potrzebuję pomocy w znalezieniu Domu Tymczasowego dla kocurka, który w środę (28.11) będzie miał składaną łapkę.
Kotek jest ok. półrocznym, czarnym, chudziutkim dzikuskiem. Strasznie zapchlony i przestraszony. Tak słaby, że nawet nie walczy jak się go bierze na ręce. Od czerwca dokarmiam trójkę kociąt, które bywają w śmietniku na Zatorzu w Olsztynie. Rudy, bury i właśnie ten czarnulek. Tofik od początku zwrócił moją uwagę. Byłam przekonana, że to kotka, taki jest drobny. Prawie o połowę mniejszy od swojego rodzeństwa.
W zeszłym tygodniu zauważyłam, że nie ucieka przede mną, kiedy przynoszę im jedzenie. Myślałam, że może się przyzwyczaił i wie, że nie zrobię mu krzywdy. Jednak myliłam się. W sobotę rano zauważyłam, że utyka. Szybka decyzja - trzeba go złapać i zawieźć do weta. Nie zastanawiałam się co z nim potem zrobię. Ważne było, żeby nie cierpiał. Wystawiłam transporter, włożyłam do środka parówkę (tak wiem, niezbyt zdrowy przysmak) kociak wlazł prawie od razu. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że go zamknęłam.
Po ustaleniach ze znajomą karmicielką, która współpracuje ze schroniskiem, pojechałam z nim do Polikliniki. Niestety, tam kociaka tyko obejrzeli, potwierdzili że facet, i powiedzieli, że nie mogą zrobić nic więcej bez oficjalnej zgody schroniska na pokrycie kosztów.
W ten sposób Tofik zamieszkał w specjalnie przystosowanej dla kotów wymagających natychmiastowej pomocy piwnicy. Na razie jest mu tam o tyle dobrze, że ma ciepło i stały dostęp do jedzenia.
Niestety, po operacji nie będzie mógł tam zostać. Ma pękniętą kość udową z przemieszczeniem. Będzie miał składaną i skręcaną. Potrzebuje specjalnej opieki.
Kocurek nie wie co to kuweta, ale już trochę przyzwyczaił się do mnie i drugiej karmicielki. Czasem da się pogłaskać...
Bardzo proszę was o pomoc! Ja nie mam warunków, żeby wziąć go do siebie.
Sprawa jest pilna. Jak tylko zrobię mu zdjęcia, wrzucę ogłoszenie na FB i na inne strony, ale może tutaj znajdzie się ktoś, kto może się nim zająć?
Tofik jest taki smutny
