. Nadal była bardzo słabiutka a uraz miednicy sprawił, że zawsze będzie już kuleć na jedną łapkę. Poza tym, wskutek wypadku lub późniejszego przerzucenia przez ogrodzenie, doznała urazu mózgu, wskutek czego ma teraz dość częste drgawki łapek i całego ciała.

Trzy tygodnie temu, Tosia zamieszkała u mnie. Przemeblowałam cały pokój z myślą o niej, urządziłam go tak, żeby był dla niej bezpieczny i wygodny. Jest kochanym, miłym ale też odrobinę zadziornym kocurkiem. Przez pierwsze kilka dni nie odstępowała mnie na krok, teraz jest już bardziej samodzielna.
Wpadłam po uszy i nie wyobrażam już sobie mojego domu bez Tośki

Moja kotka dostała przedwczoraj zastrzyk, ponieważ okazało się, że ma tasiemca. Od tamtej pory zachowuje się dziwnie, jest bardzo osowiała i nieswoja. W ogóle nie interesuje ją zabawa, wczorajszy dzień od rana do wieczora przespała, noc również. Je bardzo mało, pije troszkę więcej ale też nie tyle co zwykle. Poza tym, nie wiem czy to w przypadku kota możliwe, ale mam wrażenie, że kicha i kaszle.
Martwię się o nią okropnie, aż mi się serducho kroi jak na nią patrzę..

Bardzo proszę o pomoc
