Witajcie kochane nasze ciocie 
I pozwolicie, że tak Was wszystkie razem w jednym poście powitam?
Bożenko, Karolko, Joszko, I witam też wszystkich cichych gości, co tylko na chwilkę wpadną i nie piszą. Cieszę się, że jesteście

U nas straszny strach. Julcio wczoraj wyrzygał glistę
I od wczoraj zbieramy kupy do badania. No to kotecki w domu siedzą, bo nie będę za nimi po ogrodzie latać, gdzie się wykakali. Batmana energia roznosi, jest wszędzie, bo nie może być na polu.

Julcio dumnie olewa sytuację, bo kupa ma być w ogrodzie, nie w kuwecie. Duży cały dzień wczorajszy chodził z Julkiem do kuwety, grzebał palcami w żwirku i prosił: Julcio zrób kupkę. Zrób kupkę, to pójdziesz na polko.
A Julcio patrzy na dużego jakby miał nie pokolei w głowie. Duży znaczy, nie Julcio. W końcu dziś uprosił. Julcio dobrodusznie strzelił kupala. Duży pojechał do wetki, a Julo na ogród. Szaleństwu nie było końca. Zaliczył wszystkie drzewa, daszek nad wiatą, pergolę. Posniegu smigał jak sarenka, albo zając. Szczęśliwy kot


Leczenia mamy do stycznia, bo z glistami podobno trudno się pożegnać. Ale damy radę. To jest ten minus wychodzenia, polowania. Ale maja nas i leczyć będziemy
