


Zastanawiające jest tylko to, że wszystkie z prowincji trafiły do samego Poznania!
Odbierając maile i telefony odnosiłem wrażenie, że w Poznaniu w ogóle nie ma kociąt.
Zakładając, że połowa z zainteresowanych oferowała dobry dom dla kota, to spokojnie mógłbym wyadoptować kilkanaście kociąt!
Poznaniacy! Weźcie się do pracy!