Mam Ds dla kocura, lat ok.10 na Urinary ! str.94

sęk w tym że żadne z nich nic nie gubiło, a tylko ludzie którzy z jakichś, znanych tylko im powodów ,chcieli się ich pozbyć, przyczepili im taką kłamliwą etykietkę !

jamkasica pisze:Kotów mamy ok. 1000 rocznie, 99% to domowe kanapowce- wszystko to wiem. Przeszukujemy tez portale z zagubionymi zwierzętami, ale o ile ktoś szuka zwierzęcia to czasem robi to tylko "stacjonarnie", stąd moja prośba.

Ten kot:

wygląda na mega zadbanego i odchuchanego, futro raczej nie wskazuje na wybitne włóczęgostwo. Jeśli jest ktoś z okolicy ul. Stawki niech proszę wytęża wzrok w poszukiwaniu ogłoszeń o zgubie. Dzięki!

Smarti - jaki masz patent na adopcje?
Próbuje znaleźć moim tymczasikom DS, ale mija juz drugi miesiąc a tu zero telefonów

Jest trudno bo chcę żeby chłopcy poszli razem do domu ale przecież nie jest to niewykonalne

oczywiście że JEST to wykonalne-ja wydałam już kilkanaście dwupaczków i to w najróżniejszym wieku , w tym niemłodych, trudnych, dzikawych itp.

a to że czekasz drugi miesiąc to nic-czekasz DOPIERO drugi miesiąc :!:

Ja czasem czekam i rok- ale to akurat nie ma nic wspolnego z ilością kotów-najdłuzej były u mnie koty które szukały domu samotnie -Promyś, Kulka, Figa..
Figa to w ogóle śmieszna sprawa-szukała domu bardzo długo, bardzo długo była też Krówka której nie ogłaszałam bo uważałam że takiego oszołoma to nikt nie weżmie :mrgreen:

I pewnego dnia przyjechała Pani po kota, ale niewykluczająca dwójki- i zakochała się w Fidze i Krówce- krówkowym, nienarzucającej się urody, podstarzałym dwupaczku-jedna z zepsutym jednym oczkiem a druga świrnięta niedotykalska wijąca się jak murena - w DS okazało się że podobno są "wyjątkowej urody i całkiem różne z wyglądu "

a dodatkowo- że świrnieta Krówka okazała się super miziastą spokojną kotusią

Kiedyś przyjechała też pani i wybrała "te dwie czarne, zakochane w sobie siostrzyczki bo co będzie jak nikt inny ich nie zechce?-bo podobno czarne to niechodliwe.."

z reguły staramy się do kotusia który np. sam nie znajdzie domku bo np ślepy albo dziki-dobierać na zasadzie przeciwieństwa- czcesz miziaka-to masz go ale z niedotykalskim, chcesz pięknego to proszę ale w duecie z kalekim..
ale to skrajne przykłady bo tak robimy tylko wtedy kiedy musimy stworzyć parkę bo jakiś kituś sam w ogóle nie znajdzie domku
Ale na miłość nie ma rady dlatego też wydałam już i przepiękne dwupaczki, ale i bure dwupaczki, i oba czarne, i oba krówki, i mieszane dwupaczki ale i oba kalekie np "ślepy z kulawą" i też dwupaczki mocno dyskusyjnej urody jak np.Trusia z Fionką :mrgreen:

..

po pierwsze-
niektórych -ewidentnie sparowanych, ogłaszamy od razu tylko jako dwupaczki.
Ale i tak każdemu dzwoniącemu po jednego, jesli wydaje się wystarczająco fajny aby z nim kontynuować rozmowę, tłumaczymy i edukujemy-rzeczowo argumentując czemu dwa to lepiej niż jeden- bo wbrew pozorom nie każdy to wie - natomiast rozsądne, fajne osoby -a przecież tylko takie nadają nam się na Domki

- rozumieją i przyjmują to w lot, że lepiej i zdrowiej chowają się dwa koty niż jeden-bo nikt nie będzie żył zdrowo i szczęśliwie w samotności- a najlepiej będą chowały się koty już ze sobą zaprzyjażnione.

po drugie- nikt wrażliwy nie rozdzielałby kochającej się pary zwierząt-a przecież tylko o wrażliwych ludzi nam chodzi.

po trzecie - ja nie mam parcia na wydanie kota z domu dopóki nie jestem na 1000% pewna że to TEN DOM :idea:

trzeba być cierpliwym i wierzyć w tę niezaprzeczalną prawdę że "każdy kot ma gdzieś swój przynależny Dom tylko czasem trzeba czasu aby ten Dom się odnalazł", czasem trzeba go naprawdę więcej niż byśmy chcieli-ale przecież po to je ratujemy aby dać im wszystko co dla nich najlepsze :!:

no i po czwarte-ale wcale nie ostatnie - mam nieocenioną wspólniczkę, której argumentom na to że "dwa to zawsze lepiej a wcale nie drożej niż jeden"-na prawdę niełatwo się oprzeć

no i oczywiście- jeśli ktoś jest, z różnych względów zdecydowany na jednego kota to wtedy dwupaczku mu w ogóle nie proponujemy-nie uznajemy czegoś takiego jak wciskanie komuś na siłę kota lub drugiego kota-bo jestem pewna że coś takiego nie może skończyć się dobrze
dla chcących jednego-mam duży wybór innych po których charakterze widzę że ważniejszy jest dla nich człowiek niż inny kot - jednak na samotnośc daję koty tylko w przypadku gdy "ktoś zawsze jest w domu".
(znakomita większość idzie na dokocenie)

wbrew pozorom-coraz więcej osób wie i rozumie że lepiej mieć parkę zwierząt.

