Eech, no tego tak do końca pewna być nie mogę, ale mam nadzieję, że będzie oki - teoria była w porządku, a jak z praktyką, wyjdzie w praniu
Na teraz ważne jest, że ma domek, a nie bryka po mrozie.
Aaaa, u mnie roboczo bywał Rudolfem, młodsze dziecię zwało go Rudaskiem, a od wczoraj jest Julianem
