Dziękuję Wam.
W oczy ktoś wbija mi szpilki i posypuje piaskiem. Masakra. A jak jeszcze patrzę na śnieg albo wyjdzie słońce... Można przeklinać słońce, uwierzcie mi. Ból koszmarny. Dostałam L4 na cały tydzień, bo tak się nie da. Wczoraj w pracy myślałam, że umrę. Potem jeszcze musiałam załatwiać Ważne Życiowe Sprawy, które kosztują mnie mnóstwo stresu, i jak wracałam autobusem do domu, a ten stał w korku, a oczy chciały mi wypaść z głowy, to sobie pomyślałam... Nie, nie będę cytować.
Muszę to wyleczyć, cholerstwo. Teraz czeka mnie kontrola u okulisty, oby przyniosła dobre wieści.
A, jeszcze wczoraj wracam, a tu cały przedpokój w kupie. Zocha ma czasem problemy z żołądkiem i właśnie wczoraj coś się stało, nie wytrzymała, biedula. Całe jej posłanie do wyrzucenia. Potem wchodzę do domu, nie wiem w co ręce włożyć, a Balbinka radośnie obkupkała cały pokój. Na powitanie chyba.
Mam nadzieję, że ilość g... na mojej drodze zamieni się w mamonę.
Albercik ulitował się nade mną i czuje się lepiej. Oczywiście wygląda tragicznie, ale nóżki odrobinę lepiej, na tyle, że poszedł sam do sypialni i ułożył się w łóżku. I nie nalał dziś pod siebie. Niech jeszcze jest ze mną trochę...
A teraz Balbinka mruczy wniebogłosy na moich kolanach, bardzo zadowolona...