Dwa razy napisałam, dwa razy mój post wyleciał w kosmos .
I teraz krążą ze sputnikami.. może kiedyś spadną..?
Ja bym nie ryzykowała .
Nie zaryzykuję, chyba, że zmienię mieszkanie
A propos maila z lecznicy - nie liczyłam na odpowiedź, bo po poprzednich doświadczeniach już wiedziałam, że badania trzeba powtarzać, i że w ogóle mi się to nie podoba
Natomiast przykład z psiurem wskazuje na to jak bardzo opiekun powinien być uparty, zdeterminowany i nie do końca wierzyć diagnozom wetów. Bo 'świetni specjaliści z Wrocławia' jednak nie wpadli na pomysł zrobienia wszystkich badań od razu, z czego wynikają koszyt związane z kolejnymi wizytami. O stresie psa już nie wspominam.
Ale inna sprawa wczoraj wieczorem mnie zdołowała. Jak odpowiadałam na posty i inne takie, słuchałam jednocześnie radia, gdzie akurat była rozmowa nt uboju rytualnego, który wczoraj wyrokiem trybunału konstytucyjengo został zakazany. Był nielegalny cały czas. Pan minister jednak z uporem powoływała się na sto róznych paragrafów, ustaw .. ble, ble.. i nie był w stanie wykrztusić własnego zdania, czy on uważa, że w porzadku jest podrzynac zwierzętom gardło na żywca.
No, ale o tym już wiemy.
Nie wiedziałam natomiast, że w tym całym rytuale chodzi jeszcze o to, iż do 'konsumpcji' nadaje się tylko przednia część zwierzęcia. A co z 'tyłem'? Idzie do sprzedaży. Nie oznakowany

Czyli mamy w sklepach mięso z uboju rytualnego nie wiedząc o tym

Na to minister też nie odpowiedział
Nie jem mięsa. Ale moje koty tak. I moge sobie wyobrazić jak stres wywołany taką śmiercią, dodatkowy do samego uboju w rzeźni - przekłada sie na jakość mięsa ..
Oczywiście, że głównie chodzi mi o te nieszczęsne zwierzęta, ale cała sprawa zyskuje dodatkowe wredne aspekty.
to tyle z rana