Twoi chłopcy też znajdą razem cudowny dom bo on na pewno gdzieś już jest i ich znajdzie-musisz być tylko konsekwentna i cierpliwa

Dziękuję Ci bardzo

Chłopcy u mnie będa tak długo jak trzeba. nie będę ich wydwać do pierwszego "lepszego" domu bo nie o to chodzi w ratowaniu kotów, żeby wydawać je na niepewny los.

Ale chcialabym żeby mieli już przeprowadzkę za sobą, żeby już poznali nowe miejsce i poczuli się tam jak w domu

Może byłabym mniej niecierpliwa gdybym sobie nie postawiła za cel pomóc pewnej kotce ze schroniska. Siedzi smutna w schronisku a ja patrząc na chłopaków widzę że mogliby już iść w świat a na ich miejsca przywiozłabym też na DT tą kicię.
Nie chcę brać jej teraz jako trzecią, bo gdy jestem w pracy chłopacy są sami a na wypadek gdyby się towarzystwo nie dogadało nie miałabym jak ich izolować. Tylko boję się że dni lecą, kicia z kociaka staje się dorosłym kotem...

No nic pozostaje czekać i ogłaszać dalej

a tak chłopacy się prezentują

viewtopic.php?f=13&t=148175&p=9406818#p9406818

przepiękne te Twoje buraski :1luvu:

i widać jakie w sobie zakochane

ale masz rację-to jest odwieczny problem i "słabe ogniwo" naszej całej działalności:
gdyby szybciej zdrowe i odpicowane kotki do domków szły to przecież szybciej mogłybyśmy brać następne czekające w kolejce :roll:

też mnie to lekko wkurza :twisted:

bo na to to już nic poradzić nie możemy...

Hej,

Przepraszam z góry, że zaśmiecam temat, ale może tutaj "ktoś,coś"

Jak wiesz smarti jakiś czas temu miałam tymczasa Bonifacego, który teraz grzeje dupcię w luksusach w Wawie. Był on od grupy "Pomagajmy kotom" z Poznania. To dwie dziewczyny: jedna, Asia zza Oceanu zajmuje się sprawami netu i "PR" a druga, Ania dokarmia trzy kolonie kotów na osiedlu socjalnym pod Poznaniem. Nie ma DT, nie ma nic. Ale jakoś to jeszcze szło, tylko, że ostatnio te patole zaczęli zadeptywać i dusić te koty. Dwa martwe maluchy były podrzucone koło misek, brakuje jeszcze pięciu, ciałek nie znaleziono, ale nie pojawiają się na karmieniu jak wcześniej. Wezmę jedną kotkę do siebie, mój przyjaciel też, ale to kropla w morzu. W Poznaniu jest jedno schronisko, które nie chce przyjąć tej kolonii. Fundacje same ostatnio podrzuciły tam kota :/ nomen omen tego, który przyjedzie do mnie teraz - Kulke. A z resztą nie będę się rozpisywać. Tutaj jest link do ich strony na facebook'u. Tam jest wszystko dokładnie opisane.

Wiem, że macie same kupę nieszczęść na głowie, ale może zerknie ktoś z Poznania i chociaż uda się jednego malucha jeszcza do jakiegoś DT dać.

http://www.facebook.com/PomagajmyKotom?ref=ts&fref=ts

to straszne co zrobiono tym kociakom, brak słów, w jakich warunkach musi dorastać "człowiek", żeby był do tego zdolny?

Botwinka-macie przepiekny ten fb tylko że ja się tam nie łapię :oops:

Napisz mi proszę -jaka tam jest sytuacja,tzn.
ile tam jest kotów,
ile małych,
ile do sterylek,
ile oswojonych,
ile dzikunów ?

