Jeśli chcecie zobaczyć Sandiego, to nie jest to takie łatwe. Schroniskowa klatka wydaje się pusta. Po bliższym przyjrzeniu się widać jakiś kształt zakopany pod kocykiem. Tam chyba jest kot. Tak Sandy chowa się przed światem. Czasem ewentualnie wyjdzie. Coś skubnie z jedzenia, da się pogłaskać. Ale ogólnie nie najlepiej czuje się w schronisku. Kiedy widziałam go po raz pierwszy, trzy tygodnie temu był w niezłej formie. W zeszła niedzielę miał już zaczerwienione oczy, katar, w sobotę podobno nie jadł. Jest przesłodki, prawie biały, śniegowy, z buro-piaskowymi łatkami. Ma około 4 miesięcy i potrzebuje swojego własnego domu.


