
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
caroline81 pisze:Witam! Mam poważny problem, moja 2,5 letnia córeczka jest alergiczką. Pierwsze objawy alergii pojawiły się gdzieś w okolicach kwietnia, typowe: zatkany nosek, katar, chrypka i wysypka. Lekarz stwierdził, że prawdopodobnie uczulona jest na pyłki. Dziecko dostało lekarstwa, ale pomimo tego oobajwy nie ustąpiły...Dalej okazało się, że moja córeczka uczuluna jest nie tylko na pyłki, ale także na białko, kurz, roztocza, sierść...I tu zaczyna się problem...W domu mamy papugi i dwa koty, lekarze stwierdzili, że dla dobra dziecka powinniśmy "pozbyć się" (!) zwierząt z domu!!!!
I tu zaczyna się tragedia! Zostałam w rodzinie zlinczowana, stwierdzono, że nie dbam o dobro dziecka, że jestem złą matką, gdyż nie wykonałam zalecenia lekarza w trybie natychmiastowym...Proszę, zrozumcie mnie, nie mogę pozbyć się zwierząt z domu, którymi sie opiekuje od wielu lat, i do których jestem bardzo przywiązana...Jestem załamana, nie wiem co mam robić!
Moja młodsza siostra jako małe dziecko też miała alergię, podobną do mojej córeczki (tylko na białko nie byla uczulona), lekarz wydał podobne zalecenia. Pomimo tego w domu były dwa koty i pies...mojej siostrze z wiekiem, alergia ustąpiła, a lekarz stwierdził, że w dużej mierze przyczyniła sie do tego obecność zwierząt w domu.
Czy ktoś ma podobny problem? Jak mam postąpić w takiej sytuacji? Jestem tak skołowana, że chce mi sie płakać...Czy istnieje jakis sposób na takie rozwiązanie problemu, żeby koty zostały, a dziecko, żeby nie męczyło się z przykrymi objawami alergii?
caroline81 pisze:Witam wszystkich ponownie!
Postanowiłam powrócić do tego tematu, aby pokazać wszystkim jak to jest z lekarzami, dziećmi, kotami i alergią.
Ponad pół roku temu, lekarz stwierdził, że moje dziecko ma silną alergię (przypomnę głównym objawem był zatkany nosek). Od tego czasu mała faszerowana była silnymi lekarstwam odczualajacymi, a poprawy nie było widać. W efekcie usłyszałam od lekarza i rodziny, że wszystkiemu winne są moje koty i mam się ich natychmiast pozbyć!
Oczywiście nie była o tym mowy, ale problem był z dzieckiem, które bardzo się męczyło, zwłaszcza w nocy.
Chodziłam po lekarzach, robiłam badania i odpierałam nieustanne ataki rodziny pod moim adresem (jaka to wyrodna matka jestem).
A o to wyniki moich zmagań:
okazało się, że dziecko ma niewielką alergię i to na pyłki, a przyczyną zatkanego nosa jest trzeci migdał (!!!!!).
Dziecko dostało lekarstwo (dokładnie spray do nosa!) na obkurczenie tego migdała i objawy natychmist przeszły!!!!!
Trzeba było pół roku szukać lekarza, który potrafił logicznie rozumować, a nie zwalać winę na koty!
Każdy lekarz poprzedni jak tylko słyszał,że mamy dwa koty stwierdzał bez ogródek,ze dziecko ma alergię, nie przypuszczał nawet że przyczyna może lezec gdzie indziej! Moje dziecko na darmo było faszerowane silnymi lekarstwami przez taki długi okres czasu!
Niech ta historia będzie przestrogą dla wszystkich zbyt pochopnie podejmujących decyzję!
Pozdrawiam
Karolina i jej dwa szczęśliwe kotki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Silverblue i 21 gości