Jakiś rok temu-tuż przed srogą zimą Adzi ratowała koty z Gdańskiego patoosiedla-tam z kolei "przedsiębiorcy" łapali koty po to aby skórki sprzedawać do Niemiec-to znany proceder,niestety.
wtedy wzięłyśmy stamtąd wszystko co było choć trochę miziaste a więc zagrożone złapaniem, zostały same dzikuny których nie dało się nijak złapać i dotąd są tam tylko dokarmiane-bez żadnych sentymentów-żeby absolutnie ani trochę się nie oswoiły :!:

.

stamtąd mam właśnie "Skórki" -parkę-niby miziastą-a taką która przez rok nijak nie dała się oswoić-przy karmieniu nieraz upier... rękę mojemu TŻ-towi i mnie tak że np. nie mogłam kciukiem ruszać ze dwa tyg.-takie to z nich miziaki były.. :mrgreen:

Teraz od lata żyja sobie luksusowo w mojej okolicy-wypuszczone w mojej kociolubnej głuszy i karmione codziennie przez mojego TŻ-ta (bo mnie nie lubią-sklęłam ich wielokrotnie za ich złe zachowanie :evil:

)-a mój Małż nie klnie więc Jego lubią :lol:

i codziennie o 19.30 już siedzą i czekają na Niego w naszym (murowanym i ocieplonym dla nich :ok:

) śmietniku który teraz jest ich domkiem.

dlatego pytam aby zorientować się w sytuacji i ewent coś doradzić.

I jak to się stało że jest tam wciąż tyle maluchów-bo rozumiem że kotki sa miziaste a więc łatwe do złapania na sterylki-czemu więc nie były łapane na sterylki ?
sorki że o to wszystko pytam ale nie mogłam tych info wyczytać z fb :roll:

Jesli chodzi o podwózkę to TŻ Alareipan-kociarz jakich mało-podrózuje dość często na trasie Wawa-Paznań-poznałaś Go-był u Was na PA

Tak więc pisz do Ani

Ania jest bez netu :roll:

.

tak, Ania ma net tylko pon-pt w godz 10-17-ta ale Botwinka - Ty możesz mieć tel do Ani moze nawet lub do TŻ-ta Ani

zresztą jak się określisz przed jutrem rano, to ja Anię zapytam o co chcesz, jakby co

no więc już wiem-TŻ Ani będzie jechał do i z Poznania w okolicy Swiąt, raczej nie wcześniej.

Hej dziewczyny, dzięki za odzew

Wybaczcie, że dopiero teraz odpisuję, ale musiałam najpierw dorwać Asie na fejsie, bo wiadomo, że kiedy my działamy to ona tam w USA śpi. Teraz zajrzałam na tego fb i faktycznie niewiele tam informacji. Ok, sytuacja wygląda tak:

Jest 35 kotów totalnie

małych jest 10 na dzień dzisiejszy do wyłapania

do sterylek 15 kotów

oswojonych na wolnosci okolo 10

a reszta to niewiadomo wiec liczymy jako dzikunki

na DT jest obecnie 10

Dodam, że to już pod odjęciu 2 zabitych maluchów i 5 innych małych zaginionych

Dziewczyny nie mają statusu organizacji ani fundacji. Zbierają kasę na konto gabinetu weterynaryjnego. Jego dane są na fb w zakładce informacje. Czasami na paypall. Niestety w większości starcza to na bieżące potrzeby jedzeniowe (a i tak lwią część wykładają same) dlatego kotki nie są wysterylizowane. Nie raz nie dwa zgłaszały się po pomoc fundacji (w Poznaniu są trzy bodajże). Nikt praktycznie ani razu im nie pomógł. Mało tego, zdarza się, że fundacja sama podrzuci tam kota (tak było w wypadku Bonifacego i Kulki, która we wtorek będzie u mnie na DT). Jest jeden Pan, który ma od dziewczyn kilka kotów na DT. Do tego Pana na DT wrzuciła też 4 koty fundacja. Z tą subtelną różnicą, że dziewczyny dają mu żwirek i papu a fundacja się nie poczuwa. Same więc sponsorują jeszcze te kotki od fundacji. Piszę to żeby uzmysłowić jak działa to w Poznaniu i dlaczego nie korzystają z ich pomocy w przypadku sterylek. Jeśli ktoś chciałby poznać jeszcze więcej szczegółów to mogę na priv dać namiar na Asię i jej fb lub telefon do Ani (tylko spytam jej najpierw, czy mogę bo nie chcę się szarogęsić)

Co do transportu: byłoby super, mega i w ogóle! Myślę, że koło świąt minimum jeden kociej będzie potrzebował podwózki do Wawy. Dziewczyny mają coś nagrane za dwa tygodnie dla dwóch kotów. Wspominały też, że ktoś im zaproponował transport za 100zł :/ Dowiem się czy ten wspomniany za dwa tygodnie to ten płatny, bo jeśli tak to warto się wstrzymać i poczekać na chłopaka Waszej Ani, bo przecież 100 zł to już sterylka jedna.

Ściskam w pasie

trzeba tylko wziąć pod uwage że on będzie jechał pociągiem (chyba,w każdym razie nie autem) a więc może pewnie wziąć 1 transporterek więc kociaki trzeba bedzie upakowac ciasno :lol:

..bo zapewne będzie miał jakiś bagaż ale o szczegóły to trzeba już pytać Ani

Mam Ds dla kocura, lat ok.10 na Urinary ! str.94

Kto przegląda forum