Ona ma teraz super,ale nie chce z tego korzystać. Ma 3 budki w których nie śpi. Może ma klaustrofobię. Chodzi gdzieś spać.
Za to przychodzi kocur mojej sąsiadki, który mnie wkurza.

Rozmawiałam z tą... sąsiadką. Ona ma chyba 7-8 kotów i marnie o nie dba. Patologia. Nie będę karmiła czyichś kotów, bo mnie na to najnormalniej w świecie nie stać, choć mi ich żal. Czasem coś tam im dam,ale nie chcę przyzwyczajać. I tak biegaja za mną dwa wychodzące koty, które jescze jakoś wgądają.Reszta siedzi w domu i słabo wygląda. Widzę je czasem jak śpią przy oknie. Nie mają kuwet. Załatwiają się gdzie popadnie. Te dwa wychodzące często siedzą w śmietniku, a ich właścicielka uparcie twirdzi,że one są najedzone. Kiedyś komuś mówiła,że karmi je nieugotowaną kaszą. Szlak by to. Twierdzi,że je bardzo kocha. Straszyłam już,że doprowadzę, że straci zwierzęta. To taki tłuk, na chwilę się poprawia. Potem to samo. Dobrze,że choć w końcu wysterylizowała kotkę,a po moich molestowaniach zawiozłam kocura na kastrację.
Są jeszcze koty z Klubu nad Wisłą. Stamtąd zabrałam maleńką Crass i Naniko (obie u Agn). Trzeba będzie tam zadziałać na wiosnę.
Także nie ma nudy. A oprócz tego powinnam zrobić bazarek z pastelami ale nie mam siły...rysować. Postaram się w przyszłym tygodniu coś wstawić. Może choć będzie ciekawiej.