

Dozownik z suchą karmą wciąż jest pełen, ale koty mimo wszystko najbardziej rzucają się na ciepłą, mokrą karmę.
Tylko jeden łaciatek nie rokuje na oswojenie. Jeden to już jest gotowy do oddania, drugi prawie. Czarnulka to taka kruszynka przestraszona jeszcze wciąż, ale jest lepiej. Tego oswojonego łaciatka muszę w tym tygodniu wykastrować.
Najdzikszy łaciatek jest najbardziej chory. Dziś zamiast się przespać, gdy wróciłam rano z pracy pojechałam do weterynarza. Ten mój zaufany ma gabinet 40 km ode mnie. Podejrzewa, że u kota może być płyn w płucach, ale nie mógł dziś tego potwierdzić rtg, bo płuca bardzo drżą i mimo narkozy zdjęcie nie wyszłoby wyraźnie. Łaciatek dostał serię zastrzyków. Jeśli w czwartek nie będzie spektakularnej poprawy to robimy rtg, bo przynajmniej płuca powinny być wyciszone. Dostał też steryd, żeby to wyciszyć.
Drugi łaciatek - Ciapek od dwóch dni zaczął się gorzej czuć. Oczy mu zaropiały. Dziś miał temp. 40,1 stopni C. Też dostał serię zastrzyków. I krople do oczu. Kontrola w czwartek.
Tak więc znów szpital w domu.
Dzikus trochę z nami walczył u weta, ale capnęliśmy go w źelaznym uścisku i nawet płuca udało mu się osłuchać. Ale był na nas wkurzony. Syczał i groźnie patrzył.