Miałam nie pisać, bo Artur stwierdził, że jak się przyznam, to nie dostanę więcej tymczasa
Wczoraj Landrynka przefarbowa sobie łapki na kolor pomarańczowy
Weszła w garnek z zupą pomidorową

na szczęście zupa była letnia, mała zsunęła pokrywkę i wlazła na kuchence

Akurat była mama i pomogła mi przemeblować trochę kuchnie, tak aby Landrynka nie miała możliwości wskoczyć na stołek, półkę, parapet i już później na blat i kuchenkę
Pierwszy raz się to zdarzyło na tyle tymczasów

w życiu bym na to nie wpadła, po prostu mała przyszła do pokoju z kolorowymi łapkami, wpdłam w panikę, ale już sam zapach był pomidorowy, więc biegiem do kuchni a tam rozpierducha
Umyłam jej łapki, niestety przecier mocny, bo są i tak pomarańczowe, ale co jej do głowy przyszło.
Zupa miała być obiadem na dwa dni a wylądowała w wc

ale kit z zupą ważne, że była letnia i kot się nie poparzył, nawet nie chcę myśleć
