Nie moge przestac myslec, o kobiece, u ktorej sterylizujemy, kastrujemy koty... Tam jest taka bieda, ze az strach. W domu zimno, bo nie stac jej na opal, ostatnio palila w piecu... meblami!
Widac, ze kiedys byla bogata kobieta, ale niestety choroba, splot przykrych okolicznosci i rodzina, na ktora juz nie moze liczyc... No i zwierzeta - 3 psy i stado kotow, ktore karmi czesto odejmujac sobie od ust

Tak sobie pomyslalam, ze moze zasponsorowac jej wor Josery z konta fundacji? Drugi kupilabym z wlasnych srodkow i juz mialaby na jakis czas chociaz taka pomoc. Co o tym myslicie?
Mowie Wam, tam jest dramat

Kobieta ledwo chodzi o kuli. Z miesnego zasuwa co ktorys dzien z takim wozkiem na kolkach ze szkieletami itp, ktore potem gotuje i przygotowuje dla zwierzat, co w jej stanie wymaga nie lada wysilku. Zal mi jej, naprawde, bo widac ze psychicznie tez siada...