Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 15, 2012 12:50 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Nelly pisze:Tak, jestem fanką czarnych kotów z białymi dodatkami :1luvu:
One są takie... eleganckie :)

facet w ciemnym garniturze i w białej koszuli zawsze wygląda elegancko :D
Od-vetowy Snus Szarż
Za vetem veto - liberum veto :evil:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57989
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Czw sie 16, 2012 15:55 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

smokingowe :D
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88437
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro wrz 19, 2012 12:49 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Co słychać u panów Kocurów? :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw wrz 20, 2012 10:04 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

A żyją sobie, rozrabiają, żrą niestety trochę za dużo :oops:

Wczoraj przeprowadzili eksplorację kabiny prysznicowej - Funio tam wszedł, posiedział, po czym zaczął badać odpływ - okiem, noskiem i pazurkiem. Tadzik dołączył do niego, bo go zaciekawiło, czym się kumpelek interesuje, no i tak siedzieli boczek w boczek i pilnowali jakby to co najmniej mysia dziura była :lol:

Jest jesień, znoszę im kasztany i żołędzie - znakomicie się turla i hałasuje przy tym mocno :mrgreen: Kupiłam im też dwie myszki z brzękałką - ale przegrywają z tymi naturalnymi zabawkami. Wrzucają sobie np. kasztanka za kuwety i potem Tadzik staje na łepku pomiędzy, żeby go wydobyć :lol: Mają zupełnie inny styl zabawy - Tadzik skacze i szaleje, goni i pędzi zabawkę przed sobą, dopóki się nie zmęczy - a Funio położy sobie na podłodze i po troszku łapką przesuwa, przesuwa, i tak potrafi z pół godziny 8)
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 20, 2012 10:11 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

PumaIM pisze:A żyją sobie, rozrabiają, żrą niestety trochę za dużo :oops:


na bazarku jest miska ograniczająca możliwość najedzenia się :mrgreen:

viewtopic.php?f=20&t=146194
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw wrz 20, 2012 10:32 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Ale oni chrupek nie jadają, tylko barfa, czyli rozdydłane mięcho. Powinnam po prostu mniej nakładać :oops:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 16, 2012 2:03 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Wreszcie się zrobiło kontrolne badania Tadzika. Trochę to jakieś utrudnione wyszło, najpierw zapomniałam, że do badania krwi musi być na czczo i radośnie nakarmiłam rano :oops: A oddania moczu zdecydowanie odmówił. Dałam mu spokój na kilka dni, a wtedy dla odmiany wszystkie wetki z przychodni wytłukło, został sam szef (bardzo dobry chirurg, ale poza tym wet z niego... ekhm). Wyszło mi, że do pobrania stosownych płynów z kota niepotrzebna jest niesłychana sprawność... No cóż. W końcu się udało :roll: Ale patrzeć, jak ten facet się bierze do pobrania krwi, to jest naprawdę widowisko :twisted: Najpierw przygotował sobie kawałek gazy. Potem założył gumkę na łapkę. Potem przygotował sobie drugi mokry kawałek gazy. Potem pogrzebał w szufladzie, wyjął probówkę. Po namyśle pogrzebał jeszcze raz, wyjął drugą. Wziął żyletkę, ogolił łapkę, tylko że trochę za bardzo skrobnął i kocur się zdenerwował. Zdjął gumkę na chwilę, popadł w zadumę. Poszukał tu i ówdzie, znalazł rolkę plastra, wstawił tam probówki. Założył gumkę z powrotem, zdezynfekował łapkę. Rozejrzał się po gabinecie, znalazł igłę. Wbił dość sprawnie, wyłapał krople do jednej probówki, do drugiej. W międzyczasie Tadzik strzepnął łapą, pół stołu zrobiło się w krwawe kropki, po łapie pociekło. Probówki zostały zakorkowane, gumka zdjęta, trzeba było przystąpić do mycia łapy i okolicy. Tadzik wkurzony, łapa mokra, stół w smugi... O rany :twisted: Moczu oczywiście nie dało się złapać od razu, zostawiłam biedne zwierzę na parę godzin, i o dziwo, dało się. Przyleciałam potem po kota i wyniki. Mocz idealny, nad krwią szanowny wet kręcił nosem, że kreatynina za blisko górnej granicy (a jest lepsza - poprzednim razem była równe 2, teraz 1,70), mocznik ociupinę poszedł w górę (jest 64,88). No i zaczęło się proponowanie karmy nerkowej, głównie RC :roll: Uprzejmie wyjaśniłam, że jeśli ma być mniej białka w pożywieniu, to raczej zmniejszę ogólną ilość pożywienia, bo bydlątko trochę za łakome jest, a nie będę w niego pchała wypełniaczy, zbóż i innego badziewia. Zważywszy, że kot to stuprocentowy drapieżnik. Odpowiedź pozostawię litościwie nie zacytowaną... :roll:

Wybrałam się więc do wetki, kiedy już się wreszcie pojawiła. Była całkiem zadowolona z wyników, uznała też moją filozofię żywieniową za rozsądną 8) A jak chodzi o mocz, to powiedziałam jej, że ponieważ jeśli przestaję dawać Uropet to pojawiają się kryształki, wobec tego po opanowaniu problemu tylko zmniejszyłam o połowę podawaną porcję i wyniki są jak widać. W końcu skłonność do kryształków nie idzie sobie precz ot tak sobie, normalnie podaje się karmę delikatnie zakwaszającą. Zacukała się trochę, obejrzała starannie ulotkę od Uropetu i wyszło jej, że nie ma przeciwwskazań, żeby tak robić - nie są potrzebne okresy "odpoczynku", a w każdym razie nie piszą o tym. Więc dała swoje błogosławieństwo. Za to między innymi ją cenię - zawsze jest gotowa myśleć i kojarzyć, a nie tylko rutynowo stosować to czy tamto. Chętnie się uczy z dowolnego źródła, byle miało to sens. Powiada, że leczy konkretnego kota, a nie chorobę :ok:

Czyli następna akcja gdzieś w styczniu.

A tak BTW - jak byłam po mięcho, to Agal powiedziała mi, że normy kreatyniny i mocznika ustalane są dla kotów jedzących głównie suche, a dla barfujących są trochę wyższe, i można o tym doczytać na Barfnym Świecie. Muszę poszperać i potem uszczęśliwić informacją wetkę 8)

Funio trochę parskał i siąpił z noska, dostał mieszankę kropelek z antybiotykiem i póki co przeszło mu.

Czy pisałam już, że kocurasy jadają z eleganckiej porcelany? :twisted: Z takich szerokich, płaskich filiżanek w chaberki :mrgreen: No więc Stary raczył wytłuc jedną z nich :crying: Jedna to za mało, wobec czego ruszyłam dziś po budkach z towarami zoo. Mają teraz solidne zielone michy Trixie, o takie: http://www.personalised-pet-products.co ... 00x500.jpg , tylko mniejsze, 11 cm średnicy :mrgreen: Jeśli ktoś nie widzi dokładnie obrazka, to na dnie michy jest naszkicowany leżący na pleckach z pękatym brzuszkiem, uśmiechnięty z zadowoleniem kocur, a napisane tam jest "Thanks! ...for service!" :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 16, 2012 16:56 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Ja też słyszałam, że przy barfie trzeba mieć na uwadze nerki, bo kreatynina i mocznik mogą iść w górę. Ale na tej diecie się nie znam, więc się nie będę wymądrzała. Z całą pewnością piękni są na tym odżywianiu, bo mam porównanie jak wyglądali przed barfowaniem. Szczególnie po futrze to widać.
A jak Funio?
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto paź 16, 2012 21:13 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Funio jak zawsze słodki i bystry, niewidzialny kotek :lol: Aktualnie nawet w nosku sucho 8)
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 09, 2012 11:19 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Mieliśmy gościa 8)

Una-z-pogranicza aktualnie siedzi u ojca w Zalesiu. Po śmierci suk (kilka lat temu, obie były średniej wielkości mieszankami ON) ojciec nie chciał więcej psów, a że natura próżni nie uznaje, więc zagnieździły się tam koty. Jest Rudy i był Szary, ale w okolicy grasuje olbrzymi krówek-bandyta, który Szarego najpierw zmasakrował, a później być może zagryzł, bo Szary znikł. No cóż, koty wychodzące - prawdę mówiąc mogło mu się przydarzyć cokolwiek innego :cry: No i teraz bandyta pogryzł Rudego, tak że ten okulał na przednią łapę. Una przywiozła go do naszej przychodni, bo z wizyt z moimi zna wetki i ufa im. Łapa faktycznie nosiła ślady zębisków. Przy okazji zrobiło się komplet badań - krew, mocz. Dostał paczuszkę zastrzyków na wynos, kontrola w środę. Po jednej dobie łapa się poprawiła, przestał ją oszczędzać. Przy okazji został zaczipowany - wetkom się pomyliło, zrobiły to za darmo, chociaż kocur spoza Warszawy, ale ostatecznie zapisały go na moje konto, bo w tym ich systemie jakoś ciężko cokolwiek poprawiać, i jak już zapisały, że za darmo, to się nie dało odkręcić :roll:

Przyjechali w piątek, po wizycie w przychodni Una przywiozła kocura do nas i ulokowała w kabinie prysznicowej. Jeść nie chciał, na żwirku głównie leżał i tak sobie miaukolił. Wielki, bardzo piękny rudzielec, mniej więcej o 1/3 większy od Tadzika, taki łagodny, spokojny olbrzym. Futro grube, mięciutkie, on sam niegruby, nieco ponad 5 kg przy tym rozmiarze to niewiele. Panowie krążyli dookoła, wysiadywali albo na kuwetach, albo pod samą kabiną. Kiedy wypuściłam na trochę Rudego w łazience, pod drzwi wsuwały się jakieś łapy i nawet ktoś nafuczał :wink:

Gość został na noc, zrobiłam tylko szparkę w drzwiach kabiny, żeby mu duszno nie było. Rano doszedł widać do jakichś wniosków, bo w pewnym momencie okazało się, że siedzi w pokoju na oknie :lol: Wpuścił pazury w brzeg drzwi i zwyczajnie je sobie rozsunął. Panowie chodzili dookoła niego, Funio go po prostu pilnował, cichutki i czujny, Tadzik z położonymi uszami dobiegał i chował się, od czasu do czasu fuczał. Potem gość przeniósł się na okno kuchenne, za doniczki z ziołami, i tylko wyzierał zza rozmarynu. Funio siedział pod oknem i pilnował, czy obcy "czegoś" nie robi. Nie robił, siedział sobie. Podsuwałam michę, ale nadal jeść nie chciał. Chrupek ani niczego innego nie miałam, ale się nie upierałam z karmieniem, bo i tak wczesnym popołudniem pojechał do domu.

Fotki Una pstrykala telefonem, ale zapomniała zrzucić na dysk, więc na razie reportażu z gościny nie będzie. Tylko dwie foty rudzielca w "naturalnym środowisku":
Obrazek Obrazek
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 09, 2012 11:48 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Piękny rudzielec :1luvu: Na tych kamieniach wygląda jak książe w baśniowej krainie :)
Za wygojenie łapki kciuki :ok:

miltonia

 
Posty: 1181
Od: Wto maja 08, 2007 18:29
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon gru 10, 2012 10:16 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

śliczny :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob sty 19, 2013 1:00 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Byliśmy z Tadzikiem na kontroli. Mocz wzorcowy 8) Kolejna za pół roku, a za rok kontrola krwi takoż.

Zmasywniał mi chłopak jeszcze bardziej :oops: 5,20 pokazała waga, kiedy po niej pełzał :roll: Chociaż nie wygląda na grubasa, jakoś mu się to rozkłada, solidny kocur taki i tyle :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 19, 2013 9:53 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

Aż nie mogę uwierzyć. Przecież on miał chore płucka i pewnie wciąż ich struktura nie jest prawidłowa, bo tego raczej nie da się naprawić. Jeden z moich wetów chciał mu już tylko steryd podawać na łagodzenie objawów, a więc kaszlu. Dobrze, że pojechałam do dr Niziołka i zalecił lepszą kurację. Przecież Tadzio był chudy nawet nie jak szczupaczek, ale jak sola. Tak mnie naszły wspomnienia, pod wpływem tych 5,20 kg.
Ależ go pięknie odchowałaś.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob sty 19, 2013 11:33 Re: Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

No odkuł się bardzo porządnie, na ten moment nic mu nie dolega, nawet katar - owszem, pokichał sobie trochę, ale tylko przez jeden dzień, zaraz mu przeszło. Funio tak samo, puchata kuleczka :mrgreen: Tfu, na pluskwę urok...

Czasem myślę o tobie z wdzięcznością, takie fajne kocury mi uratowałaś i podchowałaś :love:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Fatka, MB&Ofelia i 90 gości