U kociastych wszystko ok

.
Tylko z ludźmi trochę gorzej
Moja koleżanka znalazła wczoraj szczeniaczka, na chodniku przy megaruchliwej Grunwaldzkiej (trzy pasy w każdą stronę + tramwaj). Kręcił się pod bankiem i usiłował zainteresować sobą każdego przechodnia. Koleżanka się zainteresowała i ktoś z banku jej powiedział, że przyniósł go jakiś facet, który szybko uciekł

. A jakby maluch wypadł na ulicę? Widziałam go wczoraj, taki mały gówniarz, ogon razem z pupą w ciągłym ruchu i wieki jęzor do lizania
Dzieciom "tatuś" powie, że piesek uciekł. Pewnie nagle okazało się, że sika, gryzie kapcie, trzeba go wyprowadzać.